Volvo S90 T6 R-Design Polestar

Volvo S90 T6 R-Design Polestar – pierwsza jazda

W Internecie pojawiły się zdjęcia, producent mocno zapowiadał, a później, dokładnie rok temu, na Poznań Motor Show 2016, nastąpiła moja pierwsza, krótka przymiarka. Statycznie, z tłustymi śladami palców, choć zapachem naturalnej skóry oglądałem nowe Volvo S90 i już wtedy przez moją głowę przemknęła cicha myśl: „Faworyt w segmencie?” Tak mi się wydawało, a niedawno miałem sposobność wstępnej weryfikacji domniemanego wniosku. Czy S90 jest aż tak dobre? Zapraszam do pierwszej jazdy śnieżnobiałą wersją R-Design T6 Polestar…

Nie będę trzymał nikogo w niepewności – kilkanaście kilometrów jakie zdołałem pokonać, stanowiło zbyt krótki odcinek, by postawić ostateczny werdykt, niemniej jednak S90 dało się poznać nieco bliżej. O znakomitej stylistyce, potężnych felgach czy nobliwie wyglądającym lakierze nadwozia mówić nie będziemy – takie elementy odpowiednio majętni klienci swobodnie mogą zmieniać, więc to nie one czynią samochód finalnie udanym, beznadziejnym lub wystarczająco dobrym. Dla mnie S90 zdaje egzamin – prezentuje się „odpowiednio drogo”, po szwedzku i do spółki z nowym BMW serii 5 chyba przoduje w segmencie pod względem szeroko pojętej prezencji. Jedynie detal – dlaczego tylne kierunkowskazy nie zostały wykonane w technologii LED, jak cała reszta? Ziarenko soli w oku, ale idziemy dalej…

Zajmujemy pozycję na rewelacyjnych fotelach, szybko znajdujemy odpowiednie ustawienie (to nie powinno nastręczać problemów, a dodam jedynie, że można usiąść naprawdę nisko) i co widać? Naturalne materiały z drewnem na czele, świetne spasowanie, detal w postaci szwedzkiej flagi przy fotelu, która zachwyciła mnie już rok temu w Poznaniu, dostateczną ilość miejsca, nawet z tyłu, oraz pionowo ulokowany ekran centralny. Krótka zabawa nim przyniosła dwa wnioski: jest bardzo wyraźny i pomimo mnogości funkcji jakie oferuje, jest dość prosty w obsłudze i nieprzesadnie skomplikowany. Opanowanie jego możliwości zajmie najpewniej kilka nieprzespanych nocy, ale to w końcu sedan dla klienta Premium, od takiej limuzyny mamy prawo wymagać nawet ekspresu do kawy. Takowego na pokładzie oczywiście nie ma, ale i tak zapowiada się znakomicie.

Systemu audio firmy Bowers & Wilkins przetestować nie zdążyłem, ale wierzę, że gra rewelacyjnie, natomiast pora odpalić aksamitne T6. Volvo upakowało w danym egzemplarzu dodatkowo pakiet Polestar, więc było mocniejsze aniżeli zwykłe T6. Pod prawą stopą otrzymałem 334 konie mechaniczne i spodziewałem się wyraźnego kopania po plecach. Niczego takiego nie uświadczyłem, ale nie byłem rozczarowany – nielekkie w końcu S90 przyspieszało naprawdę żwawo, ale robiło to w sposób kompletnie nieabsorbujący. „Szwed” nabierał prędkości liniowo, bez gwałtownych reakcji w aurze totalnego spokoju i odizolowania, na zasadzie chcę moc, chcę prędkość – dostaję to, ale przy tym nadal mam sposobność trzeźwego myślenia i pochwalenia cudownego koloru sukienki smukłej partnerki. Wady? Elektronicznym zegarom, mimo że bardzo czytelnym i podającym gigabajty informacji, trochę brakowało płynności, silnik nie brzmiał rasowo, choć to nie powinna być tak naprawdę wada (w trybie Sport dało się jedynie usłyszeć delikatne próby „popierdywania” wydechu) i… Po kilkunastu kilometrach to chyba tyle…

Faworyt segmentu, w którym gra BMW serii 5 czy Mercedes Klasy E? S90 jest świetnie wykonane, skrzynia pracuje kulturalnie i przyzwoicie, LED-owe reflektory świecą fantastycznie, a w środku panuje spokój i ogólna aura „wyluzowania”. Powiem jednak szczerze: to nieco inne Volvo jakie znałem dotychczas, dużo bardziej nowoczesne, z elementami, którymi szwedzki producent ma prawo się chełpić, ale czy posiada charakter, za który miliony uwielbiają Volvo? Po kilkunastu kilometrach jestem delikatnie rozczarowany, bo nie znalazłem na pokładzie tego, co wyróżnia samochody z Göteborga na tle niemieckiej konkurencji. Wszystko działa zgoła poprawnie i w kategoriach mierzalnych S90 sięga niezwykle wysoko, ale co oprócz tego? Mam nieodparte wrażenie, że za krótko dane mi było sprawdzić limuzynę Volvo i nie zdołałem „poczuć” jej prawdziwego „ja”…

Patryk Rudnicki

Serdecznie dziękuję Bartoszowi Kowalewskiemu za wspólną przejażdżkę i realizację kilku zdjęć.

bkfoto.carbonmade.com

Facebook

2 komentarze

  • Start Engine.pl 9 czerwca 2017 at 13:46

    Ajajaj, poprawione. Dzięki za czujność! 🙂

    Reply
  • don_pazurro 9 czerwca 2017 at 13:37

    T6 Polestar ma 334 KM

    Reply

Leave a Comment

*