Mazda 3 Sedan HIKARI 2.0 SKYACTIV-X 180 KM 6AT

Mazda 3 Sedan HIKARI 2.0 SKYACTIV-X 180 KM 6AT – test

Koichi Tabata pokiwałby z aprobatą

Cenię Japończyków za ich tęgie umysły, pracowitość, a przede wszystkim za umiejętność dobitnego spełniania własnych obietnic. Widać to w produktach Lexusa, nawet i Toyoty, a od pewnego czasu grono producentów japońskich, którzy zasługują na wysokie pochwały, uzupełnia hiroszimska Mazda. Jakie to ma powinowactwo z modelem 3? Widzicie, Koichi Tabata projektując Mazdę 3 te kilka lat wstecz, posiadał zapewne istny sztorm błyskotliwych myśli, które musiały odpowiadać klientowi docelowemu. Dzisiaj wiemy, że błyskotliwość pana Tabaty została sowicie wynagrodzona popularnością modelu 3, a design samochodu zapisał się w ludzkiej świadomości jako „zaczepny” i łączący elementy dynamiki z elegancją. Wciąż zadaję sobie pytanie, co miał w głowie projektant czwartej, aktualnej generacji Mazdy 3…

Ciosana jakby tradycją

Chęć dywersyfikacji gamy zmotywowała japońskiego producenta do rozbudowania oferty popularnego hatchbacka segmentu C. Hiroszima zrobiła jednak po swojemu i zamiast automatycznego wyboru, jakim dla większości bez wątpienia byłoby kombi, Mazda zaprojektowała sedana. Ok, trzecia generacja w odmianie sedan przypominała nieco tanią, być może dlatego, że turecką, taksówkę. Nie odbierałem tego samochodu na zasadzie koniecznego zła. Nie było dla mnie igiełką w oku – stanowiło raczej szary wycinek motoryzacji, na który zupełnie nie zwracałem uwagi. Dziwne to, bo klasyczny hatchback mi się podobał. Może dlatego, że był właśnie klasyczny? Mamy rok 2020, a „trójka” znowu występuje jako prawilny reprezentant segmentu C oraz uwielbiany w krajach azjatyckich sedan.

Powiem wprost: mój gust został tak skonstruowany, że w dalszym ciągu i bez cienia zastanowienia wybrałbym hatchbacka – pomijając kwestię wizualną, dlatego, że otwierana klapa bagażnika z szybą jest dla mnie rozwiązaniem bardziej praktycznym. Znam jednak co najmniej kilka osób, którym to właśnie sedan bardziej skradł polskie serce i byłbym totalnym ignorantem, gdybym nie docenił walorów sedana jako takiego. Zaprojektowanie relatywnie niedużego sedana właśnie, nie wydaje mi się prostym zadaniem. To jak próba wyhodowania kształtnej gruszki z pomarańczy (nie ukończyłem ogrodnictwa, niemniej wiem, że to niemożliwe), albo dobudowywanie okazałego garażu do już ukończonego projektu nowoczesnej willi. To nie zawsze ma prawo się udać, ale Mercedes udowodnił, że się da, natomiast Mazda zrobiła to jeszcze lepiej. Mea culpa. Co więcej: sedan, według oczywiście danych technicznych, więcej zmieści do swojego bagażnika (450 litrów kontra 350 w hatchbacku), otwór załadunkowy wcale nie jest dramatyczny, a wręcz całkiem niezły, natomiast przy identycznych niemalże wymiarach zewnętrznych (no dobra – sedan jest dłuższy o 200 milimetrów i szerszy o te niezauważalne 5 milimetrów od hatchbacka), miałem odrobinkę więcej miejsca z tyłu nad głową. Reszta bez godnych akcentowania zmian.

Wnętrze? Generalnie poczułem się jak wcinający kremówkę i popijający to aromatyczną kawą jegomość z sukcesem na koncie. Sedan nie zmienił się pod tym względem – czas na pokładzie spędzamy w otoczeniu bardzo dobrych materiałów, bezdyskusyjnego ich spasowania (sedan miał dwa wyjątki: skrzeczenie z okolic słupka B i z okolicy centralnego wyświetlacza, niemniej tylko na poważnych nierównościach i w żaden sposób nie psuło to finalnego odbioru auta) i w towarzystwie znakomitego wyposażenia. Co prawda systemom bezpieczeństwa czasami się wydaje, że chcemy popełnić efektowne harakiri, niemniej interwencje tychże nie są nadmiernie irytujące.

Zastanów się…

Czy wspominałem już o angażującym charakterze Mazdy 3 i tym, że poszukujący lenistwa za kierownicą oraz wygody za wszelką cenę, nie powinni raczej nią jeździć? „Trójka” znakomicie i posłusznie się prowadzi, co bezpośrednio wymaga dopowiedzenia, że na taki właśnie angażujący efekt zgłaszają swoje uczestnictwo: precyzyjny układ kierowniczy oraz jędrnie pracujące zawieszenie. To nie jest oczywiście tak, że Mazda 3 Sedan nie dostarczy należytego komfortu i będzie na okrągło całą sobą krzyczeć: „szybciej, zacieśniaj ten zakręt, ja sobie poradzę”. Nie. Wygody i poczucia luksusu będzie tutaj wystarczająco dużo, ale hatchback segmentu C, który w tym wydaniu klasycznym hatchbackiem nie jest (status: to skomplikowane), oferuje tą wartość dodaną, pozwala na trochę więcej i między innymi dlatego tak łatwo zaprasza do swojego japońskiego świata. Jaki to ma związek i jak się przekłada na układ napędowy? Sprawdzam na przykładzie rozwiązania SKYACTIV-X…

Recenzja wideo Mazdy 3 Sedan HIKARI 2.0 SKYACTIV-X 180 KM 6AT

Podsumujmy…

Miks bogatego wyposażenia, odważnego podejścia do kwestii stylizacji nadwozia, zaawansowania oraz kunsztu złożenia tego do kupy, w stylu znanym tylko Japończykom, wyszedł po raz kolejny znakomicie. Klnę się na wartości, które znam: nie będzie to miało większego znaczenia, czy klient docelowy wybierze zaokrąglonego ślimaczka (hatchbacka) czy może delikatną łanię (sedana), bo i tak otrzyma znakomicie dopracowany produkt finalny, który zgrabnie i przekonująco będzie uzasadniał kwotę na fakturze. Widzicie, sedan może i nie wyzbył się problemu z miejscem na kanapie czy potrafi delikatnie zirytować nerwowym działaniem adaptacyjnego tempomatu, ale, podobnie jak mniej obszerny braciszek, potrafi z taktem oraz delikatnym tembrem głosu naprawić swoje przewinienia. Kierowca dobrze się czuje w jego towarzystwie, zachowuje świadomość, że może na samochodzie polegać i mieć poczucie dopieszczenia. Niesamowite, że to wciąż segment kompaktowy, ale może tak właśnie zostało to zaplanowane? Równowaga w przyrodzie? Jinba Ittai, czy coś takiego…

Polecałbym jednak przemyśleć dobór układu napędowego. Może topowe rozwiązanie wcale nie oznacza, że to jedyne słuszne?

Tekst i opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

Serdeczne podziękowania, niezmiennie, dla firmy Mazda Grupa Wróbel (oficjalna strona) za udostępnienie samochodu do opracowania niniejszej recenzji.

No Comments

Leave a Comment

*