Dlaczego francuski autobus nie zabrał pasażera?
Dobrze jest być zwolennikiem niepisanej zasady, że jak podejmować już rękawicę, to robić to w najbardziej efektywnym stylu. Udając się do sklepu meblowego jednak oczekujemy, że wybrany przez nas fotel będzie pozbawiony efektownej dziury na samym środku. Kupując rano kajzerki w piekarni oczekujemy, że wyrób finalny nie będzie czerstwy, a pani ekspedientka niepoplamiona sokiem pomidorowym. Zawsze oczekujemy jak najwięcej i to jest w zupełności normalne, dlatego mam pewien kłopot z recenzowanym autobusem z Francji…
Model Espace, zwłaszcza ten siedmioosobowy, był i jest propozycją stosunkowo dziwną, przy czym to nie jest wina samego pojazdu ani jego twórcy. Fakt, inżynierowie Renault uchodzą za ludzi o wyjątkowo nietuzinkowym wyczuciu smaku i stylistycznego piękna, co widać zresztą w kreskach prezentowanego samochodu. Biorąc pod uwagę wielkość oraz typ danego pojazdu, a mamy tutaj do czynienia z próbą zamknięcia w jednym nadwoziu dwóch segmentów: klasycznego minivana oraz modnego crossovera, inżynierom znad Sekwany wyszło to całkiem sensownie. Oczywiście jestem świadomy, że niektórzy uznają Espace za wybryk natury, ale ma to swój indywidualny urok. Jednego z pewnością nie ominiemy – widać i czuć w prowadzeniu, że propozycja Renault jest ciężka. „Na sucho” waży bowiem 1915 kilogramów, ale nie będzie to problem, dopóki nie zaczniemy używać Espace niezgodnie z jego przeznaczeniem.
Generalnie bowiem to samochód wygodny, komfortowy, ma być pojemny, przestronny, praktyczny i dobrze, by wyjechał z salonu możliwie jak najlepiej wyposażony. Dla mnie to jest typ wozu, który ma jak najwięcej pomieścić i dostarczyć maksymalną dawkę komfortu – wówczas możemy delikatnie przymknąć oko i wybaczyć, że na zakrętach potrafi się trochę bujać, a wymaganie od niego umiejętności sportowych, to jak próba nakłonienia zawodnika sumo do biegu przez płotki. Nie wiem po co zaimplementowano tutaj sportowy tryb jazdy, ale może istnieją kierowcy, którzy będą próbować czegoś więcej. Espace i tak całkiem nieźle skręca, głównie dzięki układowi 4CONTROL, próbując maskować swoją masę i rozmiary. Z ręką na sercu wychodzi to średnio, podobnie jak dynamika z topowym dieslem, niemniej pewne rzeczy jestem w stanie Renault Espace wybaczyć. Może dlatego, że jest na rynku czymś innym, czymś nie do końca oczywistym, a w szatach Initiale Paris bardzo gustownym, ale o jedno mam uzasadnione pretensje – o poziom ogólnego dopracowania. Istnieją jednak pewne okoliczności łagodzące ten fakt…
No Comments