uSUVowienie
Chciałbym to jasno zadeklamować: nieprawdopodobna zupełnie popularność samochodów typu SUV nie jest niczym złym, a co więcej – to zjawisko absolutnie zrozumiałe. Kto nie chciałby się czuć bezpiecznie na pokładzie własnego pojazdu i wsiadać do niego bez martwiącego chrobotania w okolicach lędźwi? Możemy bić pianę i oburzać się faktem, że kolejny podniesiony wytwór dzisiejszych trendów bije rekordy popularności, ale to nie ma większego sensu. Kilkanaście dodatkowych centymetrów do prześwitu i aparycja bezpiecznej fortecy kupiły wyobraźnię potencjalnych klientów, dlatego zgodnym chórem odpowiedzmy sobie, czy aranżacja Jeep’a Compassa na pełnoprawnego reprezentanta wspomnianego segmentu, wyszła mu na dobre.
Można by zadać trochę głupie, choć zasadne pytanie: a to Compass nie był do tej pory relatywnie jasnym punktem reprezentowanego segmentu? W zasadzie był, tylko przeprowadzony niedawno lifting uzmysłowił całej branży motoryzacyjnej rzeczywisty potencjał tego samochodu. Zewnętrzna sfera to pikuś (warto zwrócić uwagę przede wszystkim na porządne reflektory w technologii LED) – wnętrze jest w tym przypadku zmianą pokoleniową! Obskurny fotel zamienił się w dentystyczną leżankę, smutny Komandos za grosze w butelkę prawdziwego Dom Perignon – tyle ogłady, klasy, logicznego rozplanowania, intuicyjności (może do multimediów trzeba się przyzwyczaić, niemniej wyświetlacz jest ogromny – 10,1 cala przekątnej, porządny, a grafiki niezwykle subtelne). Compass rozpieszcza swoim wyposażeniem… Znaczy, wróć – płacąc horrendalną sumę ponad 182 tysięcy złotych, może rozpieszczać wyposażeniem i to nie byle jakim: podgrzewaną w całości kierownicą, adaptacyjnym tempomatem, cyfrowymi, ale płynnie działającymi oraz estetycznymi zegarami, bezprzewodowym Apple CarPlay (Android Auto zresztą też), indukcyjną ładowarką, przeszklonym dachem, skórzaną tapicerką czy elektrycznie obsługiwanymi fotelami z pamięcią dla kierowcy. To jedynie wycinek – auto jest bezpiecznie wyposażone, posiada wygodne fotele i nie najgorsze audio, jak na firmę, o której nikt przenigdy nie słyszał. Muszę się jednak czepić: wspomniany, adaptacyjny tempomat działał, jakby każdy samochód na drodze mu przeszkadzał i od razu popadał w histerię, a wieniec kierownicy miał lekką nadwagę – mam relatywnie spore dłonie, a jednak wydał mi się zbyt gruby i nieporęczny. W ogóle co do samej kierownicy i elektrycznego jej wspomagania – nie wywierało to poczucia pełnej kontroli nad samochodem. Trochę, jakby Compass był prowadzony za pośrednictwem mocno napiętej gumki.
Umrę z przeładowania myśli – absolutnie muszę wspomnieć o wyjątkowo militarnej konfiguracji recenzowanego Compassa i żeby była jasność: wygląda zabójczo dobrze! To efekt kilku elementów składowych: wyczernionych oznaczeń i niektórych elementów nadwozia, dwukolorowego malowania ów nadwozia, wersji 80th Anniversary oraz lakieru Mimetic Green – matowego, trochę jak świeżo pomalowana i oddana do użytku ściana w stanie deweloperskim, drogiego, bo całe to malowanie kosztuje 8 700 złotych, ale znakomicie wyglądającego i bez wątpienia charakterystycznego. W ogóle Compass, jak na kompaktowego przedstawiciela segmentu, nie jest wybitną okazją cenową. Końcowy rachunek już podałem, niemniej układają się na to relatywnie drogie elementy składowe: wspomniane malowanie a’la przyczajony Tygrys w krzakach, pakiet skórzany za 8 100 złotych, protection za 8 700 złotych czy zimowy kosztujący 2 700 złotych. Sam Compass w prezentowanej odmianie 80th Anniversary kosztuje wyjściowo ponad 145 tysięcy, zatem warto?
Samochód końcowy jest dosyć osobliwy – ma znakomicie szybko działającą skrzynię automatyczną, wystarczający pod względem oferowanej dynamiki silnik benzynowy, który jednak ma delikatny problem z pragnieniem, samochód komfortowo, choć „jędrnie” resoruje i dostał przyzwoicie wytłumioną kabinę, choć nie ma co popadać w zachwyt. Generalnie jest interesująco, porządnie, bogato, a nawet z klasą, ale czy o to właśnie chodzi?
Polubiłem Compassa, bo jest samochodem „jakimś” – zachowuje charakter marki, posiada ciekawe detale, a nade wszystko mocno wydoroślał. Modernizacja jednak spowodowała, że widzę tutaj kawał porządnego samochodu typu SUV, takiego, którego szybko polubi Twoja ciotka i wpakuje do niego labradora – mało zaś etosu prawdziwego Jeep’a, tylko zadajmy ponownie sobie pytanie: czy taka inicjatywa przyświecała konstruktorom Compassa? Wiecie, że jedyny wariant, gdzie Compass może się pochwalić napędem realizowanym na wszystkie koła, to hybrydowy 4xe? To chyba wyczerpuje temat – mało Jeep’a (twardego, bezkompromisowego, nieidącego na ustępstwa, trochę archaicznego) w tym Jeep’ie i to potencjalnie dobra wiadomość. Chcesz twardziela – jest Wrangler, chcesz dopracowaną przytulankę nieoczywistej marki – jest nowy Compass. Zadanie chyba zostało wykonane.
Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Sposób na „ospałe” oprogramowanie skrzyni biegów Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Reflektory w technologii LED Jeep Compass 80th Anniversary (2021) Jeep Compass 80th Anniversary (2021)
Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto
No Comments