Renault Scenic BOSE 1.2 TCe 130 KM

Renault Scenic BOSE 1.2 TCe 130 KM – test

Francuska inteligencja

 

Idea połączenia ciekawej, interesującej, może delikatnie kontrowersyjnej stylizacji jak na rodzinnego minivana z praktycznym rozplanowaniem wnętrza? Brzmi mało prawdopodobnie, ale nie zawsze musi być tak, że jedna cecha przejmuje dominację i kreuje całościowy charakter samochodu. Trochę karkołomny przykład, ale spójrzcie na 605-konne Audi RS 6 Avant Performance – luksusowe, znakomicie wyposażone i całkiem przestronne kombi, świetne rozwiązanie dla preferujących ciepłe bambosze oraz finansową stabilizację tatusiów, jednak nie zapominajmy, że to kombi jednocześnie wygeneruje przeciążenia mocno ciążące na tatusiowym błędniku. 2 w 1, połączenie rozsądku i szaleństwa, samochód towarzyszący w byciu ojcem i jednocześnie robieniu wrażenia na młodych dziewczynach. Recenzowany przeze mnie Scenic czwartej generacji nie jest może tak radykalnym przykładem łączenia dwóch, z pozoru, skrajnych cech, ale również ma coś z bycia przyjemnym, motoryzacyjnym zaskoczeniem…

Celowo pominę kwestię stylistyki ograniczając się tylko do krótkiego pytania: „Jak Wam się podoba najnowsza inkarnacja Scenica?” Przyznam szczerze – zaokrąglone kształty, nietypowe połączenia, żółty, metalizowany lakier o nazwie Żółty Miel, który wymaga dopłaty 2 200 złotych, czy odważnie poprowadzona ku górze dolna linia szyb od słupka B, stanowią pulę interesujących pomysłów, za które należałoby Renault docenić, tym bardziej, że Scenic jako produkt całościowy, to spójne i zachowujące proporcje auto. Może nie jest technologicznym wydarzeniem drogowym i punktem skupiającym wzrok 80% przechodniów, ale to zaleta. Pamiętajmy, że niniejsza recenzja dotyczy samochodu zdolnego komfortowo przewieźć Wasze pociechy do znienawidzonej przez nie szkoły, wybrać się na rutynowe zakupy czy pojechać na urlop. To nie ma być auto w rodzaju: „projektanci zaszaleli, obdarowali mnie większym polotem stylistycznym i zamknęli księgowych w schowku na miotły, więc teraz patrz i się mną zachwycaj!” Nie – Scenic IV pozostaje „na porządku dziennym”, niespecjalnie zauważany, a przy tym nadal interesujący oraz, co bardzo ważne, kształty i przetłoczenia nie ograniczają widoczności z kabiny. Inna kwestia czy zastosowanie 20-calowych obręczy było trafnym pomysłem…

Wnętrze Scenica to kontynuacja nie do końca szablonowych pomysłów. Testowany egzemplarz – obficie wyposażona i doposażona wersja BOSE – dawała szeroki wachlarz możliwości, a przy tym sposobność weryfikacji jak to wszystko działa i ze sobą współgra. Niezależnie od końcowego werdyktu, jedną rzecz muszę powiedzieć już teraz: spędzony czas w kabinie Renault Scenica jest bez wątpienia czasem przyjemnym, a składa się na to wiele czynników. Renault zadbało o należyty komfort, ponieważ miejsca i przestrzeni jest całkiem sporo, z naciskiem jednak na frontowe siedziska, które dodatkowo są wygodne, podgrzewane, można nimi sterować elektrycznie, a w „moim” egzemplarzu posiadały nawet masaż. Do kompletu zabrakło pamięci ustawień czy wentylacji, ale już się nie czepiajmy. Tylne siedziska z kolei, dodam: to zwykła kanapa, również zapewniały względny komfort i w moich oczach będą prawdopodobnie znakomitym rozwiązaniem dla dzieci, alternatywnie nastolatków – dorośli mogą odczuć dyskomfort w nogach, nad głową, czy z miejscem na stopy. Warto jeszcze zwrócić uwagę na przeszklenie kabiny – pomijając nawet opcjonalny, panoramiczny dach z elektrycznie sterowaną roletą, do wnętrza trafia sporo światła, a kierowca posiada dobry ogląd sytuacji na drodze.

Doświadczony nietypowymi rozwiązaniami francuskiego przemysłu motoryzacyjnego spodziewałem się wygodnej, przejrzystej (w swojej nie najwyższej formie), do pewnego stopnia intuicyjnej, ale też wymagającej uwagi czy zrozumienia obsługi. Po zajęciu miejsca, stwierdzeniu, że Renault opracowało znakomitą kierownicę (po „odpowiednim” wykończeniu powinien być znakomity ster dla nowego Megane R.S.) i uruchomieniu systemu R-LINK 2, nie zawiodłem się, z wszelkimi plusami oraz minusami tego stwierdzenia. Multimediów jak i rozplanowania obsługi nie można określić mianem trudnej czy skomplikowanej, niemniej jednak wspomniany R-LINK wymaga poznania oraz nauczenia (pomijając ekran, który potrzebuje czasami chwili zanim zareaguje), rozwiązanie tempomatu jest powtarzaną od lat mantrą autorstwa Renault właśnie (aktywowanie za pośrednictwem ulokowanego na „spływającej” konsoli centralnej przycisku, a dalsza obsługa za pośrednictwem kierownicy), natomiast guzik odpowiadający za bezpośrednie przeniesienie do regulacji trybów jazdy, może zasłaniać wolant manualnej skrzyni biegów. Samych możliwości jest tutaj dużo (od indywidualizacji charakterystyki jazdy, po zmianę koloru podświetlenia niektórych elementów wnętrza czy stylu wyświetlanych, dostatecznie czytelnych zegarów), podobnie jak wyposażenia (np. zadowalająco grający system audio BOSE, przezierny wyświetlacz Head-Up, LED-owe reflektory, nawigacja czy skórzana tapicerka), ale Francuzi nie uniknęli kilku ergonomicznych czy montażowych potknięć. Centralny ekran skrzypi wniebogłosy, okala go wątpliwej jakości plastik, schowki nie zostały pokryte żadnym materiałem antypoślizgowym, o flokowaniu nie wspominając, a plastik na podszybiu jest dobitnym dowodem na próbę oszczędzania. Sądzę również, że klimatyzacja mogłaby zostać nieco inaczej pomyślana, bo skoro Renault pozostawiło fizyczne pokrętła do regulacji temperatury, to dlaczego resztę musimy obsługiwać już z poziomu ekranu? Napomknąłem jednak coś o schowkach…

Tych Scenic posiada sporo i zamykamy się tutaj w obrębie terminu „praktyczność” czy „zagospodarowanie wnętrza” – właściwie najważniejszego biorąc pod uwagę samochód o jakim mówimy czy z którego segmentu docelowo pochodzi. Mamy tak: rozkładane stoliki w oparciach przednich foteli, umieszczone na słupkach B nawiewy dla drugiego rzędu, schowek przed „głównym” pasażerem w formie szuflady, wnęki umieszczone w drzwiach, mały schowek po lewej stronie kierownicy, przesuwany tunel środkowy, który skrzętnie ukrywa dość sporą wnękę i dwa miejsca na kubki, podłokietnik skrywający miejsca na pendrive’y czy blendy przeciwsłoneczne zaopatrzone w praktyczne, wysuwane „przedłużenia”. Wszystkie te elementy dają obraz rodzinnego samochodu przygotowanego do pełnienia niełatwej w gruncie rzeczy funkcji. Po niemal tygodniu jeżdżenia i użytkowania czwartej generacji Scenica można natomiast powiedzieć, że radość posiada też sam kierowca, zaś przy licznych zaletach wynikających z chęci opracowania konkurencyjnego minivana, Renault znalazło jeszcze odrobinę miejsca na przyzwoity układ jezdny?

W tej chwili przychodzą mi do głowy określenia typu: neutralny, ograniczająco wygodny, ograniczająco precyzyjny, acz bardzo przyzwoity. W Scenicu nie odnajdziecie charakteru pełnego inspiracji sportowca (jakbyście tego akurat poszukiwali…), niemniej jednak samochód można prowadzić absolutnie pewnie, ze sporą dawką odwagi pokonywać często denerwujące ubytki polskich dróg i przy stosunkowo szybkich 120 km/h (w naszym kraju) całkiem komfortowo prowadzić ożywioną konwersację z pasażerem, który właśnie zauważył pulsujący od masażu fotel. Wspomniałem jednak, że budzić drobne wątpliwości może zastosowanie 20-calowych obręczy, które dla wersji BOSE uchodzą za godny pochwały standard. Przecież każdy chciałby mieć w praktycznym minivanie tak duże felgi! Otóż nie jestem przekonany, bowiem samo zawieszenie sprawia wrażenie udanego kompromisu pomiędzy wygodą a „czuciem” nawierzchni, natomiast czasami do kabiny przedostają się wyraźne dobicia i odnoszę wrażenie, że winowajcą nie jest zestrojenie elementów zawieszenia, a bardzo poważny rozmiar felg, który czuć. Co do lewarka skrzyni biegów – działa przyzwoicie, tylko tyle i aż tyle. Po nieco więcej zapraszam do podsumowania…

Reasumując…

Serdecznie dziękuję Foto Moto za realizację materiału zdjęciowego.

Foto Moto – fanpage

 

DANE TECHNICZNE – Renault Scénic BOSE 1.2 TCe 130 KM
Silnik benzynowy, turbodoładowany, R4, 16-zaworowy
Pojemność silnika (cm3) 1197 cm3
Moc maksymalna silnika (kW / KM) 96 kW / 130 KM przy 5500 obr./min
Maksymalny moment obrotowy (Nm) 205 Nm przy 2000 obr./min
Skrzynia biegów 6-biegowa manualna
Napęd na przednie koła
Zawieszenie (przód) kolumny McPhersona
Zawieszenie (tył) wielowahaczowe
Hamulce tarczowe
Rozmiar opon 195/55/R20
Pojemność bagażnika / Pojemność bagażnika po złożeniu tylnych siedzeń (l) 572 / około 1600 l
Pojemność zbiornika paliwa (l) 50 l (realnie weszło 42,5 l)
Liczba drzwi / miejsc 5 / 5
Wymiary w mm (długość / szerokość / wysokość / rozstaw osi) 4406 / 1866 (2128 z lusterkami) / 1653 / 2734 mm
Masa własna (kg) / Dopuszczalna masa całkowita (kg) 1515 / 2021 kg
Zużycie paliwa (miasto / trasa / średnie) (l/100 km) wg. producenta: 7,2 / 5,0 / 5,8 l/100 km;

test: 9,0 / 6,8 / 7,3 l/100 km

Emisja CO2 (g/km) 129 g/km (w cyklu mieszanym)
Przyspieszenie do 100 km/h (s) 11,4 s
Prędkość maksymalna (km/h) 190 km/h
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Gwarancja perforacyjna / na lakier 10-12 lat / 3 lata
Okresy międzyprzeglądowe co 30 000 km lub co rok
Cena bazowa (zł) 76 000 zł (LIFE, Energy TCe 115)
Cena wersji testowanej (zł) 98 900 zł (BOSE, Energy TCe 130)
Cena recenzowanego egzemplarza (zł) około 117 400 zł (BOSE + dodatki, Energy TCe 130)

Patryk Rudnicki

2 komentarze

  • Robert 27 listopada 2017 at 22:43

    Bardzo fajny filmik, lecz trzeba pracować nad dźwiękiem.
    Pozdrawiam.

    Reply
    • Patryk Rudnicki 28 listopada 2017 at 09:46

      Z czasem będzie lepszy sprzęt, będzie i lepszy dźwięk. Dziękuję!

      Reply

Leave a Comment

*