Mercedes-Benz C 111-II (1970)

Mercedes-Benz C 111-II – Niemiecki sportowiec z pięćdziesiątką na karku

Jeden z pierwowzorów sportowych aut z gwiazdą na masce, a zarazem jeżdżące laboratorium, obchodzi w tym roku swoje 50. urodziny. Jest to świetna okazja, aby przypomnieć sobie o aucie, które było istną rewolucją jak na lata 70.. Innowacyjny silnik Wankla, nieoklepana stylistyka i różnej maści rozwiązania, które po dzień dzisiejszy odnajdują się we współczesnych samochodach sportowych. Drugie podejście do modelu C 111 ze strony Mercedesa oraz ukazanie efektów pracy inżynierów ze Stuttgartu na 40. edycji targów motoryzacyjnych w Genewie, spotkało się z niemałym odzewem miłośników szybkiej jazdy. Niestety, samochód nigdy nie trafił do masowej produkcji, co jeszcze bardziej uwydatnia fakt, iż jest to samochód niezwykle wyjątkowy, mający fundamentalne znaczenie dla Mercedesa z tamtych lat.

Prace nad projektem rozpoczęły się latem 1969 roku pod nadzorem Bruno Sacco i Josefa Gallitzendörfera. Mercedes C 111 oraz C 111-II w początkowej fazie, jak już wspomniałem na wstępie, skrywał w sobie jednostkę niebanalną – czterowirnikowy silnik Wankla o oznaczeniu M 950 F o łącznej pojemności 2408 cm3. Maksymalna moc wynosiła 350 KM, a największą wartością na prędkościomierzu było 300 km/h. Niestety lub stety doszło do diametralnej zmiany układu napędowego. W grudniu 1970 roku Mercedes postanowił zastąpić nowoczesnego i nieco problematycznego Wankla, autorską „V-ósemką” o pojemności 3.5-litra. Tak oto odeszła w zapomnienie mercedesowska wizja na samochód sportowy z silnikiem rotacyjnym, aczkolwiek historia legendarnej serii C 111 wcale się nie zakończyła. Samochód ten był świetną bazą do zaprojektowania w późniejszych latach 3 następnych konceptów, które niewątpliwie miały dar do bicia różnorakich rekordów. Mowa o: C 111-II D (1976 r.), C 111-III (1977 r.) i C 111-IV (1978 r.).

Na zewnątrz oraz za kierownicą C 111-II również emanowała nieposkromiona fantazja projektantów Mercedesa, którzy po raz pierwszy w historii motoryzacji po części zmaterializowali swoje pomysły za pomocą komputera. Mercedes twierdzi, że cyfrowa metoda projektowania pozwoliła skrócić okres produkcji o 4 miesiące. Ponadto rezultaty tego projektu były więcej niż zadowalające. Futurystyczny kształt karoserii wykonanej z włókna szklanego, liczne wloty powietrza, reflektory przednie typu „pop-up” oraz drzwi otwierane do góry jak w kultowym modelu 300 SL, były bezapelacyjnie elementami, na których wzorowało się wiele marek produkujących auta sportowe w późniejszych latach. C 111-II było wyznacznikiem stylu projektowania utożsamianego z latami 80.. Niezwykle istotną rolę w wyglądzie zewnętrznym pełnił kolor Weissherbst, który został stworzony specjalnie dla tego modelu zaraz przed ukazaniem prototypu na Auto Show w Genewie w 1970 roku. Wnętrze również utrzymano w futurystycznym klimacie, zachowując przy tym walory estetyczne. Ponadto zadbano również o przystosowanie auta do użytku codziennego, o czym miał świadczyć dość pojemny bagażnik, z miejscem przystosowanym do oryginalnego zestawu walizek sygnowanych logiem Mercedesa oraz miejsce na tylnej klapie, które umożliwiało transport nart po odpowiednim ich zabezpieczeniu specjalnymi pasami. Warto podkreślić, iż przestrzeń bagażowa znajdowała się bezpośrednio nad silnikiem, co mogło wiązać się z jej nadmiernym nagrzewaniem. Wszelkie wątpliwości rozwiał test, który opracował Rudolf Uhlenhaut – ówczesny kierownik działu rozwoju aut osobowych Mercedesa. W bagażniku umieszczono kostkę masła, a następnie silnik został maksymalnie rozgrzany, aby sprawdzić czy układ napędowy jest odpowiednio odizolowany. W najgorszym wypadku test mógł się zakończyć wielką plamą i swądem zjełczałego masła.

Mercedes C 111-II jest samochodem, który starzeje się z klasą i jest jednym z najlepszych przykładów na to, jak wiele wniosły do motoryzacji auta koncepcyjne z krwi i kości. Nie mam tu na myśli makiet nafaszerowanych technologią, które nie ruszą z miejsca o własnych siłach, a mimo to są prężnie ukazywane ludziom na różnorodnych targach motoryzacyjnych. Prawdziwy koncept powinien być, kolokwialnie mówiąc, szczurem laboratoryjnym na kołach, a jednocześnie wyznaczać nowe trendy w stylistyce, które z biegiem lat okażą się strzałem w dziesiątkę w autach produkowanych seryjnie. Tak w moich oczach prezentuje się C 111-II, które obecnie znajduje się w kolekcji Mercedes-Benz Classic i zupełnie nie widać po nim, że od jego „narodzin” minęło aż pół wieku.

Miłosz Woźniak

No Comments

Leave a Comment

*