Renault Espace Initiale Paris 1.8 TCe 225 KM EDC (2020)

Renault Espace Initiale Paris 1.8 TCe 225 KM EDC (2020) – test

Francuski autobus ma komplet. No prawie…

Pandemiczna codzienność nauczyła ludzi wielu, czasami wręcz prymitywnych rzeczy. Przyparci do ściany, zaczęliśmy bardziej zauważać domowników, nauczyliśmy się znacząco większej cierpliwości, a organizacja czasu nabrała zupełnie innego wymiaru. Mam szczerą nadzieję, że tak właśnie było i każdy wykorzystał nową sytuację do zaprowadzenia nowych porządków. Dlaczego wracam do chwil, których zapewne cała Polska ma już serdecznie dosyć? Medialne karmienie społeczeństwa negatywnymi wiadomościami o naszym stanie zdrowia, przypadło mi bowiem na test wysokoprężnego Renault Espace, które specyfikacją i formą waloru rodzinnego w jakiś sposób mnie urzekło, ale oczekiwałem zdecydowanie więcej. Przyszedł czas na próbę numer dwa…

W marcu powiedziałem, że pandemiczna sytuacja owszem nie jest łatwa i rynek przeżywa istne katusze, ale czekamy na poliftingowe i teoretycznie poprawione Espace, które w połączeniu z francuską odwagą i finezją, powinno zaoferować klientom samochód ogromnie ciekawy. Nadszedł wielki moment i nie będę ukrywał, że możliwość zrewidowania swoich oczekiwań była fascynująca. To jak czytanie książki „od deski do deski”, celem wychwycenia najdrobniejszych szczegółów. No więc jest: Espace po modernizacji – znowu jako gustowna specyfikacja Initiale Paris, w charakterystycznym kolorze Czerwony Millesime (który dla mnie jest burgundowy) i z największymi, 20-calowymi obręczami, które na tle niemałej przecież bryły samochodu wyglądają „odpowiednio”.

Pierwsze wrażenie? Konfiguracja Espace po raz drugi wabiła swoim charakterem, gustownym wykończeniem oraz detalami, ale spoglądając na chłodno: stylistyka zmieniła się w nieznacznym stopniu. To raczej okrycie twarzy delikatnym pudrem, aniżeli żmudnie wykonany makijaż z powiekami, jak odbite ślady opon na asfalcie. Rodzinnie usposobione Espace otrzymało teraz LED-owe, matrycowe reflektory, LED-owe kierunkowskazy przednie (wiem, błaha sprawa), inny dźwięk (bardziej poważny) i wolniejsze działanie kierunkowskazów (błahostka na poziomie eksperckim, której zapewne większość nawet nie zauważy) i solidną aktualizację wyposażenia. Mówiąc „solidną”, mam na myśli zdecydowanie lepiej działający i bardziej przemyślany system EASY LINK oraz inaczej rozplanowane, cyfrowe zegary. Muszę przyznać, że wyszła z tego dojrzalsza w odbiorze, bardziej elegancka i spójna kompozycja. Drobnymi kroczkami Renault chciało poprawić swój rodzinny autobus, dodając mu najlepsze, co francuska marka posiada na swoich półkach, a jednocześnie nie odbierając mu pewnego charakteru. Nadal czułem się jak we francuskim hoteliku, ale takim bardziej porządnym, z ładnym zapachem skóry Nappa, ciekawie rozplanowanym podświetleniem i wyciągniętymi na wierzch miejscami na kubki.

Jak widzicie, podszedłem do kwestii opracowanego tekstu bardzo opisowo, może nieco miałko, ale tylko dlatego, że zmodernizowane Espace najlepiej zobaczyć na wideo…

Dlaczego „No prawie…”?

Recenzja wideo poliftowego Renault Espace

Uzupełnienie z dnia 29.09.2020: zawieszenie przednie to kolumny McPhersona, zaś tylne belka skrętna.

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski/ BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*