3 filary dzisiejszej motoryzacji

3 filary dzisiejszej motoryzacji

Mam nieodparte wrażenie, że sytuacja, w której znalazł się przede wszystkim europejski rynek motoryzacyjny, przestaje być komfortowa. Z punktu widzenia sprzedaży nigdy taka nie była, niemniej kwestia, a właściwie to już mały problem, który chciałbym poruszyć, nie dotyczy wyników finansowych ani też konkretnych technik „namawiania” potencjalnego kupującego, by wziął od nas auto. Tak, otrzymuję informacje, że „nadzwyczajna sytuacja” w postaci debiutującej formuły mierzenia zużycia paliwa WLTP, spowodowała znaczny spadek i mały krach w tabelach sprzedaży nowych samochodów. A może to dlatego, że producenci nie są należycie przygotowani do nowych przepisów i co chwilę słyszymy pesymistyczne doniesienia o wycofaniu lub tymczasowym zawieszeniu produkcji kolejnego modelu samochodu, bo nie okazał się on „czysty”? A może to spisek lobbystów, ekologów oraz ludzi mających raczej blade pojęcie o zasadach działania nowoczesnych silników, którzy chcą uśmiercić pierwotną motoryzację?

Kwestia ekologii czy spełniania wyśrubowanej normy Euro 6d-TEMP jest bez wątpienia złożona. Miasta nakładają zakazy, Unia Europejska namiętnie powtarza, że branża motoryzacyjna i jej główne narzędzia w postaci samochodów, stanowią jedno z najpoważniejszych źródeł zanieczyszczania środowiska, natomiast sprawnie działające jednostki wysokoprężne już nie są nawet złem koniecznym – to absolutny przeżytek, którego należy się pozbyć. Zastanawia mnie konsekwencja ludzkich działań oraz pomysły im towarzyszące. Anonimowy urzędnik działający na rzecz ochrony środowiska naturalnego, wypowiada negatywne słowa o dieslach, ponieważ jego zdaniem trują one zielone elementy naszego otoczenia i argumentuje swoje mocne stanowisko… No właśnie, czym? Jestem przekonany, że po kilku godzinach żmudnej, urzędniczej pracy, ów persona wsiada do eleganckiej limuzyny klasy wyższej, która w nazwie również posiada literkę „d”, i nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich decyzji, że niedługo tej wygodnej limuzyny może już nie być. Trochę zboczyłem, ale trudno jest mi uwierzyć we wspaniałomyślność każdej jednostki rangi europejskiej czy też w zapewnienia, że osoby decyzyjne są ekspertami w swoich dziedzinach. Niestety, ale firmy samochodowe muszą bacznie śledzić urzędnicze poczynania, zaś kolejne idee „ze szczytu” kreatywnie przekuwać w rozwiązania, które się będą sprawdzać w przyszłości.

Europa, jak wspomniałem, jest pod tym względem szczególna. Albo musi być szczególna. Z mojego punktu widzenia motoryzacja Starego Kontynentu opiera się aktualnie na trzech, wyraźnie zaznaczonych i wyodrębnionych filarach, które są oczywiście efektem pomysłów człowieka, ale też naturalnych, losowych wydarzeń. Jest motoryzacja benzynowa, którą prawdziwi fani kochają bez opamiętania, a która była, wciąż jest i myślę, że jeszcze długo będzie obecna w naszej koegzystencji z czterokołowymi maszynami. Mamy również motoryzację wysokoprężną, która aktualnie przypomina trochę słaby występ cenionego artysty, gdzie na scenę szybują pomidory i niezbyt pochlebne słowa, zaś trzeci filar wygląda najlepiej, bo jest najbardziej świeży. Motoryzacja alternatywna – hybrydy różnej maści, samochody elektryczne, dla wielu jedyna nadzieja i forma bytności samochodów jakie znamy współcześnie. Sporo w tym prawdy. Prąd elektryczny może być skuteczną odpowiedzią na wciąż coraz większe oczekiwania miłościwie nam panującej władzy. Martwią mnie jednak dwie kwestie. Pierwsza dotyczy niesprawdzalności kierunku działań, w tej chwili większości już producentów, czyli sytuacji, w której elektryczność (alternatywnie hybrydyzacja samochodów) napotka problem niemożliwy do rozwiązania lub tym problemem okażą się nierealne technicznie wymagania rządzących, bo przecież gdzieś musi być kres pomysłów jajogłowych inżynierów, a druga to zjawisko powolnego łączenia się filaru pierwszego z trzecim (spójrzcie chociażby na Mercedesa-AMG E 53 Coupe 4MATIC+, a powinniście się zorientować o co mi chodzi).

Istnieje recepta na te motoryzacyjne zawirowania? Obawiam się, że kwestia zużycia paliwa i ochrony środowiska wykracza poza obręb prozaicznych zachcianek klienteli. Produkty finalne się zmieniają, a nam pozostaje baczna obserwacja rozwiązań alternatywnych (lub jak kto woli – bezsilności tuz motoryzacyjnych wobec pragnień i zdań osób rządzących).

 

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*