Mamy jeszcze upragniony weekend i choć pogoda za oknem zaczyna mieć coraz więcej wspólnego z prawdziwą wiosną, to zachęcam do spędzenia następnych 10 minut w towarzystwie Waszego monitora. Krótka refleksja i lektura, bo motoryzacyjnie jest o czym przeczytać…
Mercedesa W124 widział lub kojarzy chyba każdy. Stylistycznie prosta, acz elegancka i nosząca charakterystyczne cechy dosyć ciężkiej stylistyki pojazdów Daimlera z tamtego okresu limuzyna, którą bez wątpienia chciał posiadać każdy, ale nie każdy mógł. Dziś sytuacja wygląda zgoła inaczej – rozklekotane Mercedesy W124 stanowią tło obskurnych miejskich zabudowań, a ich właściciele nie wiem czy zdają sobie właściwie sprawę, jak istotny był to model niemieckiego producenta w latach dziewięćdziesiątych. Charakterystycznie terkoczące W124 nie są więc dzisiaj towarem nader ekskluzywnym, czego nie można powiedzieć o wersji, którą docelowo chciałbym się zająć…
E 500 (początkowo 500 E) – Mercedes wyprodukował 10 479 egzemplarzy tego wariantu, który obchodzi w tym roku swoje 29-lecie. Po co właściwie ówczesny klient Daimlera miał sięgać głębiej do kieszeni celem kupienia topowej „pięćsetki”? Powodów znalazłoby się wiele. Wspomniany Mercedes odznaczał się bowiem specjalnym zestawem „ospojlerowania”, był szybką limuzyną, bo w latach 90. ubiegłego wieku osiągał 100 km/h w 5,9 sekundy i mógł osiągnąć maksymalnie 250 km/h, a jego zawieszenie było obniżone o 23 milimetry względem tradycyjnego W124. Przede wszystkim jednak chodziło o 5-litrową jednostkę V8 (jej kodowe oznaczenie to M 119), która produkowała 326 koni mechanicznych (wcześniej 320 KM), dając właścicielowi poczucie świadomości, że „jest gościem”. Z perspektywy 25 lat był, dzisiaj pewnie też by był, jednak znalezienie wyjątkowo dobrze utrzymanego egzemplarza nie jest łatwe. W 1993 roku samochód przeszedł lifting, by dwa lata później zostać wycofanym z produkcji.
Co sygnatura E 500 oznacza w dzisiejszych czasach? Zadanie sobie trudu poszukiwań i kupno takiego samochodu będzie świadczyć o dwóch rzeczach: że macie nieźle opanowaną historię Mercedesa i Was zwyczajnie na nią stać, bo widzicie – dla większości będzie to zapewne jedynie niewiele warta, stara limuzyna pozbawiona nowoczesnych rozwiązań. Tym bardziej nie miałoby sensu poszukiwanie limitowanej do 500 egzemplarzy wersji E 500 Limited z felgami od modelu 190 E 2.5-16 Evolution II, bądź osiągających horrendalne wręcz sumy na aukcjach 600 SEL lub AMG Hammer, prawda?
Co branża motoryzacyjna jest w stanie zaoferować w 2019 roku? Przykładem jest chociażby debiutujący na polskim rynku DS 3 Crossback, czyli niewielkich rozmiarów crossover, który próbuje być premium i z pewnością kosztuje jak samochód z tego segmentu. Do wyboru są cztery poziomy wyposażenia (odpowiednio: CHIC, SO CHIC, GRAND CHIC i PERFORMANCE LINE) i dwa silniki (1.2 PureTech o mocy 100, 130 i 155 koni mechanicznych oraz wysokoprężne 1.5 BlueHDi o mocy 100 i 130 koni mechanicznych), a cennik otwiera kwota 94 900 złotych…
Na zakończenie odrobina nostalgii: stacjonująca w brytyjskim Cotswolds firma Thornley Kelham, odrestaurowała Lancię Aurelię B20GT Series III. Z jej zdjęciami, oraz faktem, że Škoda Octavia kończy w tym roku 60 lat, zostawiam Was na resztę błogiej niedzieli…
No Comments