Będąc małym, w niekontrolowany sposób śliniącym własny łokieć dzieckiem, obiektem mojego głębokiego wzdychania były nieduże modeliki samochodów. Na mojej półce nie stały matchboxy, bo uważałem je za bardzo małe, wręcz zbyt małe i słabo odwzorowujące rzeczywistych rozmiarów pojazdy. Widzicie, tylko moja dziecięca fantazja nie pozwalała tym zabawkom w spokoju odpoczywać na meblach – były intensywnie użytkowane, a zbiory nie liczyły wyłącznie egzotycznych modeli Ferrari czy klasycznych Jaguarów. Miałem nawet Golfa czwartej generacji i Opla Astrę drugiej generacji, ale kogo to dzisiaj w ogóle obchodzi…
Modelików zauważam dzisiaj coraz mniej, a najbardziej wytrwali mogą wszystko załatwić przez Internet – będzie znakomita jakość, ale też boląca nasz portfel cena. Coś za coś, tak już ten świat funkcjonuje, ale pomyśl, że są ludzie, nawet w Twojej okolicy, którym sytuacja finansowa pozwala, by kupić sobie takiego matchboxa w skali 1:1, z prawdziwą skrzynią biegów, potężnym silnikiem i pachnącymi nowością fotelami. Są ludzie, dla których supersportowe auta stanowią jedynie zachciankę, od której domowy budżet z pewnością nie zubożeje. Mercedes-AMG GT R PRO został stworzony dla takich właśnie ludzi, a ja podzielę się z Tobą informacjami, które otrzymywali lub otrzymują żywo zainteresowani wspomnianym produktem klienci…
Model AMG GT R PRO śmiało możemy traktować jako horrendalnie drogą zabawkę na tor wyścigowy. Zresztą niemiecki producent sam podkreśla, że to zoptymalizowana pod kątem granicznych warunków odmiana. Informacja prasowa owszem wspominała o dodatkowych zmianach stylistycznych i kutych obręczach, ale to nie wszystko. Wersja PRO już w standardzie otrzymała ceramiczny układ hamulcowy z czarnymi zaciskami, tylny spojler wzbogacono listwą Gurneya, która zwiększa docisk tylnej osi, a przedni zderzak otrzymał dodatkowe prowadnice powietrza. Nie wspomniałem jeszcze o aktywnym profilu aerodynamicznym podwozia, żaluzjach w przednich błotnikach, których zadaniem jest wentylacja nadkoli czy innych nastawach zawieszenia (przednia oś dostała regulowany drążek skrętny z włókien węglowych, górne wahacze z tyłu otrzymały łożyska sferyczne, tzw. uniballe, które mają niezaprzeczalne atuty w postaci braku jakichkolwiek luzów i większej odporności na zużycie niż konwencjonalne odpowiedniki, a wstępne obciążenie sprężyn można samodzielnie, w sposób mechaniczny, regulować). Efekty? 66 dodatkowych kilogramów docisku z przodu, 33 dodatkowe kilogramy docisku z tyłu, większa odporność na warunki torowe i wyraźnie poprawiony czas na torze Nürburgring względem AMG GT R-a.
Kupno wariantu PRO nie było takie proste jak w przypadku „zwykłego” modelu AMG GT R. Ten drugi jest stałym uczestnikiem sprzedażowego wyścigu i normalnie widnieje w cennikach. Odmiana PRO jest limitowana pod względem ilości, a to czyni ją samochodem unikalnym lub specjalnym, jak komu bardziej pasuje. Fakt jest taki, że wielu klientów złożyło swoje deklaracje zakupowe jeszcze długo przed oficjalną prezentacją torowego giganta, z nadzieją, że Mercedes-AMG nie zawiedzie i nie będą oni rozczarowani. Wszak lista chętnych musiała być strasznie długa, a GT R PRO to nie jakiś tam długopis, który można dosztukować. No dobra, to ile? Europejscy klienci otrzymują w standardzie pakiet torowy (stalową klatkę bezpieczeństwa z ochroną przeciwkapotażową, czteropunktowe pasy bezpieczeństwa i dwukilogramową gaśnicę) czy specjalne „ubarwienie”, a rozmowy zaczynały się (zaczynają) od 1 000 000 złotych (ponad 170 000 złotych dopłaty względem AMG GT R-a). Jako ciekawostkę podam jedynie rynki USA, Kanady oraz Chin, gdzie klienci nie otrzymują pakietu torowego, a jedynie elementy ozdobne z włókien węglowych z matowym wykończeniem i rozpórkę bagażnika.
Zabawa warta takich pieniędzy? Słodki Jezu, a czy dziecko pyta się o zasadność kupna kolejnego matchboxa!?
Zdjęcia: Mercedes-Benz Grupa Wróbel
No Comments