Fabryka Ferrari

Start Engine cafe #13

Dawno nie było skumulowanych przemyśleń i sporej dozy subiektywizmu przy kubku ciepłej, aromatycznej kawy. Myślę, że bardziej z powodu ilości obowiązków tudzież innych materiałów tworzących content – nie z powodu lenistwa czy próżności. W zasadzie nieistotne – zachęcam Was do przygotowania brązowego trunku łagodzącego obyczaje, bo w świetle ostatnich dynamicznych wydarzeń, ja również czuję się lekko zobowiązany do komentarza. Nie chciałbym jednak szerzyć paniki, bo znikający w zawrotnym tempie papier toaletowy ze sklepowych półek jest myślę dobitnym przykładem tego, że panowania nad emocjami nie mamy jeszcze dostatecznie opanowanego, więc ową panikę i spożywcze szaleństwo, ubierzmy w dobrze kojarzący się płaszcz ciepłej kawy i wspólnie się zastanówmy…

Sytuacja jest rozwojowa, tylko chyba nie w tym kierunku, w którym byśmy sobie tego życzyli. Nie oszukujmy się: jest poważnie, a rozprzestrzeniająca się w zawrotnym tempie pandemia, każdego gdzieś podświadomie trochę paraliżuje. Nowa sytuacja, wirus, którego nie znamy i w zasadzie nie wiemy jak leczyć, a tutaj przychodzi tak oczekiwany poniedziałek i mamy zająć się codziennymi obowiązkami. Trochę dziwne. Podobnie jak sytuacja na całym świecie, do której pasują mi tylko dwa określenia: stagnacja i wspomniany już paraliż. Fabryki wielu marek wstrzymały swoją pracę – stanęło Lamborghini, Ferrari, Renault, Volkswagen, wszystkie fabryki Grupy PSA zlokalizowane w Europie czy placówki należące do koncernu FCA, w tym nasza w Tychach. Osoby zajmujące się nowymi samochodami również odczuwają skutki bieżącej sytuacji – odwoływane są prezentacje nowych modeli, imprezy określane jako masowe czy nawet indywidualne testy poszczególnych modeli. Firmy, gospodarka, finanse, usługi – wszystko drastycznie zwolniło lub wręcz się zatrzymało, ale trudno się dziwić. W zaistniałej sytuacji odczuwam pewnego rodzaju solidarność i wspólne dążenie do efektywnej walki z paskudą, która się wykluła gdzieś w Chinach. Miało być z delikatnym płaszczem optymizmu, więc napomknę jedynie, że rozprzestrzeniający się wirus zaowocował spadkiem cen paliw (i tendencja nadal raczej będzie spadkowa), mamy potencjalnie więcej czasu dla siebie, bo zakładam, że większość z Was gorąco wzięła sobie do serca zalecenia i siedzi w domach, oraz… To by chyba było na tyle.

Światowa pandemia wirusa, którego nazwy nie mam ochoty wymieniać po raz tysięczny, unaoczniła mi jedną bardzo istotną rzecz. Jako społeczeństwo i dobrze rozwinięta cywilizacja, budujemy okazałe drapacze chmur, przekraczamy kolejne bariery, konstruujemy niebywałe wręcz pojazdy i otwarcie mówimy o jeździe autonomicznej, jednak w obliczu małej, szkodliwej cząstki, której nawet nie widzimy, jesteśmy totalnie bezsilni. Rozkładamy bezsilnie ręce, bowiem okazuje się, że w banku wiedzy, osiągnięć tudzież informacji, który sobie wyhodowaliśmy, nagle brakuje nam odpowiedniego środka. Tak, cała gospodarka razem z motoryzacją dostaną zapewne mocno w kość, podobnie jak kierowcy stojący na granicach, ale nie to jest w tej chwili najważniejsze. Każdemu, również sobie, chciałbym życzyć więcej pokory i jeszcze więcej cierpliwości, bo próba, w obliczu której obecnie stanęliśmy, wymaga najwyraźniej takiego właśnie podejścia. Myślę sobie, że to również bardzo namacalna dla nas nauczka…

Tegoroczne MotoClassic Wrocław również odwołano, więc pewnego rodzaju wyrazem optymizmu, zapraszam Was do zeszłorocznej RELACJI.

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*