KIA Ceed Kombi Business Line 1.5 T-GDI 160 KM DCT

KIA Ceed Kombi Business Line 1.5 T-GDI 160 KM DCT – test

Samochód użytecznie doskonały i kompletny… Z Korei

Czy ta informacja, o azjatyckim pochodzeniu, winna jeszcze zaskakiwać? W roku Pańskim 2023, kiedy znakomita większość Europy bazuje produktowo na chińskich wyrobach? Doskonale rozumiem, że fragment społeczeństwa może być wręcz oburzony faktem, iż w kontekście dopracowania, jakości tudzież dbałości o najmniejsze detale, nie mówimy o reprezentacji niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, ale właściwie dlaczego? Chodzi wyłącznie o mentalne przywiązanie do marki? Z punktu widzenia szerokiego grona klientów jesteśmy chyba przecież na wygranej pozycji, bowiem zażarta batalia wśród brandów mainstreamowych przypomina dzisiaj zapasy w pontonie wypełnionym kisielem – mrugnięcie okiem dzieli od efektownego wypadnięcia za miękką burtę. Powinniśmy jednak zrozumieć pewien fakt: pracowitość oraz umiejętność przekuwania informacji w realne działania to najwyraźniej domena koreańskiej marki KIA, bowiem ich popularny model Ceed jest synonimem Volkswagena Golfa dla przeciętnego Koreańczyka. Zbieram wciąż myśli do kupy…

W zasadzie, to popełniłem słowne faux pas – dla koreańskiego producenta może to być wręcz ujma na honorze. KIA latami walczyła o swoją pozycję na rynku europejskim ambitnie zakładając, że poziom rodzimych dla nas firm ze Starego Kontynentu, to nie jest święty Graal czy zając szary z turbodoładowaniem, którego nie da się dogonić. Jestem skłonny uwierzyć, że pracownicy dopuszczający myśl „nie da się”, nie kończyli pomyślnie rozmowy kwalifikacyjnej, bowiem sukcesu nie buduje się na ograniczeniach i wywieszaniu białej flagi. Nie wiem, jak wygląda polityka wewnętrzna KII, ale jestem przekonany, że przynosi ona pożądane rezultaty, bo spędziłem kilka dni z aktualnym modelem Ceed w odmianie Kombi, a mój wniosek brzmi następująco: poszukując zwykłego narzędzia pracy lub samochodu, który ma być zwyczajnie dobrym samochodem, nie potrzeba niczego więcej

Zacznijmy od początku. W czasach zaawansowanej technologii AI, promowanej sztucznej inteligencji oraz mierzenia wartości człowieka poprzez liczbę polubień na portalach społecznościowych, kusząca wydaje się alternatywa w postaci klasycznych, analogowych zegarów przed oczami kierowcy, zwykłych, fizycznych przycisków na kierownicy i konsoli centralnej oraz czytelnie podanej obsługi poszczególnych instrumentów pokładowych. To miłe, że wsiadasz do samochodu pokroju Ceed’a i nie potrzebujesz doktoratu z budowy komputerów, żeby obsłużyć podstawowe funkcje praktycznego kombi. Wszystko jest dokładnie takie, jakie być powinno – multimedia czytelne, kieszenie w drzwiach obszerne w stopniu wystarczającym, są miejsca na kubeczki, regulowany podłokietnik i bardzo rozsądnie skalibrowane wyposażenie odmiany Business Line. Dla bardziej wybrednych brakowało jedynie – w recenzowanym egzemplarzu – audio firmy JBL i panoramicznego dachu, choć mówię z dużym prawdopodobieństwem o sobie. Kanapa z tyłu ma oddzielne nawiewy powietrza, własny podłokietnik z miejscami na kubeczki oraz przebicie do bagażnika, jakość zastosowanych materiałów należy do satysfakcjonujących, a już na pewno ich poziom spasowania taki jest. Czy można się tutaj do czegoś przyczepić? No cóż, na upartego można by stwierdzić, że kokpit modelu Ceed jest emocjonujący, jak niedzielne obieranie ziemniaków i brakuje tutaj pewnego kolorytu, ożywienia, dominują szarości. Zewnętrzna stylistyka natomiast prezentuje typowo koreański smak i podejście do rysowania samochodów. Ceed nie jest brzydki – raczej przyjemny dla oka, całkiem nowoczesny, a jednocześnie pozbawiony jakiejkolwiek pretensjonalności. Nie uznaję tego jednak za wady, ponieważ to wyraźny obraz pewnej konsekwencji działania oraz ambicja bycia doskonałym pod każdym niemalże względem.

No właśnie – sportowych naleciałości próżno szukać w tym samochodzie, niemniej cały układ jezdny to znowu próba zagarnięcia jak najszerszej publiczności. Gdyby przystawiono mi do skroni pistolet i kazano jednym słowem określić sposób prowadzenia recenzowanej KII, byłoby to miałkie „poprawność” i w przypadku tego samochodu to dobra wiadomość. Zawieszenie resoruje w sposób jędrny, choć faworyzuje komfort podróżowania, układ kierowniczy został wypośrodkowany – nie brakuje mu precyzji, ale nie ma co ukrywać, że postawiono tutaj na komfort i mocniejsze wspomaganie, dynamika silnika 1.5 T-GDI jest absolutnie wystarczająca i nie cierpi na tym drastycznie zużycie paliwa, natomiast wygłuszenie kabiny wypadałoby określić jako znakomite. Skrzynia biegów? Nowoczesna (siedem przełożeń), szybka, responsywna, choć z wyczuwalnym opóźnieniem w działaniu. KIA zaimplementowała do swojego kombi również przycisk SPORT, ale to nie jest element, z którego chciałoby się pasjami korzystać, tym bardziej, że standardowe nastawy KIA skalibrowała w sposób dostatecznie satysfakcjonujący. A może zwyczajnie nie wymagam niczego więcej od recenzowanego samochodu? To prowadzi mnie do następujących wniosków…

Nie wiem, czy zwróciliście na to uwagę, ale Ceed Kombi wywołuje u mnie poziom emocjonalnej stagnacji, dlatego wyraźnie odbija się to również na moim sposobie wyrażania o nim opinii. Ceed jest szary, nudny i miałki, pozbawiony jakiegokolwiek elementu wzbudzającego ekscytację… I dokładnie tak ma być, ponieważ tak został pomyślany. Może to i propozycja nudna, z charakterem nieoczytanego widza chciwej propagandy rządowej, ale jednocześnie to maszyna znakomicie przemyślana, dopracowana, spełniająca większość oczekiwań i rozsądnie wyceniona. Trudno mi wykrzesać emocje i górnolotne przenośnie, kiedy tematem recenzji mam odpowiednik czajnika, ponieważ traktuję samochody i generalnie motoryzację, jako coś więcej niż kawałek blachy i dobrze prosperujący biznes, ale nie można zapominać, że przecież o biznes właśnie tutaj chodzi. Ceed to, dla producenta, znakomite narzędzie do napełniania kieszeni mamoną, zaś dla klienta znakomicie dopracowane narzędzie codziennego użytku, któremu w kategoriach mierzalnych trudno cokolwiek jednoznacznie zarzucić. Jedyny minus, jaki mi dał się we znaki, to, z jakiegoś powodu, niedziałające złącze Apple CarPlay – przewodowe, dodajmy, ale to wszystko. Dla mnie to motoryzacyjny odpowiednik czarnej pianki do nurkowania – doskonale spełni pokładane w niej oczekiwania i z satysfakcją pozwoli się cieszyć podwodnym światem [prowadzeniem auta w przypadku KII], ale estetycznie nie wymagajcie od niej zbyt wiele, bo po nurkowaniu i tak walniecie ją w kąt i zaczniecie dalej czytać ekscytującą książkę o limitowanych projektach światowej motoryzacji. 😉

Recenzja wideo KII Ceed Kombi Business Line 1.5 T-GDI 160 KM DCT

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*