Volvo XC40 Ultra B3 MHEV

Volvo XC40 Ultra B3 MHEV (2024) – test

Próg wejścia, który poddano modernizacji, a trafiać ma do młodych klientów?

Pan Björn to uczciwy i poważny człowiek. Mieszkając na północy Szwecji zdążył się przyzwyczaić do chłodnego klimatu i zasady: bądź stanowczy, mocno szanuj drugiego człowieka i pracuj na swoją pozycję. Mocno skandynawskie wychowanie, a przynajmniej tak się wydaje każdemu europejskiemu turyście, który obserwuje pana Björna z dystansu. Prawda jest następująca: 34 lata wystarczyły, by ukorzenić swoją pozycję zawodową i zarabiać godne pieniądze, ale jeszcze nie wystarczyło, żeby przeżyć swój wieczór życia i zasadzić tuję w ogródku. Wszystko zatem wskazuje na to, że relatywnie młody pracownik biurowy zalicza się do grupy wyrywnych, pełnych energii, ale też klasy ludzi kariery i powinien sobie kupić nowe Volvo XC40. Czy na pewno?

Trochę generalizuję, bo Szwedzi mieli sprecyzowany pomysł na sprzedaż kompaktowego XC40 – przynajmniej w momencie debiutu w 2017 roku. Jako SUV poniżej statecznego XC90 i sukcesywnie rozbijającego bank XC60, „czterdziestka” miała pukać do pełnych młodzieńczej werwy serc, które niespecjalnie poszukiwały niesamowitych przygód, ale już klasy, elegancji oraz pewnego luksusu zdecydowanie tak. Zawsze sobie wyobrażałem takich klientów, jako elegancko poubieranych, z telefonami od amerykańskiego jabłuszka, wiedzących, czego pragną, niemniej trochę oschłych pod względem charakteru, jakby przemożna chęć bycia podziwianym i zauważanym, nieoczekiwanie poszła w parze z konkretnymi pieniędzmi. Może to delikatne zadufanie w sobie? W każdym razie tak miało być, ale minęło trochę czasu (prawie 7 lat), po drodze, w marcu 2022 roku, kompaktowe Volvo poddano aktualizacji, natomiast z mojego punktu widzenia trochę zmienił się odbiór prezentowanego samochodu. Próbuję to wytłumaczyć…

Modernizacja XC40 zawarła się w innym przodzie, zmienionych wskaźnikach, oczywiście cyfrowych i znakomicie nowoczesnych, zmienionych multimediach, które i w tym przypadku oparto na systemie Androida i generalnie zmieniono gamę, ofertę recenzowanego modelu, co dla mnie oddziałuje najbardziej intensywnie na odbiór samochodu jako takiego. Zmieniła się też oczywiście gama dostępnych jednostek napędowych, dlatego wysokoprężne D4 AWD, którym niewątpliwie miałem przyjemność trochę pojeździć w 2018 roku, dzisiaj możemy skutecznie zapomnieć, ale zmiany w obrębie dostępnych jednostek nie odbieram jako czegoś negatywnego. Powód: sprawdzałem bazowy wariant benzynowy o nazwie B3, który na papierze sprawiał wrażenie kulturysty na żrących organizm anabolikach, tymczasem 163 konie mechaniczne okazywały się wystarczające, a dzięki układowi miękkiej hybrydy działało to przyjemnie, gładko, bezinwazyjnie i uspokajająco. Brakowało jedynie napędu realizowanego na wszystkie koła. Zawsze można wybrać odmianę mocniejszą B4 lub w pełni elektryczną, jak nie pasuje komuś tradycyjny i podstawowy silnik benzynowy… Dosyć uszczypliwości, tym bardziej, że XC40 to samochód znakomicie poskładany w środku i przemyślany, znakomicie wyciszony, komfortowy, choć rozmiar felg było delikatnie czuć (20 cali), pewnie się prowadzący, ma znakomite audio firmy harman/kardon i sprawiający wrażenie bardzo dopracowanego. Ok, ten samochód rzeczywiście jest dopracowany i klarownie zaznacza swoją przynależność do segmentu Premium, ale jednocześnie nie pozwala się zapomnieć, a raczej zapomnieć, że to model wejściowy do spalinowego (jeszcze) świata skandynawskiego Volvo i tutaj mam delikatny problem…

Kilku rzeczy na pokładzie recenzowanego XC40 nie rozumiem. Przywykłem do wątpliwej pod względem intuicyjności obsługi samochodu, ale biorąc pod uwagę markę pojazdu i cenę odmiany Ultra, dobijającą niebezpiecznie do pułapu ćwierć miliona złotych, delikatnym zgrzytem są dla mnie oszczędności w typie braku nastrojowego podświetlenia z tyłu czy brak tylnych świateł w pełni wykorzystujących technologię LED – była przecież dobra okazja do wprowadzenia takich detali, a tak otrzymaliśmy cholernie drogą poduszkę bez kilku ważnych przecież haftów. Przy wyższych prędkościach coś nieprzyjemnie trzeszczało z okolic drzwi pasażera, a tempomat adaptacyjny często się gubił – nie w sensie ograniczeń prędkości, a zwyczajnie nie widział samochodu przede mną (:-/). Odnoszę wrażenie, jakby Szwedzi, bazując na bardzo kompetentnym samochodzie, jakim od samego początku było przecież XC40, stwierdzili: mamy dobry samochód, więc pójdźmy utartą ścieżką i ujednolićmy gamę XC40, żeby nasi klienci nie mieli wątpliwości, na pokładzie jakiego pojazdu się znajdują, ale niech poczują jednocześnie, że nie stać ich na większe XC60. Wydaje mi się, że problem nie leży w samochodzie jako takim, bo ten w dalszym ciągu jest konstrukcją bardzo dopracowaną, a w detalach, które psują trochę odbiór całości, pozostawiając uczucie niedosytu. Rozumiem, że XC40 miało być jeszcze bardziej eleganckie i podkreślające klasyczny smoking na przyjęciu, ale komu przeszkadzała odrobina zgrabnie wkomponowanej kolorystyki w image testowanego samochodu, no i gdzie zagubiono dbałość o nienaganną czystość wspomnianego smokingu? Chyba, że od początku nie była ona przewidziana, bo w planach była rychło nadchodząca elektryfikacja… Być może. W każdym razie, XC40, choć model znakomity pod licznymi względami (ten „dywan” w kieszeniach drzwi!), to jest dla mnie pewną niewykorzystaną szansą lub inaczej mówiąc: ofiarą korporacyjnego myślenia. Chyba, że czegoś nie zrozumiałem na zebraniu i nie powinienem się czepiać…

Recenzja wideo Volvo XC40 Ultra B3 MHEV

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*