Volvo XC60 T8 eAWD Polestar Engineered

Volvo XC60 T8 eAWD Polestar Engineered – test

Dwa światy

Światłe osoby kinematografii wymyśliły kiedyś taki serial telewizyjny z gatunku science fiction – serial o dwóch równolegle działających światach, który w latach dziewięćdziesiątych musiał robić wrażenie. Moje zadanie jednak stanowi bardziej lub mniej pochlebny komentarz aktualnej sytuacji w branży motoryzacyjnej, a nie krytyka telewizyjnych wytworów, które lubimy, bądź też i nie, oglądać i komentować w domowym zaciszu. Geneza i nawiązanie do tej nazwy wzięło mi się z tego, że Volvo posiada w ofercie modelu XC60 pozycję o nazwie Polestar Engineered i próbuje anonsować ją, że to połączenie rodzinnego hitu sprzedażowego, który zarabia dla chińskiego właściciela prawdziwe worki pieniędzy, z odrobiną ułańskiej fantazji, sportowym sznytem rodem ze Szwecji tudzież chęcią wyróżnienia się na tle oceanu podobnych do siebie „xcesześćdziesiątek”, jakie widujemy na co dzień w ulicznym ruchu. Nie ma się co śmiać, bowiem Szwedzi udowodnili swoją kompetencję oraz umiejętności w konstruowaniu maszyn prawdziwie sportowych lub dostarczających niesamowitych endorfin – dość wspomnieć o historycznych startach w zmaganiach brytyjskich wyścigów samochodów turystycznych, a z bardziej aktualnego podwórka o limitowanym S60 i V60 Polestar oraz niesamowitym C30 Polestar o mocy ponad 400 koni mechanicznych, które nie wyszło nigdy poza fazę nad wyraz efektownego prototypu. Co wnosi do tak zakrojonego towarzystwa XC60 Polestar Engineered?

Na pierwszy rzut oka lekkie rozczarowanie, bowiem okazuje się, że wariant sygnowany logo Polestara nie jest pojazdem limitowanym, specjalnym tudzież wyjątkowym – przynajmniej z punktu widzenia szalonych projektów sprzed lat. Okazuje się, że to zwykły poziom wyposażenia – owszem, topowy, ulokowany na szczycie drabinki cennikowej modelu XC60 i dostępny wyłącznie z najmocniejszym układem napędowym T8, ale wciąż poziom wyposażenia. Kolejne uniesienie brwi powoduje wspomniany układ napędowy – hybryda z możliwością doładowywania, lecz bez gniazda CCS (szybkiego), choć o znakomitych parametrach bezwzględnych (455 koni mechanicznych i 709 niutonometrów momentu obrotowego), która namaszczona palcem firmy Polestar nie dostała żadnego, choćby najmniejszego zastrzyku dodatkowych koni mechanicznych, a jej działanie jest podobno kropka w kropkę takie samo, jak w pozostałych wariantach XC60 T8. Gdzie zatem ta odrobina wyjątkowości? Gdzie nasze dodatkowo wydane pieniądze? Lokujemy je w kutych felgach o specjalnym wzorze i w rozmiarze 21 cali, kilku plakietkach, zawieszeniu pochodzącym od firmy Öhlins z możliwością regulacji, co trochę martwi, ponieważ miałem kiedyś do czynienia z produktem autorstwa tej firmy i komfort resorowania był tam pojęciem abstrakcyjnym (inna sprawa, że był to samochód nastawiony typowo na sport), czy wzmocnionym układzie hamulcowym Akebono z efektownymi zaciskami. Producent zapewnia co prawda, że nie mamy tutaj do czynienia z bezkompromisowym narzędziem w praktycznym opakowaniu modelu XC60, a co powie rzeczywistość? Czy dopłata 60 tysięcy złotych względem odmiany Ultra jest warta dodatkowego zadłużenia się i na tyle potrafi zmienić charakter prorodzinnego Volvo? Przekonajmy się:

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*