Co powiedziałaby żona piłkarza?
Jest ziarnko prawdy w podanym tytule, albowiem choć Victoria Beckham z konstruowaniem i dopracowywaniem samochodów niewiele ma wspólnego, to była konsultantką stylistyczną przy opracowywaniu jednego ze specjalnych wariantów najmniejszego Range’a – oczywiście mówimy o pierwszej generacji wspomnianego modelu. Istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że ktoś z Was jest w posiadaniu kompaktowego Evoque’a z nie fizyczną plakietką „Beckham approved” – jeśli nie jesteś dorastającą w latach dziewięćdziesiątych kobietą, to zapewne informacja ta niewiele będzie dla Ciebie znaczyć, ale warto mieć świadomość, że istotna członkini grupy Spice Girls miała spory wkład i zaangażowanie w cykl życia brytyjskiego modelu. Ten samochód to w ogóle ciekawy przypadek – finalnie powołany do funkcjonowania w 2011 roku, jako projekt „juniorski” Land Rovera, propozycja znajdująca się poniżej wszystkiego, co do tej pory znała brytyjska elita i choć próbowano zaoferować luksusowy pojazd w segmencie kompaktowym, to nadal miał się odznaczać brytyjską elegancją i sporymi umiejętnościami terenowymi. Kredyt zaufania był chyba opłacalny…






Dzisiaj mamy drugą generację modelu Evoque i choć funkcjonuje ona na rynku od 2018 roku i w międzyczasie była poddawana stosownym unowocześnieniom, to dopiero po siedmiu latach udaje mi się zająć w niej miejsce i wypróbować. Przyznam, że nie miałem specjalnych oczekiwań – Evoque bardziej wydał mi się pewnego rodzaju marketingowym eksperymentem i ciekawostką, która z perspektywy czasu okazała się hitem sprzedażowym, dlatego zadaję sobie pytanie, o co tak naprawdę chodziło. Czy Evoque zbudował swoją popularność na ramionach marki Range Rover, jako ten bardziej dostępny i mainstreamowy Range? Biorąc pod uwagę cennik danego modelu, który nie był nigdy wybitną okazją, myślę, że ten argument moglibyśmy wykluczyć. Może zatem docelowej klienteli zaczął odpowiadać bardziej przystępny rozmiar tytułowego samochodu, bo przecież nie każdy lubi się rozbijać po mieście największym Range’em za kolosalne pieniądze, a tutaj nie mamy zdecydowanie do czynienia ze słoniem w składzie porcelany? Mam w danym temacie pewną teorię, ale nie wiem, czy znajduje ona tutaj swoje zastosowanie, bo spójrzcie…


Model Evoque – obecnie dostosowany stylistycznie do języka modeli przewodnich, wcale nie wygląda na uboższego krewnego i bez wątpienia za takiego nie powinniśmy go uważać. Poziomem zaawansowania technologicznego, dostępnego luksusu i wygód z rozbudowanego zakresu wyposażenia, to dzisiaj apartament na tym samym piętrze, a i szerokie możliwości przemieszczania się terenowego nie pozostają tutaj bez absolutnego znaczenia. Mamy więc dorosłą konstrukcję brytyjskiej myśli technicznej w niecodziennym segmencie, bo przecież wprowadzanie brytyjskiego salonu do przedpokoju nikt mi nie powie, że stanowi zabieg pospolity i normalny. Jasne, mieszkańcy Wysp musieli zdobyć się na taki krok, chcąc pozostać konkurencyjnymi w czasach galopujących Niemców, tylko, znowu – po modelu Discovery Sport, mówimy o samochodzie zbudowanym wokół specyficznej oraz niepopularnej dzisiaj ideologii – etosu pojazdu luksusowo-uterenowionego, który miałby sobie podporządkować segment kompaktowy. Czy sens tego samochodu naprawdę można było zbudować wokół trywialnego pojęcia rozmiaru, który jednak ma znaczenie?



Dzisiaj Evoque jest najmniejszym z Range’ów, ale to wciąż Range Rover i to właśnie powinno się liczyć. Pierwsza generacja potrafiła jeszcze wnieść odrobinę kolorytu do brytyjskiego środowiska, poluzować nieco gumkę sztywnych zasad – wystarczy spojrzeć na koncepcję szalonego kabrioletu czy nieco mniej szaloną koncepcję danego modelu jako takiego – druga generacja już taka luźna raczej nie jest, ale to wcale nie oznacza, że jest pod jakimkolwiek względem gorsza. Ten samochód wyraźnie dorósł – mając zarówno na myśli propozycję samą w sobie, ale też odważną koncepcję wpisania do elit księcia w tenisówkach. To się udało i stanowi oczywisty dowód tego, że Brytyjczycy potrafią mieć znakomite poczucie humoru i wyważenia, nawet, jeżeli nie wszyscy te wartości potrafią zrozumieć i przyswoić, a samochód idealny nie jest (trochę rozczarowujące wyciszenie).
A co z Panią Beckham? Czy byłaby zadowolona, jaki kierunek obrał finalnie jej motoryzacyjny pupil? Myślę, że to człowiek na tyle światły i nowoczesny, że Pani Beckham wyraziłaby aprobatę dla tego projektu. Zresztą, widzę to doskonale: jej utytułowany mąż w dużym Range’u, a żona w mniejszym Evoque’u – to mogłoby się udać. Nadałbym tytułowemu autu przydomek „little bunny car”.







No Comments