Flexi, ale nie sexy
Będę szczery: miałem zacząć tę recenzję zupełnie inaczej, od cichych peanów, jak to 10 lat wstecz możliwe było przemierzanie setek następujących po sobie kilometrów bez potrzeby nagłego postoju (chyba, że odcedzić kartofelki), bo umożliwiały nam to silniki wysokoprężne. Jedynym wyrzeczeniem z naszej strony była zwyczajnie akceptacja dźwięku spod maski przypominającego traktor orający pole, a tak same zalety – niskie zużycie oleju napędowego, zasięg na jednym zbiorniku, solidny moment obrotowy i generalnie bezstresowa charakterystyka. Tak miałem zrobić, ale mój plan spalił na panewce, bo w momencie, kiedy piszę te słowa i mam na podjeździe czeskiego Karoq’a z motorem wysokoprężnym, Škoda zmieniła cennik swojego kompaktowego modelu i nie tylko wyleciała z oferty recenzowana odmiana Style, ale też (i chyba przede wszystkim) nie da się zamówić już radośnie klekoczących pozycji TDI. Do wyboru pozostaje odmiana Selection i usportowiona wizualnie Sportline, a co z ustandaryzowanym wyborem, z dobrym wyposażeniem, który aktualnie zajmuje mój podjazd?
To wersja ze słabszym wariantem silnika 2.0 TDI, która oddaje swojemu kierowcy przyzwoite 115 koni mechanicznych i lepiej brzmiące 250 niutonometrów momentu obrotowego, w dodatku połączona z automatyczną skrzynią DSG o siedmiu przełożeniach i nad tym żywo się zastanawiam. No bo tak: DSG zdecydowanie dodaje wygody na co dzień, kiedy stoimy w korkach i próbujemy zabić upływający czas grzebaniem w multimediach lub… W czymś innym, ale w każdym dosłownie trybie jazdy oprócz sportowego, automatyczna skrzynia usiłuje nam zakomunikować, że jej się nie chce. Reakcje na pedał gazu przypominają dociskanie stopą kija w masło, co nie ma zupełnie przełożenia na jakąkolwiek reakcję. Dopiero solidne wciśnięcie powoduje reakcję na zasadzie: „a, o to Ci chodzi – w porządku, ale jutro”. Poza tym skrzynia jest szybka i nie szarpie całym samochodem, i mamy funkcję Auto-Hold, zatem wszystkie pozytywne aspekty posiadania skrzyni automatycznej Karoq raczej zachowuje. Wiecie, niczego wielce odkrywczego nie powiem o kompaktowej Škodzie, ponieważ ostatnio była u mnie jako elegancka inkarnacja pomysłu miliona Polaków, jak wieść szczęśliwe życie, a wcześniej zagościła do mnie z mocniejszym dieslem o mocy 150 koni oraz napędem realizowanym na wszystkie koła. No właśnie – czy warto szukać na placach dealerskich tego słabszego wariantu, tłumacząc sobie wybór niższym zużyciem paliwa lub korzystniejszą ceną? Postaram się odpowiedzieć na filmie:
No Comments