Renault Koleos Initiale Paris (2021)

Renault Koleos Initiale Paris 1.3 TCe 158 KM EDC 4×2 – test

Historia Wranglerów i podartej nogawki

Istnieją różne metody i szkoły kupowania odzieży. Wspominałem kiedyś, że moje zakupy typowo spożywcze okazały się tak owocne, że wyjechałem z jednym kompletem dresowych spodni, ale to nie była metoda na dogodzenie swojej szafie – raczej szczęśliwy przypadek. Można jednak pojechać na zakupy mając precyzyjnie ułożony plan całej wycieczki lub zwyczajnie błąkać się galeryjnymi alejkami niczym zagubiony student pierwszego roku logistyki. Grunt i podstawa, to wyczucie odpowiedniego momentu, by zasilić bogatą kolekcję swojej garderoby, a nie każdy potrafi to robić…

Wspomniana myśl bezpośrednio prowadzi mnie do marki Renault i jej ewidentnego kłopotu z modelem Koleos. W zasadzie, to nie rozumiem ów kłopotu z największym aktualnie samochodem typu SUV we francuskiej gamie, ponieważ tydzień spędzony z teoretyczną kanapą na wyższych nóżkach uzmysłowił mi, że wątpliwości biorą się nie z pojazdu jako takiego. Na zdjęciach widzicie doposażoną pod korek wersję Initiale Paris, kosztującą ponad 160 tysięcy złotych, czyli statystyczny mieszkaniec Polski mógłby już mieć problem z kupnem takiego samochodu, pokrytą niedookreślonym lakierem Biały Universe (dla mnie to lakier perłowy, niemniej katalog Renault upiera się, że metalizowany) i nie uwierzycie, ale to Koleos już po modernizacji. Mamy zatem reflektory w technologii LED, tylko co dalej?

Oczekiwałem trochę po Koleosie, że będzie demonstracją francuskiej wygody, argumentem na to, żebym śmiało mógł zrobić grymas totalnie zdziwionego człowieka i powiedzieć: nie rozumiem, dlaczego ten model opuści niedługo bramki rynku europejskiego, podobnie jak nie rozumiem braku zainteresowania dużym i przestronnym autem typu SUV ze strony klientów średnio zamożnych. Nie mogę tego zrobić i nie mam absolutnie żadnych pretensji do recenzowanej konstrukcji. Renault Koleos okazał się przestronną, modną, świetnie wyposażoną i wygodną propozycją. Bardzo polubiłem komfortowe fotele z podgrzewaniem, wentylacją i masażem, przyjemny dodatek stanowiła również podgrzewana kierownica (w zasadzie, to jej boczne sekcje), urzekła mnie ilość dostępnego miejsca z tyłu, flokowanie kieszeni w drzwiach i przyjemna myśl, że tak naprawdę, będąc absolutnie uczciwym wobec siebie i samochodu, to niczego tutaj nie zabrakło. Jest dobre audio, przyjemne wyciszenie kabiny, budująca luksusowy klimat dziura w dachu i przyzwoita, choć mocno naciągam teraz gumkę z marginesem tolerancji, dynamika z benzynowym silnikiem 1.3 TCe. Równie mocno jednak nie polubiłem innych elementów, a może inaczej: reszta samochodu obnażyła rzeczywisty stosunek marki do modelu Koleos. Ja się zatem pytam: jak brzmi cel sprzedaży pojazdu, który nie jest dobry i dopracowany w takim stopniu, w jakim powinien być?

Wnętrze Koleosa to artystyczny zlepek magazynowych pozostałości: mamy zdecydowanie mniej estetyczne i starsze zegary, podobnie kierownicę, przełączniki, charakterystyczny dla Renault pilot radia za ów kierownicą, włącznik tempomatu wciąż stacjonujący na tunelu środkowym, a gwoździem tego spektaklu zaniedbania jest system R-Link. Koleos jawnie i nie z własnego powodu sprawia wrażenie, jakby technologicznie i pod względem zaawansowania wyhamował jakieś kilka lat do tyłu. Dorzucam jeszcze brak wyświetlacza przeziernego, mało satysfakcjonujący komfort resorowania i zapraszam do podsumowania wideo:

Recenzja wideo Koleosa FL (2021)

Przykre, kiedy okazuje się, że samochód nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, tylko brak, o którym aktualnie wspominam, jasno wynika z faktu, że producent nie zrobił wszystkiego, by jego produkt rozstawiał konkurencję po kątach. Wyobraźcie sobie matkę, która otwarcie deklaruje bezgraniczną miłość do swojego dziecka, podczas gdy smutnym wieczorem oznajmia mu: nie kupię Ci nowych spodni – nie dlatego, że domowy budżet jakoś drastycznie by na tym ucierpiał, a dlatego, że to nieopłacalne. Aktualna para, choć stara i lekko porwana, wciąż przecież jest użyteczna, więc poczekamy. Nie wiem do końca, na co, i w tym chyba tkwi sedno całej sprawy – kwestia podejścia i nastawienia. Koleos bez wątpienia jest interesującym samochodem, niemniej równie mocno udowadnia, że to niewykorzystana okazja lub niezrozumiale prowadzona koncernowa polityka. Już nie mówię, że kosztowa. Ów gorzka opinia jest dla mnie trochę niewygodna, ale z drugiej strony – jakość Twojego snu, zależy przecież od materaca, w jaki się zaopatrzysz.

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / 
BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*