Mercedes-Benz SLK 55 AMG Black Series

Mercedes-Benz SLK 55 AMG Black Series

Dzisiaj mamy szóstego członka tej zwariowanej rodziny, którego zresztą miałem okazję Wam przedstawiać. Samochód limitowany ilościowo, bezkompromisowy na tyle, na ile będzie to w stanie znieść klientela i poniekąd festiwal współczesnych możliwości niemieckiego producenta. GT Black Series jest bez wątpienia pożądanym samochodem, ale jak to się właściwie zaczęło?

14 lat wstecz, kiedy nasze kalendarze pokazywały rok 2006, Mercedes wpadł na trochę karkołomny pomysł. W produkcji znajdował się już niewielki roadster imieniem SLK, a nawet jego brutalna wersja 55 AMG. Powiedziałem „brutalna”, ponieważ to były jeszcze na tyle niepoprawne czasy, że do relatywnie małego samochodu pakowano wolnossące 5.4 V8, które parę 360 koni mechanicznych przekazywało na tylne koła. Gdzie były przepisy oraz bezpieczeństwo? Przepisy były, ale nikt raczej nie robił hecy z tego, że takie SLK istniało, a bezpieczeństwo spoczywało poniekąd w rękach kierowcy. Mercedesowi było jednak mało i biorąc pod uwagę fakt, że Niemcy zbudowali taką wersję na bazie modelu SLK, pokuszę się jednak o stwierdzenie, że w mniemaniu producenta ze Stuttgartu miał to być samochód eksperymentalny. Jednym słowem: Mercedes dał światu SLK 55 AMG Black Series…

Zmiany? Były, choć na pierwszy rzut oka niedostrzegalne: obręcze w rozmiarze 19 cali, wloty powietrza w przedniej sekcji pojazdu, nie szczędzono na karbonie, który pojawił się zarówno w środku jak i na zewnątrz, a naturalnie oddychające V8 zyskało dodatkowych 40 koni mechanicznych (w sumie 400). Dlaczego jednak uważam, że był to projekt nieco eksperymentalny? Primo: SLK przestało być tym, czym je wymyślono, ponieważ rozkładany dach zastąpiono stałym, czyli zrobiło się z tego klasyczne coupe, a secundo: dlaczego akurat SLK, czyli samochód, nad którym nigdy publika nie piała tzw. peanów? Fakty są jednak takie, że SLK 55 AMG Black Series powstało, utrzymano je w sprzedaży rok czasu, do 2007 roku, po czym wycofano i świat o nim zapomniał. Dlaczego?

Mam nieodparte wrażenie, że problemem SLK Black Series było jego późniejsze potomstwo. Klienci, mówiąc kolokwialnie, kupili wiele obiecującą ideę Black Series, ale dopiero później, dlatego takim hitem pozostaje „czarne” CLK, C 63 AMG Coupé, opisywany przeze mnie SLS AMG czy poszukiwany biały kruk – SL 65 AMG z jednostką V12. O SLK zapomniano, ponieważ zostało przyćmione blaskiem następców i chyba niesłusznie. Mam na to dwa niezbite argumenty: według różnych źródeł powstało zaledwie około 100-120 egzemplarzy takiej wersji, zatem to najrzadziej spotykane Black Series w historii Mercedesa, a poza tym od niego wszystko się zaczęło. Inwestycja? Dzisiaj na pewno.

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*