Volkswagen T-Roc vs Hyundai Kona - reklamy telewizyjne

Volkswagen T-Roc versus Hyundai Kona…

…na podstawie reklam telewizyjnych. Tak się akurat złożyło, że obaj producenci zaplanowali swoją kampanię reklamową na początek lutego, a może to wcale nie jest przypadek? W każdym razie mocno oblegany segment B, który doczekał się własnych, znakomicie wyposażanych crossoverów, przeżywa istny rozkwit, a firmy samochodowe dostrzegają w nim prawdziwą żyłę złota. Mamy dwóch nowych zawodników – kontrowersyjnego nieco Hyundai’a Kona i urodzonego lidera, który liderem wcale być nie musi czyli Volkswagena T-Roca.

Zacznijmy od „poszarpanego” stylistycznie „Koreańczyka”. W bezpośrednim starciu z niemiecką solidnością produkt skośnookiej myśli technicznej ma spore szanse – nie od wczoraj przecież wiadomo, że KIA oraz Hyundai poczyniły w ostatnich latach milowy krok jeżeli chodzi o dopracowanie swoich czterokołowych produktów, a co rzecze spot telewizyjny? Marketingowcy Hyundai’a dają nam sporą dowolność powtarzając naokrągło, że to my prowadzimy, czujemy, decydujemy, rządzimy i mamy bezpośredni wpływ na aranżację swojej codzienności. Co to może oznaczać? Myślę, że Hyundai pragnął zakomunikować coś w rodzaju: „Kona da Ci mnóstwo możliwości, jednak to Ty zdecydujesz kiedy, jak, i czy w ogóle tego użyjesz”. Przy okazji różnorodność kierowców na spocie oraz ich nietuzinkowy image (o ile można tak nazwać faceta z tatuażami) mogą świadczyć o tym, że Hyundai celuje w szerokie grono odbiorców, ale niekoniecznie w osoby, które pamiętają jeszcze stan wojenny.

Zgoła inaczej podszedł do sprawy Volkswagen, bo Niemcy raczej nie obrali sobie mocno stargetowanej grupy odbiorców. Na reklamie widzimy (nie, nie jest to bynajmniej czarna owca) czarnego, uroczego wręcz, małego… Muflona? W każdym razie osobnika parzystokopytnego, który swoją wielkością może rozczulać, bo wydaje się taki zagubiony i bezbronny, ale nie dajcie się zwieść! Ten niewielkich rozmiarów ssak pokazuje charakterek, przegania inne zwierzęta (alternatywnie zwierzęta się go boją) i udowadnia, że pozorny słodziak wcale nie musi ustępować każdemu miejsca. Volkswagen zagrał skojarzeniami, bo na samym końcu pokazał jak czterokopytny przyjaciel, którego już zdążyliśmy polubić, ustępuje miejsca prawdziwemu liderowi – i tutaj wjeżdża na scenę T-Roc. Według spotu T-Roc jest nie tylko zbudowanym na bazie Polo crossoverem (co jest oczywiste) – to samochód najlepszy, sprawujący urząd lidera, przed którym inni powinni odczuwać respekt.

Nie da się ukryć, że oba koncerny chciały zwrócić uwagę oraz podkreślić indywidualność swoich produktów, ale marketingowo, jednak, obronną ręką wyszedł chyba Volkswagen. Reklama zapada w pamięć, angażuje i spełnia założoną rolę, co wcale nie oznacza, że T-Roc jest lepszym samochodem…

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*