Nowa Mazda 3

Mazda 3 HIKARI 2.0 SKYACTIV-G 122 KM 6AT – test

Galerida

Moje pierwsze skojarzenie – galareta. Ale bym się pomylił!

Galerida to imię konia, a jak powszechnie wiadomo, zwierzęta parzystokopytne służą w dzisiejszych czasach jako argumenty przetargowe do robienia dużych interesów. No więc Galeridę zlicytowano całkiem niedawno za, bagatela, 400 000 euro i nie uwierzycie – aukcja odbyła się w Polsce. Klacz maści luksusowej odjechała do Kataru, stosowną opłatę uiszczono, a Wy możecie sobie zadawać pytanie, co to ma w ogóle wspólnego z bohaterem niniejszej recenzji. Ma całkiem sporo i nie chodzi wyłącznie o powtarzane jak mantrę hasło Mazdy, że kierowca doznaje jakiegoś cudownego zjednoczenia ze swoim pojazdem. Oto przed Tobą zupełnie nowa „trójka”.

Nowa Mazda 3
Nowa Mazda 3

Dynamizm statyczny

Prezentacja nowej Mazdy 3

To jeszcze produkt masowy?

Ładna? Nie będę pytał czy seksowna, bo to byłoby już lekkim nadużyciem, ale muszę przyznać (czyli włączamy subiektywizm), że nowy hatchback Mazdy jest progresem stylistycznym względem swojego poprzednika i jednocześnie największym, potencjalnym koszmarem osiedlowego blacharza, który do tej pory, za odpowiednią cenę, potrafił wyklepać absolutnie wszystko. Klienteli powinno się to jednak spodobać. Mamy od Japończyków więcej dynamicznych rys, spójną i trochę zaokrągloną sylwetkę i nie ma tutaj znaczenia konfiguracja tego samochodu – lakier jest kwestią indywidualną, felgi mogą być mniejsze lub większe (16 bądź 18 cali), ale nie ma to drastycznego odbicia na efekcie wizualnym. Dobrze, ale to widziałeś (-aś) na powyższym wideo…

Wnętrze prezentowanego hatchbacka stanowiło dla mnie pewną tajemnicę, na początku. Widzisz, nie pierwszy raz słyszymy od producenta masowego, że na po południowym spotkaniu przy szklance zimnej wody, grupa elegancko poubieranych mężczyzn podjęła decyzję, że teraz będą produkować samochody aspirujące do miana premium. Zastanówmy się nad tym: czy Mazda dysponowała stosownymi klockami, by w ogóle wpaść na taki pomysł? Patrząc na poprzednią „trójkę” – nie.

Inaczej wygląda sytuacja, jeżeli mówimy o nowej Maździe 3, ale czy możemy nazywać to klasą dla wybrednych? Zastosowane materiały są dobrej jakości, spasowanie owych plastików i solidność w sensie ogólnym jest bezdyskusyjna, wyciszenie kabiny stoi na bardzo wysokim poziomie (przy 120 km/h i powyżej tej wartości słychać jedynie toczenie opon), do tego stopnia, że odpalając ulubioną muzykę na 12-głośnikowym zestawie audio firmy BOSE, podróż upływa wręcz niezauważalnie, a fotele są zwyczajnie wygodne. Odnoszę wrażenie, że użytkownicy Golfa lub Focusa odnaleźliby się tutaj. Może nawet by im się tutaj spodobało. Dlaczego?

Kokpit japońskiego hatchbacka został przebiegle zaplanowany. Wskaźniki są co prawda cyfrowe, ale wyświetlany obraz jest bezpośrednim nawiązaniem do wzorców, które doskonale znamy i wiele z nas ceni, jest prosty i klasyczny, a jednocześnie bogaty w informacje. Kombajn informacyjny MZD Connect nie urzeka mnogością i różnorodnością pod względem grafiki, ale jest stosunkowo łatwy w obsłudze, czytelny, a metodą obsługi do złudzenia przypomina mi cenionego iDrive’a z BMW, i poza wszelką dyskusją sprawia wrażenie cholernie porządnego, a to niezwykle istotne w tym przypadku. Wiesz jak to jest codziennie rano zajmować miejsce w samochodzie, który lubisz, który nie został skomplikowany, którego przyciski zostały tak dopracowane, że czujesz solidność palców japońskiego inżyniera, który to składał? Tak się czułem w nowej „trójce” – doceniony, przyjemnie otulony, z poczuciem, że to wszystko jest dla mnie, że marka niczego tutaj nie zmarnowała, a do tego dopieszczony estetycznie. Drażni mnie natomiast, że kieszenie w drzwiach nie zostały wyłożone żadnym materiałem wyższej jakości, a kanapa z tyłu nie otrzymała nawet otworów wentylacyjnych. Więcej grzechów nie pamiętam.

Galerida

Wracamy jednak do wartej mnóstwo pieniędzy klaczy i zadaję pytanie: czy Mazda 3 dostojnie kłusuje, czy może dysponuje dynamiką godną słodkiego oślęcia? W dobie rozwiązań elektrycznych i hybrydowych dosyć nieprawdopodobnie brzmi, że podstawowym silnikiem reprezentanta segmentu C jest wolnossąca, 2-litrowa konstrukcja o niezbyt imponujących parametrach, bo nikt mi chyba nie powie, że 122 konie mechaniczne i 213 niutonometrów z takiego rodzaju silnika to wartości kładące na kolana. Ale uwaga – benzynowy SKYACTIV-G budzi się do życia donośnym burczeniem, by w wyższych rejestrach obrotomierza przejść na przyjemne, basowe dźwięki (na zewnątrz!), a cała reszta tylko zachęca, by poszukać nieco krętych, ale równych dróg. O co chodzi? O to, że Mazda 3 nie lubi do końca niedoskonałych dróg. Nie zrozumcie mnie źle – jej zachowanie należy do wzorowych, auto nie dobija na nierównościach, zakręty przechodzi bez „kładzenia się”, jest pewna i przewidywalna, a układ kierowniczy miło precyzyjny (choć kierownica mogłaby być minimalnie mniejsza), tylko jest sztywno. Momentami nawet bardzo. Jasne, znajdziesz tutaj wygodę i komfort, tyle że pod inną nieco postacią. Japoński hatchback nie jest propozycją sportową, co oznacza, że nie jest nerwowy, a studzienek kanalizacyjnych nie pokonuje z gracją śmieciarki, niemniej powinieneś być świadomy, że to samochód angażujący, dla osób lubiących czerpać przyjemność z prowadzenia. A potem znajdujemy malutką dźwigienkę przełączającą samochód w bardziej sportowe ustawienia i żółciutki banan rysuje się na twarzy kierowcy. Układ kierowniczy działa jeszcze precyzyjniej, zawieszenie jest delikatnie sztywniejsze, a największa różnica tkwi w responsywności całego samochodu na komendy prawej stopy. Reakcja na gaz jest momentalna i choć Mazda 3 ze stadniną w postaci 122 koni mechanicznych nie jest ultraszybkim pojazdem, to ma wystarczająco pary, by sprawnie jeździć na co dzień, od święta dać kierowcy trochę emocji na szybciej pokonywanych winklach, a do tego cieszy równomiernym sposobem rozwijania mocy.

Ten dynamicznie stylizowany kompakt może więc być Twoim narzędziem do realizacji motoryzacyjnej pasji, może udowadniać, że wcale nie potrzebujesz trzystu lub nawet czterystu koni mechanicznych, by mieć dziką frajdę z prowadzenia, a może też uspokoić, wyciszyć, dogodzić dobrym brzmieniem i zagwarantować wystarczającą dynamikę na co dzień. Wiesz co się bowiem okazuje? Mazda 3 nawet w podstawowym wariancie SKYACTIV-G, jest miękką hybrydą, ale trudno się połapać, że tak jest. Znakomicie. Ja bym tylko przemyślał sens dopłacania blisko 8 000 złotych, by mieć klasyczny, hydrokinetyczny „automat” o sześciu przełożeniach. Nie działa źle, raczej w porządku, ale bywa niezdecydowany i potrafi nieprzyjemnie szarpnąć. Aha, no i adaptacyjny tempomat bywa trochę irytujący – samochód próbuje za wszelką cenę jak najszybciej osiągnąć zadaną prędkość, a przy silniku wolnossącym zapomnijcie, że nie będzie mocnego kręcenia 2-litrowej jednostki. Taki urok.

Co z tym cennikiem?

Czy nowa Mazda 3 jest droga?

Krótki test nowej Mazdy 3 dosyć mocno otrzeźwił mój umysł, przy czym daleko mi do faworyzowania tudzież obsypywania konkretnych marek niezasłużonymi laurkami. Uważam, że z jednej strony Japończycy poczynili duży krok naprzód w stosunku do trzeciej generacji modelu, a z drugiej narobili sporo problemów aktualnej konkurencji. „Trójka” jest dopracowanym, dobrze wyciszonym i oferującym całkiem szeroką paletę zalet samochodem, ale to brzmi jak banał. Ważniejsze z punktu widzenia potencjalnego użytkownika jest to, że w samochodzie ładnie pachnie, on wszech ogarnia kierowcę swoimi zaletami, podłokietniki są mięciutkie, pozycja za kierownicą buduje poczucie pewności, a właściciel może się doszukiwać w samochodzie różnych ciekawych cech. To może być klasyczny kompakt, który w ciszy zawiezie Cię w poniedziałek do pracy, a z drugiej strony może Ci dostarczyć sporo funu, bylebyś jechał krętymi drogami. Mam różne myśli związane z tym autem, większość jest pozytywna, ale usystematyzujmy…

Nowa Mazda 3 posiada dla mnie ogromny potencjał do bycia „fajnym” hothatchem, ale takim, który posiadałby nieprawdopodobną dualność charakteru. Tak, mam drobne pretensje o elementy niedopracowane lub inaczej mówiąc – nieprzystające do poziomu dopracowania całości (zamknijcie tylne drzwi, by usłyszeć jaki wydają dźwięk…). Panie Toyoda, czy tam Nakamura – wszystko jedno, mając tak ambitne założenie, by samochody Mazdy celowały w gusta wybredne i takie, które już sporo w życiu widziały oraz doświadczyły, poprawienie niektórych rzeczy winno być oczywistością, ale panie Nakadżima – zrobiliście świetny kompakt, z charakterem, atrakcyjny, a jednak porządny, który jest jakiś, i mówię to jako zdeklarowany zwolennik aktualnego jeszcze Golfa. To chyba spore uznanie dla… Mazdy.

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski /
BKfoto

Serdeczne podziękowania dla firmy Mazda Grupa Wróbel (oficjalna strona) za udostępnienie samochodu do opracowania niniejszej recenzji. Dziękuję również przedstawicielowi kompleksu biurowego Business Garden we Wrocławiu za udostępnienie miejsca do wykonania sesji zdjęciowej samochodu.   

No Comments

Leave a Comment

*