Renault Mégane Grandtour R.S. Line E-TECH

Renault Mégane Grandtour R.S. Line E-TECH – test

Jacque usiadł i wymyślił. Nie próbuj być mądrzejszy od Jacque’a.

Od początku byłem zafascynowany. Branża motoryzacyjna usilnie prze do elektryfikacji oraz alternatywnych źródeł napędu, bo to jedyny sposób na zmieszczenie się w koncernowych normach i sprostanie wymaganiom urzędniczych szaleńców. Renault też musiało przyjąć określoną strategię i zdecydować się na jakąś formę, ja wiem – ratunku? Elektryczne Zoe to niestety za mało, by tabelki Excela zaczęły wyglądać obiecująco, dlatego w zeszłym roku firma znad Sekwany przyprowadziła hybrydowy szturm, przypominający gwałtownie rozbijającą się o skaliste wybrzeże falę. Rynek dostał hybrydowe Clio, hybrydowego Captura z kabelkami oraz bohatera niniejszej recenzji – Mégane E-TECH w praktycznej odmianie kombi (hatchbacka dostaniemy później). Czy ten samochód nie przypomina korporacyjnego drzewka odpowiedzialności lub smartfona, który potrafi wyprać Twoją koszulkę?

To moje piąte spotkanie z Mégane aktualnej, czwartej generacji, a drugie z odmianą po udanej modernizacji. Ta historia przypomina trochę cykliczne spotkania z grupą równie uzależnionych współrozmówców, którzy informują o swoich postępach w terapii, ale to nic złego. Tym bardziej, że najnowsze Mégane pozbyło się dotychczasowych, czasami frustrujących dolegliwości (szkoda, że wycieraczka nadal pozostawia ogromną powierzchnię niewytartej szyby – to się akurat nie zmieniło), zdecydowanie poprawiło swój poziom spasowania, technologiczne zaawansowanie i ergonomię obsługi. Lubię ten samochód. Przypomina mi on, że Renault potrafi zbudować auto naprawdę dopracowane, udane, zaawansowane i nowoczesne, auto, które nie denerwuje błahostkami, choć też niczym wielkim nie imponuje. Wyobraź sobie rodzinne spotkanie z osobami, które prawdziwie cenisz, odpowiada Ci poczucie humoru i macie sporo wspólnych tematów – dla mnie to jest alegoria udanego, choć nieporywającego samochodu i Mégane po liftingu takie właśnie jest. Tutaj dodatkowo jako Grandtour, czyli chętne do zabierania całego dobytku kombi. Piąte spotkanie, a jednak czuję, jakby między nami było dziwne napięcie, jakbym szedł na klasówkę bez przygotowania ze świadomością, że miernej oceny mama nie popuści bez echa. No i napięcie cholera jest, dosłownie. Szkoda tylko, że ucierpieć musiał na tym bagażnik, ponieważ aktualnie zmieści 389 litrów ekwipunku w standardowym ustawieniu kanapy.

Jak wspomniałem – Mégane E-TECH oznacza w nomenklaturze francuskiego koncernu hybrydę z możliwością podpinania jej na kablu do gniazdka. Rozwiązanie samo w sobie nie szokuje, ale Francuzi potraktowali swój kompakt niczym wywyższanego i postawionego na piedestale chwały bożka – chcieli dla niego jak najlepiej i wydaje się, że Renault nie przespało z jego powodu kilku długich nocy. Wiecie, jak to jest efektownie zarwać pół nocy – chęć maksymalnego dopracowania projektu jest przeogromna, niemniej efekt finalny przypomina ciasto, które nie wyrosło należycie. Próbuję przez to powiedzieć, że sympatyczny Jacque z beretem na głowie, oczywiście razem ze swoim zespołem, skomplikował dosyć ideę hybrydy typu plug-in. Mamy tutaj bowiem pamiętający jeszcze biegające na wolności mamuty silnik benzynowy 1.6 (wolnossący), litowo-jonowy akumulator o pojemności 9,8 kWh oraz dwa silniki elektryczne. Interesująco robi się dopiero w przypadku skrzyni biegów. Francuzi określają to rozwiązanie jako „Multi-mode gearbox” i zbyt łatwo byłoby powiedzieć, że to przekładnia działająca na zasadzie kontrowersyjnego e-CVT. Prawdą jest sześć przełożeń tej skrzyni, jak również to, że silnik elektryczny trakcyjny ma własną dwubiegową skrzynię i przełożenia potrafią się multiplikować. Co by jeszcze „ułatwić” sprawę: przekładnia o wspomnianych sześciu biegach nie ma synchronizatorów, które normalnie dbają o załączanie się poszczególnych przełożeń – w tym przypadku ich rolę przejął drugi silnik elektryczny. Czasami skrzynia faktycznie preferuje klasyczne wkręcenie się na wysokie obroty i trwałe pozostanie w tamtych rejestrach, natomiast, co istotne, nie odczułem niepokojącego szarpania, co bez wątpienia należałoby zaliczyć do plusów tego rozwiązania. Wiem, brzmi to jak próba zrozumienia skomplikowanego wzoru chemicznego, ale w rzeczywistości potrafi być naprawdę przyjazne. Pozwólcie, że wyjaśnię…

Recenzja wideo Mégane Grandtour E-TECH

Ustaliliśmy więc, że Mégane E-TECH sympatycznie pokonuje się kilometry po aglomeracji miejskiej, bo, przy założeniu regularnego ładowania, można to robić w absolutnej ciszy (tryb Pure). Ustaliliśmy też możliwość komfortowego pokonania długiej trasy, gdzie w trybie My Sense pokładowa elektronika usiłuje inteligentnie zarządzać układem napędowym, czego wymiernym efektem jest naprawdę efektywne doładowywanie baterii (kosztem niestety podwyższonego zużycia benzyny) i realny zasięg na poziomie 500 kilometrów. Bez wątpienia ma w tym swój udział żałośnie mały zbiornik paliwa (39 litrów), niemniej, czego się dowiedzieliśmy o pierwszym w historii Mégane z napędem hybrydowym?

Jak zwykle – musimy zaakceptować wyższe rachunki za prąd, ale to propozycja, która stopniem złożoności czy skomplikowania w żaden sposób nie wpływa na rzeczywistość, normalne użytkowanie i krótką wycieczkę do marketu po kefir. Na co dzień to samochód łatwy w obsłudze, bezproblemowy i całkiem wygodny, z potencjałem relatywnych oszczędności. Chyba taka powinna być hybryda – cicha, skromna w „używaniu” i dająca świadomość, że na przestrzeni ostatnich lat firma naprawdę dokonała postępu. Doskwiera mi trochę malutki zbiornik paliwa, niemniej moc 160 koni mechanicznych jest wystarczająca i można być z tego samochodu zadowolonym. Całkiem udana koncepcja hybrydy o sensownym zasięgu (około 50 kilometrów – brawo!) – coś jak wytatuowany facet z przedziurawionym nosem, który okazuje się inteligentny, światły i cholernie sympatyczny. W pierwszym jednak momencie zapewne pomyślałeś, że będzie chciał palić zakazane rzeczy i opowiadać historie, które nigdy nie miały miejsca.

Tekst i opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*