Ford Kuga ST-Line X 1.5 EcoBoost 150 KM 6MT FWD

Ford Kuga ST-Line X 1.5 EcoBoost 150 KM 6MT FWD – test

Trambambula dostała skórzane uchwyty

Za pierwszym razem pomyślałem, że to było rzucenie się trochę na głęboką wodę, posmakowanie najnowocześniejszej technologii przy akceptacji jej beznadziejnych wad i znajomości rozwiązań zdecydowanie prostszych. Mieć do wyboru konwencjonalną maszynkę z trzema ostrzami renomowanej firmy i zdecydować się na odpowiednik generalnie taki sam, ale z bardziej miękką gumą i droższy o dziesięć procent, bo posiadający napis „Turbo”? Dylemat poznawczy miałem właśnie z Fordem Kuga, bo z jednej strony odebrałem ten samochód, jako naprawdę kompetentnego przedstawiciela segmentu (popularnego) SUV, a z drugiej skomplikowaną hybrydę, która pożera z mojego gniazdka prąd i gwarantuje mi swoje 225 koni mechanicznych tylko wtedy, gdy wystarczająco pożre z mojego gniazdka prądu. Chciałem spróbować czegoś prostszego i spróbowałem…

Zacznę od tego, co – Bogu dziękować – Ford utrzymał na znakomitym poziomie i może to zabrzmieć odrobinę jak pieśń chwalebna, niemniej przyjąć do wiadomości trzeba, że Kuga producentowi z niebieskim owalem zwyczajnie wyszła. Efekt palącej miłości sporego doświadczenia i praktycznych, dobrych pomysłów. Nieważne. Kuga niezmiennie pozostaje znakomicie wygłuszonym i wyciszonym pojazdem, czego efektem jest podróżowanie w akustycznym komforcie i delektowanie się bardzo dobrym wyposażeniem recenzowanej odmiany ST-Line X. Dobre audio B&O, podgrzewana kierownica, fotele i skrajne miejsca kanapy, czego nie sprawdzałem, bo przy temperaturze zewnętrznej 17 stopni nie jestem masochistą, spory wyświetlacz typu head-up, całkiem przemyślane oraz intuicyjne multimedia czy wirtualne zegary, które działały jakoś płynniej i szybciej, ale nadal sprawiały wrażenie, jakby programiści Forda wymagali jeszcze dodatkowego szkolenia. Poza tym, niezmiennie, urzekł mnie w tym samochodzie poziom rozsądnego podejścia, logicznego rozplanowania kabiny, przestrzeni oraz praktyczność ów kabiny. Ford Kuga jest niczym Twoja własna strefa zen – wsiadasz do tego pojazdu, wszystko zdaje się być czytelne i jasne, uruchamiasz klimatyzację, łączysz smartfona i w komforcie rozpoczynasz kolejną trasę. Również mentalnym, bo doskonale wiesz, że dzięki regulowanej kanapie Twoi pasażerowie nie będą Cię obrzucać wyzwiskami.

Oczywiście Kuga ma też swoje wady. Brak przebicia do bagażnika to jednak w tym przypadku drobnostka na miarę sosnowego pyłu na karoserii świeżo domytego samochodu. Nie zmienia to jednak faktu, że w samochodzie rodzinnym, a za taki recenzowanego Forda uważam, to pewne niedopatrzenie. Bardziej drażniła mnie jednak pozycja za kierownicą i zbyt krótkie siedzisko – coś, jak obieranie ziemniaków na krześle, choć same fotele były wygodne, i słabo wygłuszone nadkola, co kiepsko licowało z wysokim stopniem wygłuszenia ogólnego. Wiązało się to również z naprawdę sztywno pracującym zawieszeniem – coś, jakby wygodny namiot postawić na włażących do środka, drewnianych palach. Niedoskonałości jezdni nie były niestety kulturalnie tłumione, ale, jakby to powiedzieć, niewiele się pod tym względem zmieniło, bowiem Kuga PHEV była niezwykle podobnym samochodem.

Generalnie angażujące prowadzenie oraz typowo fordowskie czucie maszyny (to już chyba powoli urasta do rangi związku frazeologicznego) były również domenami benzynowej Kugi. Co znaczy „fordowskie czucie”? Samochód znakomicie słucha poleceń kierowcy poprzez układ kierowniczy i daje całkiem sporo poszukiwanej satysfakcji, jak na pojazd typu SUV, z pokonywanych zakrętów. Jeśli akurat nie jesteś zboczonym na punkcie motoryzacji freakiem, to powinieneś mimo wszystko docenić posłuszeństwo, stabilność oraz pewność w prowadzeniu i zachowaniach Forda. Tym samochodem zwyczajnie dobrze się jeździ, ale nie jak czterokołowym, białym mikserem – Kuga dostarcza trochę przyjemności, na przykład znakomicie pracującym systemem zmiany biegów, czytaj: wystającym drążkiem skrzyni manualnej.

Recenzja wideo Kugi ST-Line X 1.5 EcoBoost 150 KM

Muszę się jednak rozprawić ze swoimi oczekiwaniami wobec benzynowej Kugi lub inaczej mówiąc: niebezpośrednim porównaniem do naprawdę drogiej hybrydy z kablami. Czy 1.5 EcoBoost jest wystarczające i bardziej opłacalne? Pod względem dynamiki to – w odmianie 150 koni mechanicznych – optimum, które z kompaktowym Fordem będzie sobie radzić (wersja o mocy 120 koni może już delikatnie pod tym względem nie domagać), pod warunkiem świadomego operowania prawą stopą będzie również całkiem oszczędne, choć terkotu silnika trzycylindrowego się nie pozbędziemy. To chyba kompromis pomiędzy tym, na co ze względów kosztowych nie chcemy się zdecydować, a zachowaniem nowoczesnego i, co by nie mówić, wystarczającego na co dzień charakteru. Nadal będę się upierał, że solidny diesel bądź pełna hybryda o mocy 190 koni mechanicznych to najbardziej trafne wybory do najnowszej Kugi, ale nie zawsze trzeba się decydować na pralkę z trylionem programów, żeby być naprawdę zadowolonym.

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / 
BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*