Ford Puma ST-Line X 1.0 EcoBoost 155 KM mHEV 6MT

Ford Puma ST-Line X 1.0 EcoBoost 155 KM mHEV 6MT – test

Uargumentuj, Mariusz

Mariusz to prężny, 35-letni fotograf, szukający nieoczywistych inspiracji w katalogach z ciuchami oraz filmach przyrodniczych. Rozumiecie – taka dusza zadumanego artysty, który bywa czasami zrozumiany na opak. Mariusz jest również typem optymistycznego samotnika, który zamieszkuje centrum Warszawy, chodzi na spacery i ogląda tutoriale zaawansowanego malowania światłem. Uroczo, ale nie zapominajmy, że to również stosunkowo młoda jeszcze osoba, gruntownie osadzona w miejskiej rzeczywistości, która chce być określana mianem „nowoczesnej”, i właśnie poszukuje nowego samochodu. Wnoszę na kanwę żmudnie przygotowywanej listy kandydatów: nowy Ford Puma to znakomity dla niego wybór i postaram się to wykazać.

  • Crossover segmentu B

Jak zapewne możecie sobie wyobrazić, pomiędzy obiadem a obróbką kolejnego setu zdjęć, Mariusz nie dysponuje nadmiarem swojego cennego czasu, toteż nie widział najnowszych odcinków z wygłupami na brytyjskim torze, ani też nie wysłał swojego wniosku do telewizji o pomoc w zakupie. To jednak człowiek postępu – zjada krem dyniowy i wie, czym są crossovery segmentu B. Nowa Puma to jeden z nich – dynamicznie i odważnie wystylizowana, tworząca wokół siebie aurę komiksowego przybysza, niemniej w pozytywnym znaczeniu. Nikt się tutaj nie będzie oszukiwał: Puma nie miała być nudnym i bezpłciowym samochodem. Zresztą, wyobrażacie sobie pojazd wzbudzający emocje na poziomie talerza z kartoflami, który otrzymał nazwę drapieżnika z rodziny kotowatych? W rzeczywistości Puma to raczej Nala z „Króla Lwa”, niemniej to w dalszym ciągu dynamicznie narysowany samochód, a kompletacja ST-Line X dodatkowo podbija usportowiony wizerunek. To nie jest nudna propozycja, choć może być trochę kontrowersyjna. Pytanie bez odpowiedzi: po co Ford utrzymuje w takim razie w gamie Fiestę Active?

  • Uporządkowana kabina

Póki Mariusz wiedzie radosne życie singla, dopóty będzie znał pojęcie „uporządkowania” i w rzeczy samej uporządkowanie sobie ceni. W kabinie relatywnie niedużego Forda powinien się więc znakomicie odnaleźć. Co prawda musi zaakceptować niedużo miejsca na kolana w drugim rzędzie siedzeń czy brak nawiewów z tyłu, ale nie zapominajmy, że to segment B, a poza tym sprzęt fotograficzny nie oddycha. Reszta będzie satysfakcjonująca: jakość wykończenia, spasowanie materiałów (pomijając wystający ekran multimediów, który po dotknięciu skrzypiał), dostępne wyposażenie, obecność fizycznych przycisków czy łatwa obsługa poszczególnych instrumentów pokładowych. To, co widać na zdjęciach, to nieprzytomnie doposażona wersja za ponad 120 tysięcy złotych, ale dzięki temu Mariusz będzie wiedział, że wirtualny kokpit (cyfrowe zegary) miewa czasami delikatne lagi, można sobie ogrzać dłonie o podgrzewaną kierownicę (całą!), jednostrefowa, niemniej automatyczna klimatyzacja daje radę, zestaw audio B&O jest naprawdę przyzwoity, a podłokietniki oraz fotel są znakomicie wygodne podczas dłuższych eskapad. Nieidealnie, ale ręce układają się do cichych braw.

  • Zaawansowanie

Mając oczywiście duży telewizor odtwarzający muzykę wysokiej próby i samodzielnie jeżdżący odkurzacz, nasz drugoplanowy bohater przywykł do nowoczesnej technologii. Ucieszy go zatem fakt, że nowa Puma dysponuje szeregiem systemów oraz technologii wspierających kierowcę. Ford wyposażył ją w nadzór martwych stref pojazdu, kontrolę pasów ruchu, wykrywanie zagrożenia kolizją, kulturalnie działający adaptacyjny tempomat czy kontrolę ruchu poprzecznego (działa, sprawdzone). Do tego reflektory w technologii LED z funkcją sprawnie działającego asystenta świateł drogowych, mobilne aplikacje czy łączność smartfonów z multimediami Pumy (Apple CarPlay i Android Auto). Dzisiaj w segmencie B nie stanowi to wielkiego zaskoczenia – to raczej optimum, którego dynamiczne społeczeństwo wręcz oczekuje.

  • Nowoczesny układ napędowy

No dobrze – zafascynowani nowoczesnymi komputerami, pięćdziesiątą cyfrą po wyraźnym przecinku i noszący okrągłe, żółte okulary „geekowie”, mogą się zachwycać sposobem działania kolejnego systemu na pokładzie, ale ostatecznie samochód jest z natury maszyną posiadającą silnik, a Puma jest na tym polu bardzo nowoczesna. Znowu łączy się to z filozofią życia drugoplanowego bohatera, więc idźmy dalej. Najmocniejsze (pomijając oczywiście nieprzyzwoicie pociągającą odmianę ST), co można obecnie do Pumy zamówić, to wielokrotnie nagradzany silnik 1.0 EcoBoost z trzema cylindrami (słychać to jedynie podczas kręcenia silnika) o poważnej mocy 155 koni mechanicznych, który występuje w układzie miękkiej hybrydy. Oznacza to interesujące połączenie odpowiednika elektrycznego zasilanego przez 48-woltową baterię i zaletą opisywanego układu napędowego, która bez wątpienia ucieszyłaby każdego zwolennika konsoli PlayStation, to bardzo dobra, wręcz zaskakująco dobra dynamika samochodu, ale jak to właściwie działa?

Recenzja wideo Forda Puma ST-Line X
  • Poczuj drogę

 To nie jest wyświechtany frazes, coś jak trwałość godna prawdziwego granitu czy jakość porównywalna z pozłacaną figurką słonika. Myślę, że nawet jednostki totalnie obojętne na losy światowej motoryzacji, oprócz kilku przykrych stereotypów, słyszały o znakomicie skalibrowanych układach jezdnych Fordów oraz ich prowadzeniu. Dla potrzeb niniejszego artykułu ważnym jest, że gdzieś w przerwie między jogurtem a reklamowanym środkiem na przeczyszczenie słyszał o nich sam Mariusz. No i fotograf nie powinien być zawiedziony.

O więcej niż wystarczającej dynamice już wspomniałem, ale prowokującej sylwetce oraz liczbie koni mechanicznych towarzyszą jeszcze pewne oczekiwania, że Puma będzie w jakimś stopniu potrafiła zaangażować swojego kierowcę. Potrafi – układ kierowniczy jest mile precyzyjny, ale zachowuje przy tym wystarczający margines komfortu, choć z drugiej strony, w trybie sportowym, gdzie reakcje samochodu zauważalnie się wyostrzają, ten staje się wyraźnie „cięższy”, ale pomówmy o codziennych warunkach jazdy. Za przyjemnie działającym układem kierowniczym zdecydowanie nadąża zawieszenie – jędrnie pracujące, będące udanym kompromisem pomiędzy skrajnymi położeniami szali percepcji, choć ewidentnie nie lubiące krótkich, poprzecznych nierówności, na których Puma lubi podskoczyć – i precyzyjnie działająca, manualna skrzynia biegów z metalowym, prawdziwym zakończeniem. Łącząc wyjątkową chęć do jazdy i umiejętność szybszego pokonywania zakrętów, gdzie zawodzi jedynie delikatnie boczne podparcie foteli, z dobrym wyciszeniem kabiny oraz wygodnymi jednakowoż owymi fotelami, jawi się nam samochód zaskakująco angażujący i układający się pod swojego kierowcę, ale to nie typ ściganta czy pochłaniacza zakrętów o wysokim poziomie dyskomfortu. Branym pod uwagę Fordem zwyczajnie przyjemnie się jeździ, a spędzanie czasu za jego kierownicą to niewątpliwa przyjemność.

Przytoczone argumenty budują wizerunek samochodu porządnego i całkiem dopracowanego. To nie jest złudne wrażenie – podróżując nową Pumą w głowie nieustannie kołacze myśl, że Ford podszedł do swojej propozycji niezwykle poważnie, a to z kolei poskutkowało udanym (nawet bardzo udanym), choć nieidealnym produktem finalnym. Nie oczekiwałem dynamicznego ideału, ale to, co mógłbym przekazać gorąco zainteresowanemu kupnem fotografowi, to: „jeśli preferujesz kolejną filiżankę kawy zamiast herbaty zielonej i nie lubisz chodzić spać zaraz po rozpoczęciu ciszy nocnej, to Puma kupi Twoje względy”. Nie chcę sugerować, że dynamiczna linia, jędrna praca zawieszenia i prowadzenie Forda są ukierunkowane na klienta pełnego energii, takiego, który nie lubi nudzić się przed telewizorem. Nie powiem tego, bo widzicie, Mariusz też posiada tajemnicze hobby, polegające na doskonaleniu techniki gry w szachy, więc gdybym teraz nagle wycofał się ze swojego stanowiska, to pomyślelibyście, że jestem niezrównoważony, a warszawski mężczyzna nadal posiłkowałby się Almerą kolegi. Poprzestańmy zatem na tym, że Puma jest bardzo jasnym punktem segmentu B crossover, niemniej chętniej włożyłaby dobrej jakości sneakersy aniżeli uwierające półbuty.

Tekst i opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*