Renault Talisman Grandtour Intens (2021)

Renault Talisman Grandtour Intens 1.3 TCe 158 KM EDC – test

Aspekt następcy

Moje spotkania i obcowanie z Renault Talismanem przypominały mi do tej pory, jak bardzo lubię pokonywać kilometry, zanurzać się w drogowym zgiełku i tworzyć własną, alternatywną rzeczywistość. Samochód to wolność, a mi gwarantuje on autonomię mentalną i zapominanie o troskach. Taka Szwajcaria na europejskiej mapie, tyle, że posiadająca cztery koła i dmuchawę klimatyzacji. Tak się akurat złożyło, że w takich warunkach przyszło mi szczególnie poznawać reprezentacyjną propozycję francuskiej marki, która za każdym razem okazywała się wygodną salonką z dobrym szampanem, a już niedługo… Zostanie wycofana z europejskiego rynku.

Czytam tę informację z niekłamanym rozgoryczeniem – może nie dlatego, że pokochałem Talismana miłością bezwarunkową. Raczej dlatego, że to kawał interesującego, eleganckiego, komfortowo, choć relatywnie głośno resorującego i w pewnych kręgach reprezentacyjnego wozu. Oczywiście nie mówię tutaj o dystyngowanie wykończonej kabinie czy jakości na poziomie chłodno urządzonego wnętrza skandynawskiego. Talismanowi należy jednak oddać, że jego wnętrze – przestronne skądinąd – charakteryzuje się pewnym smakiem, a po liftingu zyskało na swojej nowoczesności, zaawansowaniu technologicznym oraz intuicyjności. Zupełnie odwrotnie jak w przypadku Koleosa, a przecież obydwa modele czeka najprawdopodobniej podobny los. Talisman otrzymał więc zaktualizowane multimedia Easy Link, cyfrowe zegary o aktualnej szacie graficznej, aktualnego pilota od radia za kierownicą (z którego akurat jestem średnio zadowolony, bo jest w mojej opinii trochę mały i mniej poręczny) czy logiczne usytuowanie obsługi tempomatu. Tutaj marka dołożyła wszelkich starań, by limuzyna (czy kombi, jak w moim przypadku) z energią pokazywała to, co ma najlepszego do zaoferowania i miała dosyć mocne argumenty w starciu z konkurencją. Czy to jakieś faworyzowanie samochodu, który zdecydowanie korzystniej wypadał na grafice Excela?

Z benzynową jednostką 1.3, Talisman raczej nie został moim ulubieńcem w tym segmencie. Zdecydowanie bardziej widziałbym tutaj solidnego diesla, którego w już i tak dość ograniczonej gamie tytułowego modelu jednak nie brakuje i to bardzo dobra wiadomość – z taką przestrzenią i pojemnością, wygodą podróżowania, względnym komfortem akustycznym i znakomitym wyposażeniem, Talisman predystynuje do tytułu francuskiego tapczanu z bardzo solidnie zmontowaną konstrukcją. To interesujący pojazd, jeszcze kilka lat wstecz powiedzielibyśmy: godny i bardziej zaawansowany następca modelu Laguna, a teraz? To wciąż samochód pomyślany z francuską fantazją, który ma wiele do zaoferowania. Wady też ma, niemniej zastanawia mnie przyszłość tego segmentu w Renault i samej nazwy prezentowanego modelu. Obawiam się, że ta nie przetrwa wymagającej próby charakterów potencjalnej klienteli, dlatego póki jest – warto się nim przejechać i uzmysłowić sobie, że segment D wcale nie musi kończyć się w Niemczech.

Podsumowanie wideo Talismana Grandtour FL

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / 
BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*