Renault Trafic L2H2 brygadowy z zabudową warsztatową

Renault Trafic L2H2 brygadowy z zabudową warsztatową – test

„Sześciu chłopa, warsztat profi – jesteśmy gotowi”

Ekipa sześciu technicznie uzdolnionych mężczyzn jedzie do potrzebującego. Dysponują nowoczesnym, choć już nie metrykalnie najnowszym sprzętem, oświetlają drogę (bo to dzieje się po zmroku) całkiem efektywnymi reflektorami w technologii LED, dłonie kierowcy spoczywają na wyściełanej skórą kierownicy, a pasażer – zwolennik tych bardziej i mniej bezsensownych technologii – bawi się w rozgryzanie multimediów o nazwie R-Link. Z punktu widzenia użytkownika, niczego im tutaj nie brakuje. No dobra – jeden chwilę popsioczył, że multimedia uznają smartfony z Androidem, zaś jabłuszka obsługują niechętnie, a drugi zwrócił, słusznie zresztą uwagę, że miejsca na kubki mieszczą jedynie te wstydliwe rozmiary, ale na tym lista zażaleń skończona. Z punktu widzenia pracodawcy zresztą, i tak mają zbyt wiele. Przecież furgona z nowoczesnym kombajnem informacyjnym oraz wysokiej klasy reflektorami zamawiają jedynie Abramowicze polskiego biznesu, prawda? Mam rację, prawda? 😉

W każdym razie: dobrze mieć pełen werwy silnik wysokoprężny, który będzie dynamiczny, kulturalny oraz dziarski – tutaj dCi rozwijające 170 głęboko dychających koni mechanicznych. Spalanie? W mieście 10 litrów, a po sprawnej i przepisowej trasie okolice 11,5, niemniej ważne zastrzeżenie: pogoda z wiatrem na czele, czyhała na życie każdego i nie dawała spokoju. Realny zasięg? Gdyby nie warunki – określmy je „wysoce dalekie od idealnych” – swobodnie ponad 800 kilometrów. Dobrze jest również mieć niezwykle komfortowy fotel z odpowiednim profilowaniem, który nie będzie próbował dokonać zamachu na plecy kierowcy, a taki był tutaj obecny. Generalnie, przyjemna jest świadomość, że obcuje się z pojazdem użytkowym, który jednak wielowymiarowo dostarcza odczuć jak w samochodzie osobowym i pomimo utraty określenia „najnowszy, reprezentacyjny, kierownika pupilek najdroższy”, wciąż pozostaje konkurencyjny. Jeszcze nie powiedziałem, o czym tak naprawdę mówimy – o Renault Traficu dla sześciu osób, z drabinką i profesjonalnym warsztatowym przygotowaniem. Z mojego punktu widzenia najnowszy Trafic – co absolutnie zrozumiałe – więcej potrafi na polu komfortowych udogodnień czy sposobu aranżacji kabiny, niemniej takie prawo następujących po sobie zmian czy nawet generacji.

Dokąd więc, po zmroku, podążała ekipa z szarego Trafica? No w grę nie wchodziła operacja na otwartym sercu, ale takie przygotowanie samochodu będzie znakomitą pomocą każdego warsztatu na kołach, a przy okazji świadectwem profesjonalnego i sumiennego przygotowania. W tym przypadku był to cieknący kran, ale spróbujcie wyobrazić sobie dentystę, który usiłuje dokonać aktu borowania za pomocą wiertarki udarowej…

Recenzja wideo Renault Trafica L2H2

Patryk Rudnicki  

No Comments

Leave a Comment

*