Škoda Octavia Combi RS TDI

Škoda Octavia Combi RS 2.0 TDI SCR 200 KM FWD – test

Samochód jednolity

Monolit – szybkie poszukiwania wyjaśnienia danego terminu przynoszą sprecyzowaną odpowiedź, że to geologiczny lub technologiczny wytwór zbudowany wyłącznie z jednego bloku skalnego. Przekładając to na język człowieka: monolitem nazwiemy okazałą Skałę Gibraltarską z okresu jury, Devils Tower w amerykańskim stanie Wyoming czy Logan Stone w Kornwalii – obiekty tyleż piękne, co wzbudzające ogromny szacunek i podziw dla możliwości samej natury. Wiem, że oczekiwaliście przeczytać o najnowszej Octavii RS, niemniej rekomenduję sprawdzić wyszukiwarkę pod kątem przytoczonych cudów Bożych (istnieje bowiem spore prawdopodobieństwo, że widz będzie zachwycony), a poza wszystkim ów Octavia RS, w kolorze dojrzewającego trawnika, przywołała u mnie natychmiastowe skojarzenie z monolitem właśnie. Nie dlatego, że kombi z Czech i z niemiecką licencją technologiczną jest potencjalnym gościem na podium konkursu elegancji, a dlatego, że oznaczenie „RS” bardzo mi tutaj licuje z rozwiązaniem zastosowanym pod maską. Po kolei…

Nie mogę powiedzieć – natura urodzonego smutasa powoduje, że większą uwagę skupiam zawsze na samochodach cichociemnych, bardzo delikatnie ujawniających swoją ognistą naturę. Takie genialne dzieciaki, które większość swojego czasu przesiadują zamknięte w pokoju, a w klasie mają przezwisko „wycofaniec”, bo się nie integrują, ale jak wybuchną już skrywaną wiedzą, polotem i osobistym urokiem, to słuchacze gubią z wrażenia kapcie. Przy moim trzecim spotkaniu z przestronną Czeszką mam nieco inaczej, bo szalenie doceniam oferowanie polaryzującego lakieru Zieleń Mamba bez jakiejkolwiek dopłaty, a nawet sam rozważyłbym kolor bajkowej ropuchy Moniki do prywatnej Octavii RS, gdybym akurat na taki model się decydował. Jasny, wyrazisty i wyjątkowo sportowy kolor doskonale tutaj współgra z czarnymi elementami oraz uwydatnia seksowne przetłoczenia całego nadwozia, co powoduje, że nawet o synonimie uporządkowania i zwykłego czajnika popularnej firmy, możemy powiedzieć otwarcie „pociągająca”. Tak – w takiej kompletacji Octavia RS prezentuje się wyśmienicie, a przy tym jest nadal znakomicie poskładanym, wykonanym i spasowanym pojazdem, gdzie przestrzeń znajdzie cała rodzina, bagażnik pomieści lata Twoich doświadczeń, a Ty, jako ułożony oraz inteligentny kierowca, docenisz flokowanie kieszeni w drzwiach, bardzo wygodny fotel i satysfakcjonującą obsługę poszczególnych instrumentów pokładowych. Idźmy dalej…

Trochę już przywykłem do rozbudowanych multimediów z obsługą smartfonową – w egzemplarzu w kolorze wiosny działały błyskotliwie szybko i sprawnie, wyświetlały absolutnie wszystkie niezbędne informacje, a nawet powoli zaczynam się przekonywać, że opracowana intuicyjność działania wcale nie jest znowuż taka zła. Noblem w dziedzinie przedsiębiorczych idei obdarzyłbym jednak człowieka, który siedząc w klimatyzowanym biurze w Pradze i podglądając na przerwie asystentkę o imieniu Barbora, wymyślił dotykową obsługę głośności, podgrzewania siedzeń, podświetlenia w kabinie czy nawet odłączanie funkcji Start-Stop i włączanie podgrzewania czołowej szyby. Octavią RS jeździłem ostatnio prawie dwa lata wstecz i zajęło mi solidnych dziesięć minut, zanim sobie przypomniałem, jak „genialnie” i „nowatorsko” zostało to pomyślane. Rekomenduję pomysłodawcy, skoro mówimy o tak przyszłościowych i nowoczesnych rozwiązaniach, przyjmowanie drugiego śniadania w formie kroplówki oraz sprzątaczkę w biurze w postaci zaprogramowanego robota – z pewnością będzie to niezwykle inspirujące oraz rozwijające doświadczenie. Poza tym nie mam jednak zastrzeżeń i nie jestem w stanie ich wymyślić (może poza oszczędnością w formie braku ambientowego podświetlenia w tylnych drzwiach i sztucznie pompowanym z głośników dźwiękiem wydechu) – kabina jest przestronna, wszechstronna i porządnie wyciszona, o dziwo nawet komora silnika wydała mi się dobrze wyciszona (no dobra, nie czarujmy się – diesla trochę słychać), dostępne wyposażenie jest bogate i nowoczesne, a czas na pokładzie Octavii RS upływa… Hmm, komfortowo, co może być delikatnie zaskakujące, jeśli mówimy o propozycji usportowionej, ale Octavia zdążyła mnie już do tego przyzwyczaić…

RS to znakomity fotel z masażem, konsola z dostępem stałym do internetu lub dopracowana zmywarka posiadająca funkcję suszenia – każda z przytoczonych rzeczy, nawet, gdyby nie posiadała tej dodatkowej magicznej funkcji, to i tak zostałaby uznana za przyjazną użytkownikowi oraz satysfakcjonującą. Taka właśnie jest Octavia RS – to samochód niezwykle udany już w swojej bazowej formie, ale sportowe szaty działają w tym przypadku mocniej na wyobraźnię i powodują, że Škoda potrafi być mile precyzyjna, nieco sztywniejsza na życzenie i szybka. Z recenzowanym silnikiem 2.0 TDI zaś, samochód ten jest ów monolitem pod względem charakteru, o którym wspomniałem na początku. Doskonale wiem, że za posiadanie jednostki wysokoprężnej Unia Europejska będzie niedługo wieszać nad paleniskiem do góry nogami, ale to znakomite rozwiązanie: z mocą 200 koni mechanicznych i 400 niutonometrów to bieszczadzki niedźwiedź, który zużywa niewiele paliwa, czyni z Octavii naprawdę sprawny środek lokomocji o charakterze rodzinnym, jest nawet przyzwoicie wytłumiony i – nie zgadnie Pan, Panie Michel (aktualny Przewodniczący Rady Europejskiej, gwoli ścisłości) – wyjątkowo czysty i spełniający rygorystyczne normy emisji spalin. W przeciwnym razie nie zostałby dopuszczony oficjalnie do sprzedaży, więc tak – Octavii RS TDI nie brakuje w zasadzie niczego. Jest użyteczność, przestronność, wszechstronność, oszczędność, komfort, a nawet odrobina sportowego pieprzu, którego z pewnością oczekuje rezolutny pan Dietmar, który dopłacił za charakter odmiany RS, żeby poczuć się lepiej, ale niniejszym gryzę się w język i oświadczam: brakuje tutaj dokładnie jednego elementu, a mianowicie napędu realizowanego na wszystkie koła. Jest w opcji, można go domówić i rekomendowałbym to zrobić, nawet, jeżeli kosztuje dodatkowo 10 050 złotych. Octavia RS TDI, zwłaszcza w takich warunkach, jakie mamy obecnie za oknem, jest niczym rozjechany przednimi łapami kot na szklanej podłodze, który kurczowo usiłuje złapać odrobinę przyczepności. Poza tym – brać, płacić i kupować, koniecznie w kolorze trawnika.

Recenzja wideo Škody Octavii Combi RS TDI

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*