Renault Espace esprit Alpine E-TECH

NOWE Renault Espace esprit Alpine E-TECH – test

Znakomity samochód rodzinny bez uroku osobistego

Zagadnienie na weekend: czy każdy samochód koniecznie musi być oryginalny i swoim wyszukanym image’em porywać tłumy? Istnieją dwa obozy ideologiczne: dla jednych maszyna z charakterem skuteczniej będzie zapadać w pamięć, a użytkująca ją osoba z pewnością siebie powie, że ma pod swoim domem odpowiednik sylwestrowego, kolorowego drinka, natomiast dla pozostałych najważniejszy będzie fakt, by samochód był zwyczajnie doskonale funkcjonującym samochodem, nawet za cenę jakichkolwiek emocji za kierownicą. Do której grupy należałoby wobec powyższego zaliczyć szóstą generację Renault Espace? Mam z tym pewien dylemat…

Francuscy inżynierowie oraz działacze marki udowodnili nam już swoje kreatywne podejście do aranżowania współczesnej gamy modelowej Renault. Co by nie szukać daleko: model Scénic z praktycznego i rodzinnego minivana przeobraził się w elektryczny trend bieżącego roku, bo co może stanowić szersze pole do wzdychania, niż SUV napędzany siłą elektryczności? Być może to działa, społeczeństwo chętnie kupuje i biznes kręci się, jak diabelski młyn, ale czy tworzenie kolejnego samochodu typu SUV nie będzie już przesadą? Oznaką pójścia na łatwiznę, żeby nie powiedzieć: skokiem na kasę z premedytacją? Może nie ma zbytniego sensu jakoś dogłębnie się nad tym zastanawiać, bo właśnie francuski model prorodzinny Espace porzucił latami pielęgnowaną ideę nadwozia typu większy van, by zacząć przypominać… Rozdmuchanego i wydłużonego Australa. Czy to dobra wiadomość? I tak, i nie…

Z pewnością należy powiedzieć, że wydłużenie nadwozia całkiem przecież atrakcyjnego i proporcjonalnego Australa nie było najszczęśliwszym pomysłem, bo Espace zgubiło trochę po drodze wspomniane proporcje, choć to nadal przykuwająca uwagę sylwetka, zaś w recenzowanej kompletacji esprit Alpine, z charakterystycznym wzorem dwudziestocalowych felg, oznaczeniami, wplecioną tu i ówdzie alkantarą czy motywem trójkolorowej flagi, to sportowo nacechowane urządzenie, którego zadziorny charakter jednak funkcjonuje tylko w sferze marketingowo rozpisanej strategii. Poza tym jednak mówimy o większym Australu, co jest pewnego rodzaju miałkim uproszczeniem, ale to dobra informacja, bo kabina oferuje zadowalającą przestrzeń i poczucie otulenia, jakość materiałów stoi na bardzo przyzwoitym szczeblu, a spasowanie tychże jest znakomite (pomijam „trzeszczenie” z okolic panoramicznego dachu w tylnej części). Po raz kolejny czuć, że Francuzi się postarali, oferują tak samo bogate i zaawansowane wyposażenie, dobre prowadzenie, satysfakcjonującą, choć zauważalnie gorszą niż w Australu dynamikę hybrydowego układu napędowego (przypominam: 200 koni mechanicznych) oraz – niestety – tak samo niezłe, choć nieporywające wyciszenie aerodynamiczne, zaś drzwi zasłaniają progi. Największe zaskoczenie? Komfort resorowania zawieszenia wydał mi się na minimalnie wyższym poziomie, choć nie wykluczam tutaj zasługi większego rozstawu osi, natomiast służę profesjonalnym tipem (radą): jeśli nie potrzebujecie samochodu-autobusu i 7 miejsc okaże się bezcelową nadwyżką, to bez jakichkolwiek skrupułów zrezygnujcie: cupholdery w trzecim rzędzie i tak pozostaną, niemniej zyskacie delikatnie głębszy bagażnik. 🙂

Wiele zatem wskazuje na to, że model Espace okaże się przy kupnie satysfakcjonującym, obszernym, znakomicie wyposażonym i uzasadniającym swoją wartość oraz budującym poczucie jakości wyborem. Czuć rozmiar tej maszyny i najbardziej kreatywny iluzjonista nie ukryje dodatkowych centymetrów podczas bezpośredniego porównania z Australem, choć efektywnie zrobi to system 4CONTROL podczas manewrowania – to kolejny ogromny argument przemawiający za nowym Espace i nawet posługując się tym niewyszukanym uproszczeniem, to dobrze i logicznie, że Renault zbudowało najnowszy model Espace na ideologii oraz bazie Australa. To udany, przemyślany i dopracowany (z pewnymi wyjątkami) SUV, który powinien efektywnie porwać szeroką klientelę, tylko czy tak faktycznie będzie? Cena wydaje się odpowiednia i samochód potrafi skutecznie ją uargumentować, natomiast potencjalni zainteresowani raczej nie będą sentymentalnymi fanami producenta znad Sekwany, pamiętającymi czar nazwy Espace czy nieoczywisty charakter poprzednika, który był jednakowoż całkiem pociągający. Dzisiaj gra odbywa się do innej bramki, a orężem do przekonywania rynku są zupełnie inne wartości. Bardzo dobra i… Oczywista propozycja – to powinno wystarczyć. Zapraszam do podsumowania wideo:

Recenzja wideo nowego Renault Espace

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*