Volvo S90 T8 eAWD Recharge PHEV Ultimate

Volvo S90 T8 eAWD Recharge PHEV Ultimate – test

Rozpieszczaj, w takim właśnie stylu

Volvo praktycznie zawsze miało w swojej ofercie klasyczne limuzyny – symbol pewnego statusu, klasycznego podchodzenia do kwestii elegancji oraz wyznacznik sukcesu finansowego, a przynajmniej tak było kiedyś. Odnoszę wrażenie, jakoby dzisiejsza organizacja świata była dużo bardziej skomplikowana, mniej oczywista i bardziej wymagająca, co stanowi pewnego rodzaju paradoks, bo przecież na każdym niemalże kroku jest nam wpajane, że nasza codzienność sukcesywnie nabiera znamion prostoty. Miliony podatków, urządzenia robiące wszystko za nas, bazowanie na opiniach ludzi, którzy z jakiegoś powodu robią karierę internetową, ale nie są najwyraźniej specjalistami w swojej dziedzinie czy trendy współczesnego luksusu, które odbiegają nieco założeniami od kanonu dużej, przepastnej oraz wygodnej limuzyny. Dzisiaj Europa darzy szczególnym uczuciem samochody typu SUV, a klasyczne sedany odeszły delikatnie w zapomnienie, ale marki aspirujące do segmentu Premium nie mogłyby sobie pozwolić na brak do tego stopnia tradycyjnej pozycji w gamie, tym bardziej, że nadal istnieje spore grono klasycznie myślących o elegancji odbiorców. Dzisiaj kilka słów o wciąż funkcjonującym na rynku Volvo S90 aktualnej generacji.

Mam takie dwa przemyślenia: S90 w segmencie limuzyn klasy wyższej to motoryzacyjny dinozaur, któremu leci aktualnie ósmy rok sprzedaży na rynku, a Szwedzi próbują nam udowadniać, że to nie świadczy o zacofaniu samego produktu, a o potrzebie zmiany wzorców myślowych takich osób, jak chociażby ja. Faktycznie minęło prawie osiem lat i producent sukcesywnie aktualizował przez ten czas topową w swoim wydaniu limuzynę, choć przeprowadzone zmiany wpłynęły na efekt finalny w sposób raczej bezinwazyjny. Czy to kogokolwiek dziwi? Volvo zdążyło nas przyzwyczaić do swojej „długoterminowej” polityki, dlatego zamiast pokazywać branży motoryzacyjnej sztuczne prężenie muskułów i wypuszczać sukcesywnie co 3-4 lata nowy model, trzeźwo myślący Szwedzi przeprowadzają delikatne, ale sporo wnoszące i efektywne modernizacje. Widać to po recenzowanym S90, bo to kolejny przykład samochodu, który upływający czas traktuje w kategorii przywileju, nie widać po nim tych naturalnych zmarszczek wynikających z wieku konstrukcji, choć sylwetka limuzyny nie zmieniła się na przestrzeni lat w sposób naprawdę widoczny. Należałoby docenić projekt niejakiego Thomasa Ingenlatha, który postanowił zaprojektować w 2016 roku najbardziej reprezentacyjną propozycję Volvo i nawet dzisiaj broni się ona swoim klasycznym traktowaniem luksusu oraz jest dostojna. Czy każda limuzyna może się tym pochwalić? Właśnie, zapomniałem o drugim przemyśleniu: dlaczego Volvo, ze swoją uwodzicielską prostotą, czystością i brakiem jakichkolwiek niedopowiedzeń, nie zdecydowało się nigdy zbudować modelu powyżej S90? Czyżby segment limuzyn dla wyjątkowo majętnych wydał się inżynierom ze Skandynawii mało rentowny? Nic to, wracamy do konkurencji A6 i spółki…

Wspomniana czystość i prostota szczególnie widoczne są w kabinie i nie mam absolutnie zażaleń do włodarzy szwedzkiej marki o to, że aplikuje ten sam projekt wnętrza do niemalże każdego modelu, nie ma tutaj znaczenia klasa czy segment pojazdu. To chyba dobra wiadomość, bo świadczy to jednoznacznie o uniwersalności danego projektu, a czy S90 jest nadal wystarczająco luksusowe i prestiżowe? Niewiele jest w tym samochodzie rażących wad – zakres regulacji foteli należy do fantastycznie rozbudowanych, a ów fotele są wygodne, jakość materiałów i poziom ich spasowania nie budzą żadnych wątpliwości, samochód należy do znakomicie wyciszonych, skóra na fotelach jest przyjemnie miękka w dotyku, każdy schowek czy kieszeń w drzwiach zostały należycie wykończone, a zastosowana pneumatyka gwarantuje fantastyczny komfort podróżowania (nadal ma delikatny kłopot z poprzecznymi nierównościami, ale na pokładzie S90 działała subiektywnie lepiej, niż w recenzowanym XC60). Do tego ulokowany na szczycie układ napędowy o enigmatycznym akronimie T8 eAWD Recharge. To hybryda plug-in, więc z baterią o pojemności brutto 18,8 kWh rzeczywiście jest możliwość pokonywania sensownych zasięgów czysto elektrycznie, ale nie miałem sposobności, by to dokładnie zweryfikować. Użytkowałem topowe S90 adekwatnie do moich potrzeb i z tym również wiązały się moje pewne wątpliwości: czy hybryda T8 nie będzie oferować żałosnego i niedostosowanego do klasy pojazdu zasięgu? Otóż nie: zbiornik paliwa ma około 50 litrów pojemności – z prędkościami autostradowymi będziemy zatem w stanie pokonywać granicę 600 kilometrów, hybrydowe działanie całego układu jest gładkie i bezinwazyjne (kosztem wyższego spalania można doładowywać akumulator silnikiem benzynowym), dynamika znakomita, natomiast w optymalnych warunkach możemy dodatkowo poruszać się czysto elektrycznie. Cienie S90? Cóż, w odmianie T8 mamy 455 koni mechanicznych i 709 niutonometrów momentu obrotowego – samochód należy do szybkich, ba, jest najmocniejszym Volvo w historii marki, niemniej gwałtowności, przesady i uczucia bezpardonowego dociskania w fotel raczej próżno tutaj szukać. S90 T8 jest skuteczne, bardzo szybkie, ale moc oddaje raczej subtelnie i co bardziej wymagający mogą odczuwać delikatny niedosyt dynamiki (jak na 455 koni, rzecz jasna), a pasażerowie z tyłu… Tak smutno wydało mi się na kanapie. Jest wygodna, są otwory wentylacyjne na słupkach B, osobna strefa klimatyzacji, podłokietnik z cupholderami, przebicie do bagażnika, podgrzewanie skrajnych miejsc kanapy i zasłonki wszystkich szyb, ale czuć, że to nie jest limuzyna dla wożonego – to limuzyna bardziej dla kierowcy.

Jak zatem podsumować tę klasyczną propozycję, która za chwilę będzie się najprawdopodobniej udawać na zasłużoną emeryturę? To wciąż dostojna limuzyna, która, w odróżnieniu od swojej konkurencji, nie próbuje atakować potencjalnego klienta mnogością ekranów czy beznadziejnych gadżetów. Moglibyśmy powiedzieć, że to samochód gwarantujący klasykę i dostosowany swoim charakterem do bardziej klasycznie myślących klientów. S90 znakomicie wywiązuje się z oczekiwań bycia samochodem klasy wyższej, ale robi to po swojemu – hołdując klasycznym wartościom luksusu, czyli ukojeniu, ciszy i porządkowi na pokładzie, które są podane w dosyć chłodny i nienachalny sposób. Zawsze ceniłem Volvo za takie podejście do klasy wyższej, bo to wyraźny odpowiednik skromnego, acz markowego ubioru, a nie buńczucznych dresów wykończonych złotymi akcentami. Dla każdego prestiż oznacza coś zupełnie innego – dla Volvo, dla S90, to skromna i nieprzemijająca dostojność.

W ramach podsumowania film:

Recenzja wideo Volvo S90 T8 eAWD Recharge PHEV Ultimate

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*