Renault Arkana Intens 1.3 TCe 140 KM EDC

Renault Arkana Intens 1.3 TCe 140 KM EDC – test

Zakulisowa recenzja

Francuski zarząd, optymistycznie spoglądający w przyszłość i zagryzający do gorzkiej kawy dużego bajgla, zaprezentował bohatera niniejszej recenzji podczas moskiewskich targów motoryzacyjnych. Jestem pewien, że dostający bardzo ciężkie pieniądze dyrektorzy, wymownie poklepali się po ramieniu i uściskując sobie dłonie, mieli wymalowaną na twarzy dumę. Pokazano wówczas bowiem samochód, który zapewne ucieszy konsumpcyjną gawiedź poszukującą odpowiedniego kompana codzienności, ale z praktycznego i logicznego punktu widzenia samochód równie bezsensowny, co designerskie okulary z karbonowymi oprawkami. Poznajcie model Arkana.

Łacina mi podpowiada, że słowo „arcanum” oznacza tajemnicę, czyli wychodziłoby na to, iż nowy produkt marki Renault próbuje skrzętnie przemycić nam jakąś informację. Może tutaj właśnie zawiera się optymizm francuskiego zarządu? Nie oszukujmy się – Arkana jest crossoverem segmentu C o wyraźnie opadającej linii dachu; przedstawicielem gatunku mającego zarabiać pieniądze, a czym? Bardziej pociągającą linią nadwozia oraz imitacją bycia samochodem delikatnie usportowionym. Fakt, Arkana w odmianie R.S. Line rzeczywiście potrafi zwrócić uwagę, ale to jak byśmy zabrali ślimakowi jego skorupkę i udawali, że jest dzięki temu szybszy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Arkana nie jest w pierwszej linii modelem Kadjar z przeprojektowanym tyłem, choć wydaje się, że takie rozwiązanie byłoby dla Renault optymalne pod kątem wymagającego rynku europejskiego. Francuzi poszli odmienną drogą i pojawia się pytanie: czy to zda swój egzamin?

Miałem pewne oczekiwania wobec tej propozycji – wszak dla Renault może to być potencjalnie istotny zawodnik w batalii o klienta i Arkana ma wiele argumentów, które jasno przemawiają za jej wyborem. Ok – widoczność do tyłu po skosie nie jest rewelacyjna, co jest bezpośrednio efektem opadającej linii dachu oraz szczelnie zabudowanego słupka C, niemniej ilość miejsca na kanapie jest wystarczająca (nawet mówiąc o miejscu nad głową), mniej dopieszczeni pasażerowie otrzymali wyprowadzone porty i otwory wentylacyjne, środek został przyjemnie i całkiem solidnie poskładany (nie mówię o ciepłych dniach, kiedy plastiki zaczynają histeryzować i dramatycznie skrzypieć), a do tego jest nowoczesny. Arkana zyskała najnowsze multimedia, najnowsze zegary cyfrowe, bogate wyposażenie, przyjemne fotele i crossoverowi zrobiło się pewnie teraz cukierkowo. Widać jednak, że choć samochód pochodzi z „mniej zaufanego” rynku, to został należycie dopracowany, pod kilkoma względami naprawdę mocno dopieszczony i zabezpieczony w najnowsze zdobycze francuskiej technologii. Dla zobrazowania: ten wóz nie sprawia wrażenia taniej, chińskiej podróbki telefonu marki Apple – tutaj nie ma nadgryzionego jabłka z drugiej strony, to Apple, tylko złożony gdzie indziej.

Kontynuacja nowoczesnego wizerunku samochodu jest widoczna chociażby przy doborze układu napędowego. Mam nieodparte wrażenie, jakby Arkana stanowiła dla Renault pupilka, o którego pieczołowicie się dba, czesze, bawi się z nim i wyprowadza na długie spacery. Ten samochód posiada trzy układy napędowe, przy czym każdy z nich jest w jakiś przemyślany sposób „poddany obróbce hybrydyzacji”. Wyjaśniam to poniżej…

Test wideo nowego Renault Arkana

Arkana otworzyła przede mną arkana swojego pochodzenia i dała się poznać, jako dopracowany, przemyślany, nowoczesny i znakomicie wyciszony crossover, który zaoferuje przyzwoity komfort, wygodę i specjały zastrzeżone przez firmę Renault. Wszystko brzmi naprawdę znakomicie i jestem świadomy faktu, że nawet samochód o nomenklaturze skrzętnie ukrywanej tajemnicy idealny nie będzie, niemniej potencjalna klientela będzie pewnie Arkaną zafascynowana. Myślę tylko, co wywrze tak naprawdę mocniejsze wrażenie: sylwetka czy próba optymistycznego ciągnięcia kilku ptaków za ogon jednocześnie. Nie powiem – wyszło interesująco, a z obiektywnego punktu widzenia to samochód wart określonej rekomendacji. Mam jednak trochę mieszane uczucia po kilku dniach jeżdżenia tym pojazdem. Może dlatego, że mam delikatny problem z jednoznacznym uszeregowaniem Arkany (ani to podniesione Mégane, ani rozdmuchany Captur, ani też utyte Clio), a może dlatego, że nie mam okularów z karbonowymi oprawkami, a od telewizora z milionem kanałów i funkcją nagrywania, cenię sobie bardziej wartościową książkę? Może.

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / 
BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*