Škoda Octavia Combi IV Style 2.0 TDI SCR 150 KM DSG7

Nowa Škoda Octavia Combi Style 2.0 TDI SCR 150 KM DSG7 – test

Perfekcja ograniczana kosztami

Wiedziałem, że to nie będzie łatwe spotkanie. Owszem, doskonale znam produkty czeskiej marki, ale tutaj nie chodziło wyłącznie o zmierzenie się z pojazdem w sensie dosłownym. Nie jest łatwo wziąć się za barki z elektryzującą połowę naszego kraju nazwą i wygłosić merytoryczne orędzie, za które część z pewnością chciałaby Cię od razu ukamienować. Stanąłem jednak w przedsionku własnego umysłu i zanim jeszcze zdążyłem otworzyć sobie drzwi, czeski samochód okazał się być niezwykle łaskawy i szybko dał się poznać. Czy z dobrej strony? Złapmy się za te barki wspólnie – przed Wami zupełnie nowa Škoda Octavia.

Połączenie modelingu z tabletem

Nie będę ukrywał ani próbował mówić, że czarne jest białe: nowa Octavia, jeszcze na pierwszych zdjęciach prasowych, zrobiła na mnie spore wrażenie. Połączenie 18-calowych obręczy z metalizowanym lakierem „Błękit Titan” wydało mi się co prawda trochę bezpłciowe, niemniej efekt wstępnego zauroczenia pozostał. Škoda wyraźnie postawiła na kanciastą, ostrzejszą, klinowatą sylwetkę i to była słuszna decyzja. Kombi segmentu kompaktowego nawiązuje stylistycznie do pozostałych modeli w gamie, ale robi to w sposób całkiem atrakcyjny, rozbudzając tym samym apetyt na więcej. Szczegół, niemniej warty zaznaczenia – Octavia ma teraz w pełni LED-owe oświetlenie z dynamicznymi kierunkowskazami tylnymi.

Dowodów na to, że kolejna generacja sprzedażowego hitu posunęła się technologicznie naprzód, nie trzeba jakoś szczególnie poszukiwać. Zaawansowanie jest od razu widoczne po uchyleniu jak zwykle sprawiających całkiem solidne wrażenie drzwi. A może to natarczywie rzucające się w oczy zmiany? W każdym razie widać, że jest inaczej. Škoda postawiła na dwuramienną, „pootwieraną” stylistycznie, ale wciąż pewnie leżącą w dłoniach kierownicę, centralny fragment kokpitu zdominowały ogromne multimedia, do których za chwilę powrócę, a miejsce klasycznego drążka przekładni automatycznej zajęło rozwiązanie „shift by wire”, czyli przekładając na ludzki język: mała golarka. Zaleta jest niewątpliwa: dzięki takiemu wybierakowi oszczędzamy miejsce w kabinie i mamy wygodniejszy dostęp, załóżmy do artykułów pierwszej potrzeby, bo niektórzy wyjątkowo sobie cenią łatwy dostęp do smartfona czy kawy. Generalnie idea uproszczenia kokpitu bardzo koreluje z filozofią czeskiego producenta. Jest wystarczająco przestronnie, nowocześnie, porządnie w sensie jakości użytych materiałów oraz ich spasowania i nadal całkiem intuicyjnie. Warto zaznaczyć: „mój” egzemplarz był nieprzytomnie bogato wyspecyfikowaną konfiguracją Style, za jakieś absurdalne 175 tysięcy złotych i wiecie, co zwróciło moją uwagę? Do tej pory nie wiem, czy klasyfikować to spostrzeżenie jako zaletę, czy też wadę, ale po kokpicie samochodu kompletnie tego nie widać, że mamy do czynienia z tak bogato wyposażonym egzemplarzem i chyba nawet wiem dlaczego…

Wrócę do wspomnianych multimediów – oferujących bardzo dużo, w szerokim zakresie konfigurowalnych, z porządną grafiką i płynną, szybką obsługą. Teoretycznie więc to wykapana Škoda – wsiadamy i dostajemy świetnie znany oraz ceniony system, w którym śmiało możemy ulokować swoją nadzieję. Otóż nie do końca. Ja nie poczułem się jak w każdej innej Octavii, ponieważ sam pomysł i rozmieszczenie poszczególnych opcji uległy dosyć mocnym zmianom. Poziom intuicyjności, moim zdaniem, nieco się obniżył i naprawdę potrzeba dłuższej chwili, by zacząć kompatybilnie myśleć i przyzwyczaić się do jego działania. To z kolei, jak wspomniałem, należy raczej do płynnych i przyjemnie się z tym interfejsem współpracuje… Gdyby nie ta wszędobylska obsługa dotykowa. „Smyranie” palcem dobrego jednakowoż, matowego ekranu już nie dziwi, podobnie jak cyfrowe zegary, które dla producenta są zwyczajnie rozwiązaniem tańszym, a oferują znacznie większą nośność informacji, ale dotykowa obsługa klimatyzacji? Tak, wiem – Volvo też oferuje takie rozwiązanie i próbowałem szukać pozytywów owego podejścia. Znalazłem: dotykowy panel klimatyzacji jest cały czas obecny w dolnej części ekranu, pod warunkiem, że ów ekran mamy włączony. Nie rozumiem natomiast (i nie chcę zrozumieć) idei dotykowej obsługi panoramicznego dachu czy potrzeby uporczywego przeklikiwania się, by uruchomić lub dezaktywować którąś funkcję. Dlaczego wyłączania funkcji Start-Stop nie umieszczono pod jednym przyciskiem na kierownicy, z którego możemy sterować dostępnymi systemami pokładowymi? Część powie „niuanse” – ja mówię „cyfryzacja i pozorne ułatwianie obsługi, które okazuje się nie służyć wygodzie użytkownika”.

Dlaczego ropa to dobry wybór?

Trochę mi się niekomfortowo zrobiło, że wyciągam takie spostrzeżenia wobec marki, a nawet samochodu, który stanowił pod tym względem bardzo wysoko ceniony wzór. Octavia nie jest niestety pierwszym ani też ostatnim samochodem, który musiał poddać się zauważalnemu procesowi unowocześniania, choć, znowu, popatrzmy na pozytywy całej sytuacji – Czesi przynajmniej zostawili jakieś fizyczne przyciski, czego powiedzieć o niemieckich pobratymcach już nie wypada. Z innej beczki: czy warto dopłacać nieprzyzwoite 13 tysięcy złotych do foteli Ergo Seat? Jasne, są wygodne, dysponują przyjemnym – muszę przyznać – masażem, są pokryte skórzaną tapicerką i oferują podgrzewanie oraz wentylację, ale nie czuję się na siłach, by dysponować czyimś budżetem. Wydaje mi się jednak, że potrafią być naprawdę wygodne, ale żeby od razu w takich pieniądzach?

Pokonałem nową Octavią znacznie ponad 2000 kilometrów i urzekła mnie w tym samochodzie jego wielofunkcyjność. Oczywiście nie spodziewałbym się na Waszej pozycji sportowych aspiracji, bo to szukanie krewetek w przydrożnym stawie. Czuć jednak różnicę w pracy zawieszenia DCC w poszczególnych trybach, układ kierowniczy potrafi być wystarczająco precyzyjny i jednocześnie komfortowy, kabina samochodu jest przyjemnie wyizolowana, bagażnik pomieści większość naszego dobytku i do takiego właśnie obrazu długodystansowca, pojazdu świetnie wypełniającego swoją rolę, pasuje mi tutaj 2.0 TDI o przyzwoitej mocy 150 koni mechanicznych. W rzeczywistości to absolutne maksimum, jakiego bym od czeskiego bohatera testu oczekiwał. Auto jest żwawe, 340 niutonometrów znakomicie realizuje swoją pracę, silnik wręcz produkuje sam paliwo, bo jest do tego stopnia oszczędny i mało spragniony, natomiast zawieszenie bardzo gładko i kulturalnie wybiera nierówności. Ok, można zarzucić temu dieslowi, że na przestrzeni tylu lat jeszcze nie zyskał należytej ogłady i kulturą pracy wciąż przypomina relatywnie nowoczesny sprzęt rolniczy, ale nie można posiadać wszystkiego. Bądźmy łaskawi – komora silnika została nieźle wygłuszona.

Recenzja wideo nowej Škody Octavii Combi

Dlaczego szanuję nową Octavię?

Przyznaję: spotkanie i dosyć intensywne obcowanie z nową Octavią, dostarczyły mi więcej mieszanych uczuć, niż mogłem kiedykolwiek oczekiwać. Nie powiem (absolutnie!), że najnowsza generacja czeskiego kompaktu – mocno nietypowego, ale jednak – odjechała swoją ideologią w dziwną stronę, bo to byłoby zasadnicze mijanie się z prawdą. Nowa Octavia jest na wielu płaszczyznach samochodem bardzo udanym, w kategoriach mierzalnych wciąż niezwykle wysoko cenionym i dla potencjalnych zainteresowanych powinny to być informacje szalenie ważne. Myślę, że mogę się pokusić o założenie, że skoro ktoś jest zainteresowany pojazdem w typie bogato wyposażonej Octavii Combi, to poszukuje samochodu, który znakomicie będzie spełniał powierzane mu zadania i odwdzięczał się wielofunkcyjnym charakterem. W takim świetle nie mam wątpliwości: nabywca powinien być zadowolony.

Załóżmy jednak hipotetyczną sytuację, że ów nabywca jest człowiekiem trudnym, jeździł wcześniej starszą Octavią i cenił sobie proste, czytelne, a nawet i czasami nudne jej rozwiązania; nudne w sensie tak przewidywalne. Czy w takiej sytuacji również będzie zadowolony? Otóż będzie, niemniej spotkanie z czwartą generacją powszechnie uwielbianego samochodu, odbierze raczej w formie czołowego zderzenia się z własnymi ograniczeniami. Ja tak miałem. Octavia się zmieniła – jest zdecydowanie bardziej nowoczesna, trudniejsza lub nieco bardziej wymagająca w obsłudze i dawno przestała być samochodem relatywnie tanim. Odnoszę jednak wrażenie, że cechy tudzież elementy, które dla mnie wydały się jej niedociągnięciami, dla kogoś innego będą czymś zupełnie normalnym. Ba, noszącym znamiona ogromnych zalet. Dla mnie Octavia to wciąż znakomity samochód w sensie ogólnym, ale jej cyfrowa natura, dotykowa obsługa i nieoczekiwane czasami błędy natury elektronicznej, delikatnie mnie przytłaczają. Szanuję ją za to, jaki prezentuje poziom jako maszyna – starszą Octavię również szanowałem, ale dodatkowo też lubiłem. Może to jednak kwestia czasu i po drugim kontakcie będę już zachwycony?

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski/ BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*