Czas na chwilę błogiego relaksu i jednocześnie podjęcie ważnego tematu. Przysiądźmy do niego łykając powoli aromatyczną kawę…
W mediach jest coraz głośniej o szalenie wymagających normach emisji spalin czy zakazach, jakie będą obowiązywać (biedne?) silniki wysokoprężne. Z tematem ochrony środowiska i czystego klimatu bezpośrednio wiąże się także duża afera o nośnym określeniu „dieselgate”, której głównym bohaterem został potężny Volkswagen i to właśnie marketingowej zbrodni, tak na pierwszy rzut oka, niemieckiego koncernu poświęciłem ostatnio trochę uwagi.
Do książki Jacka Ewinga pod tytułem „Szybciej, wyżej, dalej” traktującej o skandalach jakich dopuszczał się na przestrzeni lat Volkswagen, podchodziłem z lekkim sceptycyzmem. „Jakiś stronniczy dziennikarz opracował publikację ganiącą Volkswagena” – myślałem. Ewing jest co prawda Amerykaninem z pochodzenia, jednak większość życia spędził w Niemczech, a jako obiektywny dziennikarz tudzież badacz określonych kwestii powinien był potraktować wielką aferę w sposób bezstronny, przedstawiając wyłącznie czyste fakty. Spoglądając na listę przypisów, jestem skłonny uwierzyć jego bezstronnym zamiarom. Nim wziąłem się za lekturę, przez myśl przemknęła mi jeszcze jedna wątpliwość: „Domyślam się jaki wydźwięk ma ta książka, dlatego mam z nią problem. Jako osoba mająca styczność z nowoczesnymi produktami Volkswagena, doceniam je i mam świadomość, że to bardzo porządne samochody. Nie chciałbym się w jakikolwiek sposób uprzedzić…”. Nie, nie uprzedziłem się…
Ewing bardzo skrupulatnie opowiada historię niemieckiej firmy, widać, że odrobił lekcje i zgromadził naprawdę spory zasób materiałów. Świeża pozycja amerykańskiego dziennikarza nie jest jednak nużącym zbiorem dat i faktów wypisanych od myślników – książka wciąga, czyta się ją dosyć szybko, bowiem lawina następujących po sobie wydarzeń jest coraz ciekawsza i momentami nieoczekiwana. Spodobało mi się to, że autor wyciąga rozsądne wnioski, ale nie gani koncernu za praktyki czy korporacyjną organizację, dając tym samym czytelnikowi całkiem spory margines na własne przemyślenia. Oprócz tego Ewing nie poświęca uwagi tylko i wyłącznie Volkswagenowi, nie traktuje go w kategorii chłopca do bicia, podając również niezbyt chlubne przykłady działania innych dużych koncernów. Różnica jednak polega na sposobie i strategii jaką obrał koncern z Wolfsburga. Nie było czysto, choć włodarze tak obiecywali. Żeby zrozumieć medialny „boom” na niemiecką firmę, odsyłam Was do książki „Szybciej, wyżej, dalej” – nie powinna ona zmienić spojrzenia na poukładanego Volkswagena, ale pomoże zrozumieć to, co dzieje się wokół nas. Jeżeli spragnieni jesteście wiedzy o wewnętrznych machinacjach wspomnianej marki – gorąco polecam.
PS. Dopijcie kawę – Poznań już za pasem…
No Comments