Classic Remise w Berlinie

Fenomen jednego zdjęcia, czyli cała prawda o Classic Remise

Wyobraź sobie duże zdjęcie naścienne, które przedstawia białe Ferrari Testarossa, kultowego Aston Martina DB5, wulgarne Lamborghini Diablo i projektowane od ekierki Lamborghini Countach, wszystkie poustawiane obok siebie, w sterylnym pomieszczeniu. Cudowne dopełnienie wystroju motoryzacyjnego tematycznie pokoju? Mentalny powrót do czasów dzieciństwa? Z pewnością. A co, gdyby mogła to być rzeczywistość, dostępna praktycznie za darmo i dla każdego?

Otóż jest, bo na tym właśnie polega formuła Classic Remise w Berlinie. Oczywiście to nie jest tak, że radośni Niemcy otwierają bramy skoro świt, jeszcze przed śniadaniem, i z otwartymi ramionami zapraszają przechodniów słowami „mamy w środku miliony euro – może zechcieliby Państwo je wypróbować?”. Nie dajmy się zwariować. Classic Remise przyrównałbym do remizy strażackiej po gruntownym sprzątaniu, co by przechowywane tam obiekty posiadały należyte warunki egzystencji. Musicie bowiem wiedzieć, że ludzie zamożni składują tam swoje perełki, bez wątpienia płacąc ciężkie pieniądze i oczekując pieczołowitości godnej podcinania nadwornych krzewów. Powinniście również wiedzieć, że są tam cudownie klimatyczne warsztaty, zajmujące się naprawą, serwisowaniem czy doglądaniem tych motoryzacyjnych perełek, a poza tym, w sobotnie popołudnie, możecie sobie urządzić wycieczkę do Berlina i zrobić w Classic Remise zakupy. Tak, to miejsce przypomina mi nieprawdopodobną kolekcję jakiegoś szejka obracającego ropą naftową, który ma to wszystko na posiadłości, a nie szukając tak daleko – garażową kolekcję pojazdów, gadżetów i wspomnień bogatych osób, a wierzcie mi, że nawet w Europie nie brakuje takich osobistości. W Berlinie kupisz wiernie odwzorowany model ulubionego samochodu w skali, nabędziesz kask wyścigowy również w skali, możesz się postarać o kupno prawdziwego kombinezonu wyścigowego czy krzesła posiadającego tapicerkę z klasycznego Porsche. No i oczywiście prawdziwego samochodu, już nie w skali, chyba, że 1:1.

Myślę, że nieprawdopodobny klimat tego miejsca polega na tym, że budzisz się w sobotnie przedpołudnie, jesz lekkie śniadanie i jedziesz kilka przecznic dalej (zakładając, że mieszkasz akurat w Berlinie), żeby wejść do pomieszczenia, w którym stoją Aston Martin Vanquish Zagato, Corvette poprzednich generacji oraz fantastyczne 812 Superfast od Ferrari. Ot tak, bez żadnych zobowiązań, kupowania specjalnych biletów i tłumaczenia ochroniarzowi, że wcale nie chciałeś drapać tego lakieru. Proste i piękne, i warte zobaczenia, tylko pamiętaj, że w Classic Remise jest pewna rotacja samochodów. Kilka dni po mojej wizycie, do berlińskiego warsztatu zawitało na przykład Bugatti EB110…

Niech przemówią zdjęcia…

Tekst: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*