Honda Jazz Crosstar Executive e:HEV

Honda Jazz Crosstar Executive e:HEV – test

Ale Jazz…

Chciałbym umieć wygrać to na skrzypcach, by pokazać, jak inaczej Honda potraktowała swojego hatchbacka segmentu B. Jak powszechnie wiadomo, grupa miejskich samochodzików to żyła prawdziwego złota, więc opłaca się w nią inwestować, tylko wypadałoby robić to z głową i rozmysłem. Kilka dni z modelem Jazz Crosstar uzmysłowiło mi, że Japończycy trzymają wysoką formę, jeśli rozmawiamy o indywidualnym traktowaniu określonego zagadnienia. Dlaczego potencjalny klient miałby wybrać recenzowaną Hondę Jazz, a nie, przykładowo, inspirowaną lekkoatletyką Ibizę? Jest kilka powodów…

W pierwszej kolejności Honda wypada taniej, choć konieczny podkreślenia jest fakt, że Japończycy dają możliwości konfiguracji szerokie, jak, nie przymierzając, koryto rzeki Mleczka na Podkarpaciu – tych możliwości nie ma prawie wcale. To jednak również oznacza, że taki Jazz Crosstar już na starcie posiada kompletne wyposażenie (odmiana specyfikacyjna Executive, czyli w Hondzie bogato), kosztując z lakierem nadwozia 123 000 złotych – sporo, ale tanio już było i to w dalszym ciągu taniej, niż u niektórych konkurentów (pozdrawiam Hiszpanię). Muszę jednak podkreślić, że model Jazz, będąc absolutnie uczciwym, nie oferuje tego wyposażenia z taką obfitością, jak potencjalni rywale, przez co można odnieść wrażenie, jakby Crosstar miał pewne braki. Subiektywnie tak nie uważam, ponieważ to samochód miejski, a przez taki pryzmat oceniania Jazz dysponuje absolutnie wystarczającym standardem – podgrzewanymi fotelami, czytelnymi oraz wysokimi pod względem jakościowym multimediami, które posiadają nawigację i łączność ze smartfonami, reflektorami w technologii LED, adaptacyjnym tempomatem, automatyczną klimatyzacją, ale tylko jednostrefową, kamerą cofania czy systemami wspomagającymi kierowcę. Te systemy, a właściwie nadzorujący pasy ruchu „wspomagacz”, rekomendowałbym pamiętać, żeby jednak wyłączać, ponieważ działa natarczywie, żeby nie powiedzieć: upierdliwie i wyrywa kierownicę z rąk, a systemu nadzorującego martwe strefy pojazdu nie ma w ogóle. Niedopatrzenie? Jak wspomniałem: propozycji do miasta więcej nie potrzeba, co nie zmienia faktu, że konkurencja daje w dzisiejszych czasach zauważalnie więcej. Taki makaron poplątany ze słomą, ale nie ma się co zrażać, bo Honda zaskakuje pod innymi względami…

Są tzw. „magiczne siedzenia”, czyli siedziska kanapy podnosimy do góry, zyskując sporo przestrzeni do wykorzystania (dobrze, ponieważ bagażnik przypomina trochę pojemnością torbę na laptopa), na kanapie w ogóle jest mnóstwo wolnego miejsca i pasażerowie dysponują wyprowadzonymi złączami USB-A w liczbie dwóch, kokpit samochodu został logicznie, praktycznie, intuicyjnie oraz frontem do użytkownika rozplanowany (obsługa należy do intuicyjnych, spasowanie jest genialne, choć plastiki należą do relatywnie kiepskich jakościowo, i nie brakuje zdecydowanie cupholderów) i – co najbardziej zaskakujące – Jazz buduje poczucie jakości. Będąc szczerym, i pomijając kwestię cyfrowych zegarów: wnętrze Crosstara zrobiło na mnie przyjemniejsze wrażenie, niż większość reprezentantów segmentu B. Może jest plastikowo (a raczej na pewno), ale producent z rozmysłem i dobrym pomysłem ubrał to w płaszcz jakości sprawiając, że poczułem się na japońskim pokładzie wyjątkowo dobrze – poczułem się doceniony, a to szalenie istotne. W zasadzie, dalej nie wiem, jak Honda uzyskała tak satysfakcjonujący balans pomiędzy obniżonym kosztem produkcji kokpitu, a tak znakomitym samopoczuciem w środku – może częściowo to zasługa hydrofobowej tapicerki? Nie wiem, ale to działa.

Jak się jeździ modelem Jazz? Biorąc pod uwagę, że jednostka czerpie przyjemność z prowadzenia tradycyjnej hybrydy i potrafi wykorzystywać jej potencjał – bardzo dobrze. Innego wyboru jak hybryda i tak nie ma, więc należałoby się nastawić, że to nietrafiona wybitnie na trasę kompozycja i benzynowy silnik potrafi być nieprzyjemnie głośny (nie gruchocze, jak odpowiednik w Renault, niemniej do pełnej ogłady trochę brakuje), ale za to efektywnie wykonuje swoją pracę, szybko ładując akumulator i odwdzięczając się na obszarze miasta wynikiem spalania 4,4 litra na 100 kilometrów. Pomimo, że układ hybrydowy produkuje zaledwie 109 koni mechanicznych, nie brakuje również dynamiki, ale to już kwestia względna – „na mieście” wstydu być nie powinno, ale, tak na wszelką ewentualność, nie podejmuj rękawicy spod świateł, bo to nie ma sensu. Jazz prowadzi się, co prawda, bardzo pewnie i niektórych urzeknie dosyć jędrną charakterystyką zawieszenia (albo dobrą widocznością z wnętrza – zależy co kto lubi), niemniej sportowiec z niego taki, jak ze mnie baletnica.

Honda Jazz Crosstar Executive e:HEV
Honda Jazz Crosstar Executive e:HEV

Warto? Może odpowiem w ten sposób: odmiana Crosstar jest, moim zdaniem, potrzebna, jak funkcja mierzenia tętna przez telefon i ma tyle sensu, co deklaracje grzewcze w naszym kraju, ale rozumiem, po co funkcjonuje. Crosstar to estetyka, moda, poczucie mentalne o bezpieczeństwie i marketing, a to przynosi większe zyski. Z technicznego punktu widzenia prześwit wzrasta o 16 milimetrów, ale czy naprawdę o to chodzi? Sam Jazz natomiast to niezwykle intrygujący samochód miejski, który dobrze został przygotowany do swojej roli, bo sporo zaoferuje, uczyni to w sposób łatwy w opanowaniu, a na sam koniec wysiądziesz z niego z myślą: ten pocieszny brzdąc potrafi zaskoczyć! Nie oferuje tak szeroko rozłożonego wachlarza, jak robi to czasami konkurencja, przez co można sobie pomyśleć, że ktoś próbuje nas zrobić w konia, niemniej to pozorne, bo Honda ma swój wachlarz możliwości, który jest całkiem satysfakcjonujący. Szukając auta miejskiego – warto sprawdzić model Jazz, a jeśli szukasz reprezentanta segmentu B do wszystkiego, ponieważ domowy budżet nie pozwala na wyższą ratę miesięczną, to potraktuj temat świadomie i przeanalizuj, jakie wodotryski oferuje czasami Europa. W Europie zapewne woda zostawi plamę na tapicerce, ale na tym właśnie polega sztuka wolnego wyboru.

Recenzja wideo Hondy Jazz Crosstar e:HEV

Opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

No Comments

Leave a Comment

*