Škoda Octavia RS liftback (2025)

Škoda Octavia RS liftback (2025) – test

Liftback będący subsegmentem

Miałem to nieprzyzwoite szczęście, że aktualną Octavią RS jeździłem w każdym, dostępnym wariancie. Raz ten samochód okazywał się lepszy i z adekwatnym źródłem napędu pod maską (2.0 TSI produkującym znośne 245 koni mechanicznych), raz był delikatnym nieporozumieniem i przestrzeleniem oczekiwań producenta (wariant hybrydowy), a jeszcze innym razem błyskotliwym zaskoczeniem (2.0 TDI o mocy 200 koni), ale jeden mianownik był zawsze wspólny: chęć dogodzenia prawie każdemu. Octavia RS zawsze stanowiła propozycję maksymalnie wszechstronną i choć Škoda podjęła interesującą próbę opracowania bardziej wymagającego i mniej kompromisowego wariantu Challenge na bazie poprzedniej generacji, to jednak wciąż mówiliśmy o matczynej opiece na każdym polu. To nie był nigdy samochód, za którym jego kierowca oglądał się na parkingu i zatroskany spoglądał tęsknym okiem, by przypadkiem nie zmokła na deszczu – to miała być (i była, nawet jest) wszechstronna maszyna o charakterze szybkiego i dosyć jaskrawego Dysona, z obiektywnych względów samochód, któremu trudno cokolwiek zarzucić, ale z wartością dodaną. Czy po modernizacji coś uległo zmianie?

Kiedyś myślałem, że pozbawianie recenzowanego bohatera mechanizmu różnicowego i bardziej precyzyjnego układu kierowniczego, to jak pozbawianie sekretarki telefonu, stróża prawa skrzętnie ukrytego pistoletu, a strażaka potężnej sikawki… Rozumiecie – uznawałem to za coś nieodpowiedniego, trochę niesprawiedliwego, bo przecież Octavia RS miała wszystko, by zostać nazwaną „szybkim i kompletnym urządzeniem rodzinnym”. Spoglądałem na ten samochód z delikatnym rozżaleniem, a zupełnie niepotrzebnie! RS wykształcił na przestrzeni lat indywidualny subsegment – teoretycznie zaliczano go do całkiem bezkompromisowych, w sensie osiągów, hothatchy, ale przecież on był od nich większy i znacznie przestronniejszy. Gorzej się prowadził, w sensie mniej angażująco i przez to nigdy popisać się nie mógł wyszukanym charakterem, ale wcale nie musiał. Rynek udowodnił, że było miejsce na taką maszynę, a co więcej – znacznie szersze grono klientów było zainteresowane właśnie taką formą przebranego hothatcha, który hothatchem być nie mógł. Najmocniejsza Octavia jest zatem pewnego rodzaju fenomenem i kontynuacją błyskotliwej strategii czeskiego producenta, niemniej po modernizacji – pomijając drobne zmiany konfiguracyjne tudzież pewne zmiany stylistyczne – konstruktorzy zapragnęli chyba wyciągnąć esencję z Octavii RS, bowiem teraz dostępna jest wyłącznie z benzynowym silnikiem 2.0 TSI, a do tego delikatnie wzmocnionym, do 265 koni mechanicznych, a z głośników sączy się wymowne burczenie, które przy korzystaniu z możliwości liftbacka, potrafi nawet udawać lekkie „puknięcia”, jakby wydech delikatnie strzelał niedopalonym paliwem. Nie ma napędu AWD (wszak to niedoszła próba silnego ataku na segment, który słynie z napędzania przednich kół), jest bez wątpienia nowocześniejsza, układ wydechowy nie jest nawet maksymalnie wyciszony na zewnątrz i, generalnie, Octavia zdaje się być najwyższą, końcową formą dotychczasowego RS-a, ale czy na pewno? Zapraszam na film:

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*