Mercedes-AMG One (2022)

Mercedes-AMG One 2022 – Rozczarowanie?

Zawrzało, kiedy Mercedes ogłosił, że jego zamiarem jest zbudowanie samochodu cywilnego, który otrzyma homologację drogową, a jednocześnie będzie ucieleśnieniem bolidu Formuły 1 dla normalnych ludzi. To już brzmi absurdalnie. Widziałem ten samochód na żywo podczas targów poznańskich, zaraz po rychłym ogłoszeniu jego budowy, jak był jeszcze w głębokiej fazie prototypu, i pamiętam swoje wnioski: jeśli Mercedes doprowadzi to za rączkę do spektakularnej realizacji, to Niemcy rozbiją bank. Wyobraźcie to sobie: kierowcy F1 spędzają godziny, żeby nauczyć się i przede wszystkim zrozumieć działanie swojego bolidu, zespoły F1 nie przesypiają nocy, byle tylko maksymalnie dopracować te maszyny z piekła rodem, a tutaj Mercedes wchodzi cały na srebrno i oznajmia: zbudujemy drogowy wariant i oddamy go wyselekcjonowanej grupie 275 klientów, byle tylko mieli dość pieniędzy (oficjalnie: 3 miliony euro netto). Czy to nie jest właśnie zjadanie własnego ogona?

Mercedes doprowadził ten projekt do końca, co niniejszym ogłoszono parę dni temu i co również oznacza, że niezwykle majętni klienci, którzy wpłacili niemały depozyt za swój egzemplarz, najprawdopodobniej go dostaną. Fakt, że Niemcy przećwiczyli cierpliwość swojej klienteli w sposób niebywały, ponieważ ludzie czekają na AMG One już kilka lat, niemniej zaadaptowanie technologii F1 do warunków drogowych, komplikacje, dostosowanie, pandemia, dopracowanie – można to zrozumieć, niemniej efekt finalny powinien być spektakularny, jak Burj Khalifa nocą, a może nawet i bardziej.

Kilka danych: samochód korzysta z jednostki spalinowej o pojemności 1.6, która sama generuje 574 konie mechaniczne i kręci się do 11 tysięcy obrotów, do tego dochodzi silnik elektryczny na wale korbowym o mocy 163 koni, silnik elektryczny turbosprężarki elektrycznej o mocy 122 koni oraz dwa silniki elektryczne na przedniej osi, które mają razem 326 koni mechanicznych. Sumarycznie AMG One oddaje 1 063 konie mechaniczne, turbosprężarka pompuje maksymalnie 3,5 bara (Chryste Nazarejski…), prędkość maksymalna to 352 km/h, a przyspieszenie do 200 km/h trwa zaledwie 7 sekund (do 300 km/h 15,6 sekundy – do stu nie ma sensu podawać, bo dotarliśmy już do pewnego limitu dla pojazdów spalinowych). Dodam jeszcze, że auto korzysta z 7-biegowej skrzyni zautomatyzowanej, ma napęd realizowany na wszystkie koła i osiąga jakieś absurdalnie niskie wartości homologacyjne, bo średnie zużycie benzyny to podobno 8,7 litra na 100 kilometrów, a emisja CO2 to 198 gramów na 100 kilometrów. Aha – zbiornik paliwa ma 55 litrów. Mówimy o najbardziej spektakularnym projekcie Mercedesa, najbardziej ekstremalnym projekcie, za jaki marka postanowiła się zabrać. Ten samochód jest do tego stopnia wyjątkowy, że klienci jako czekadełko dostali AMG GT Black Series w specjalnym malowaniu. Możecie więc sobie wyobrazić, jakie oczekiwania były wobec projektu One.

Powiem Wam tak: odnoszę wrażenie, że to samochód, który jakimś cudem otrzymał homologację drogową, ale do codziennego użytku będzie się nadawał, jak eleganckie półbuty. Zresztą, sam producent nie podaje litrażu bagażnika, więc mamy do czynienia z ultra drogą zabawką dla bogatych, a od takiego samochodu oczekujemy emocji. Performance z pewnością nam ich dostarczy, właściwości torowe pewnie też, ale dźwięk? Na pierwszych filmikach auto jest dyskretne, zupełnie jak pospolita Klasa A. Zresztą, w kwestii tego performance’u AMG One wcale nie jest odkrywczy, bo nagle się okazuje, że przyspieszenie do setki w 2,9 sekundy to proponowały niektóre samochody już kilka lat wstecz, a przyspieszenie do 200 w 7 sekund? No cóż – Bugatti Chiron robi to szybciej, a wyścigowy samochód z niego żaden. Nawet kilka razy tańsze Ferrari SF90 zrobi to szybciej. O Porsche 918 Spyder nie wspominam. Dodajmy jeszcze kwestię serwisowania tego stwora – czy silnik 1.6 naprawdę będzie się nadawał po 50 tysiącach kilometrów do wymiany? Nie mam wątpliwości, że klientów będzie na to stać, niemniej słabo to wygląda i mam jednak wątpliwości. Obawiam się, że AMG One może być spektakularnym rozczarowaniem ze strony Mercedesa od wielu lat, projektem-ambicją, który przerósł samego producenta lub zwyczajnie nie będzie (nie jest) tak dobry i niesamowity, jak to anonsowano. Wiecie, wszystko ma swoje ograniczenia, natomiast AMG One przypomina mi próbę zaadaptowania Forda Transita do warunków torowych. Trochę przerost absolutnie wszystkiego. Nie zdziwię się, jeśli klienci będą żądać zwrotu swoich pieniędzy, bo towar chyba nie jest do końca taki, jak obiecywał to producent.

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*