Wciąż nieegzotyczny kaprys?
Kupujesz wielkiego, ceglastego iPhone’a, żeby całe środowisko nazywało Ciebie za chwilę snobem? Myślę, że nie – przynajmniej znakomita większość nie robi tego (raczej) ze względów reputacji, a jeśli robi, to polecałbym się zastanowić nad swoim postępowaniem. Jak zwykle, prawda leży gdzieś po środku: możesz użytkować wielkiego smartfona z nadgryzionym jabłkiem, ponieważ lubisz i dobrze się czujesz w środowisku operacyjnym firmy Apple, a rozmiar telefonu wykorzystujesz do pracy lub oglądania filmów o tematyce gastronomicznej. To jest w porządku, ale zawsze w społeczeństwie znajdzie się grono potencjalnych klientów twierdzących, że pomimo niektórych, oczywistych zalet produktów z Doliny Krzemowej, trzeba upaść na głowę, żeby płacić tyle pieniędzy za urządzenie, które, zasadniczo, nie jest szalenie wyjątkowe. Koronny argument: za ułamek ceny można przecież mieć równie zdolne narzędzie opatrzone zielonym robotem. Ja to rozumiem i przyjmuję do wiadomości stanowiska obydwu stron barykady, niemniej cały ten przydługi wstęp o buńczucznych czasami użytkownikach smartfonów z antonówką, kojarzy mi się z „kejsem” Hondy do miasta, czyli modelem HR-V…




Poprzednią wersję jednego z najmniejszych samochodów japońskiego producenta traktowałem w podobny sposób – pod atrakcyjnym płaszczem odczuwalnej, przyjemnej bardzo jakości oraz przywiązania do naprawdę małych detali, krył się bowiem satysfakcjonujący pojazd, który próbował ułatwiać znój codziennego użytkowania i wychodziło mu to całkiem nieźle, ale do ideału trochę mu jednak brakowało. Doceniam progres, jakiego dokonała na przestrzeni lat w kategorii samochodów Honda, bo najwyraźniej ktoś zrozumiał preferencje i oczekiwania europejskiego klienta, zatrudniając sztab ludzi z dobrymi pomysłami, którzy to ludzie opracowali naprawdę konkurencyjnego crossovera do miasta, niemniej w kategoriach mierzalnych wciąż byli lepsi (przynajmniej moim zdaniem). To był właśnie taki odpowiednik amerykańskiego iPhone’a – dobrze wykonany, odczuwalnie dopracowany, z rozwiązaniami, które prezentowały „jakość”, ale za niedorzeczne pieniądze i z pewnymi ograniczeniami, ale oto przed nami wersja teoretycznie poprawiona, lepsza, poddana odświeżeniu. Przyznam się absolutnie szczerze: jak Honda wpuściła do internetu pierwsze zdjęcia nowej wersji, siedziałem przed ekranem laptopa z idiotycznym wyrazem twarzy i szukałem różnic. 🙂 Zobaczmy wspólnie, co nam Honda przygotowała:






















No Comments