O radości! Pierwszy odcinek drugiego sezonu The Grand Tour miał co prawda emisję kilka dni temu, ale dopiero teraz udało mi się znaleźć chwilę czasu, by nadrobić zaległość. Rozczarowanie, kolejny nużący wywód jakoby pomysły motoryzacyjnej trójki zmierzały w niewłaściwym kierunku czy może pełnia szczęścia? Zapraszam do krótkich refleksji.
Jak dobrze było ponownie zobaczyć Clarksona i spółkę w pełni zdrowia. Brytyjski humor, żarciki, a także wzajemne dopiekanie słowami – uwielbiane przez miliony trio wydaje się, że dysponuje wysoką formą i potwierdziły to zawarte w pierwszym epizodzie pomysły. Głównym nurtem okazał się malowniczy trip po Szwajcarii, gdzie prowadzący chcieli sprawdzić co okaże się lepsze: przeszłość, teraźniejszość czy jawiąca się w różnych barwach przyszłość. Sprzęt zorganizowali nietęgi – Clarkson prowadził odświeżonego Aventadora S (ale zaskoczenie…), May zajął się hybrydową Hondą NSX (tak, nową), zaś Hammond usilnie próbował udowadniać, że zdrowe jedzenie to świetne rozwiązanie, a chorwacki, elektryczny Rimac jest najlepszy spośród całej trójki. Warto zobaczyć ten materiał chociażby ze względu na drag race, który zaskoczył chyba nie tylko samego Jeremy’ego… Oprócz tego brytyjskie trio wprowadziło nową formułę dotyczącą gości – zamiast ginąć w kuriozalnych okolicznościach, w każdym odcinku jedna para ma się zmierzyć na okrążeniu w Jaguarze F-Type, prawdopodobnie z silnikiem V6. Niebieski „kot” sunący bokiem po żwirze – trochę bolesny, ale z pewnością ciekawszy widok aniżeli ginące na wizji gwiazdy.
Czy pierwszy odcinek zwiastuje pełną emocji serię, która, według obietnicy, ma liczyć jedenaście epizodów? Po tylu seriach programu Top Gear ciężko oczekiwać, że momentami w domowym zaciszu nie zagości gorzkie wrażenie, że to już gdzieś było, ale nie bądźmy pesymistami. Po emisji odnoszę wrażenie, że wróciło coś znakomitego, niebanalne pomysły, topowe samochody oraz przede wszystkim oni – Clarkson, Hammond i May. Nie żartujmy więc z nowej fryzury Jamesa, tylko w napięciu czekajmy na drugi odcinek, bo chyba warto.
Zdjęcie: www.amazon.co.uk
No Comments