Mazda CX-5 SkyDREAM 2.5 SKYACTIV-G 194 KM 4WD 6AT

Mazda CX-5 SkyDREAM 2.5 SKYACTIV-G 194 KM 4WD 6AT – test

Kanciarz w markowym ubraniu

Niespiesznie umykający weekend, spokojny i karmiący się odgłosami ptaków las, a w środku tego błogiego porządku jednostka niedoskonała. Uwielbiam pewnego rodzaju zadumę natury, przeszywającą ciszę oraz poczucie, że w takich warunkach ręka ludzka pozostaje bezbronna. Tylko rozpościerająca się dzicz, stukanie dzięcioła i płochliwa sarenka, która zdaje się uciekać przed własnym strachem. Piękny, dziewiczy, zimowy nastrój i w taką właśnie przyrodę zabrałem testowaną Mazdę CX-5 – samochód bez wątpienia nie najnowszy, lecz posiadający zaskakująco sporo wspólnego z ukształtowanym dłonią matki natury lasem i gęsto porośniętymi drzewami.

Doceniaj

Podchodziłem do największego SUV-a Mazdy na Europę z delikatną rezerwą, tak jak do ciastka, któremu właśnie upływa termin przydatności. Obiły mi się o uszy pochlebne opinie dotyczące wspomnianego modelu, ale hola hola – CX-5 wcale nie jest rynkową „świeżyną” i w obecnej formie już sobie trochę funkcjonuje w szaleńczym wyścigu o jak najwyższe liczby. Czy to uzasadniony powód, by zacząć się martwić? Powiem w ten sposób: pierwsze zmarszczki wcale nie oznaczają jeszcze, że istnieje konieczność powolnego czołgania się w kierunku cmentarza.

W istocie kilka składowych wnętrza pojazdu, ale nie tylko, świadczą o wieku omawianej konstrukcji, lecz nie dajmy się zwariować i nie róbmy z modelu CX-5 motoryzacyjnego emeryta. Tym bardziej, że wstydliwych zmarszczek czy siwych włosów tutaj nie widać. Fakt – panel dwustrefowej, automatycznej klimatyzacji przeniesiono jakby z poprzedniej „trójki”, podobnie jak wąski kluczyk, a użyte multimedia wypadają raczej średnio, zwłaszcza na tle bardziej zaawansowanego i lepszego jakościowo systemu nowej „trójki” lub CX-30. Zgadza się, wyświetlany obraz systemu kamer dookólnych mógłby dysponować wyższą rozdzielczością, ale wiecie co? Każdy z wymienionych elementów znakomicie wpasowano, wtopiono w całą resztę interesujących rozwiązań, każdy z nich bardzo dobrze spełnia założoną funkcję, a kierowca i współpasażerowie, summa summarum, nie odczują żadnego dyskomfortu. Tutaj starszy wizualnie panel klimatyzacji, a przed oczami już częściowo cyfrowe zegary o wyjątkowo klasycznej szacie graficznej, wyświetlacz head-up, który jednakowoż wydawał mi się nieco „przekoszony” w lewą stronę i znakomite, matrycowe reflektory LED, które potrafią nie tylko sprawnie działać w pozycji automatycznej, ale też efektywnie żonglować wiązką światła. Może więc być naprawdę bogato (recenzowany egzemplarz to najwyższa wersja SkyDREAM, a to bowiem oznacza, że standardowo dostajemy również skórzaną, brązową tapicerkę, podgrzewane, wentylowane i elektrycznie regulowane fotele, z pamięcią w przypadku fotela kierowcy, podgrzewaną kierownicę, ale w bocznych jej sekcjach, nadzwyczaj kulturalnie działający, adaptacyjny tempomat czy elektryczną klapę bagażnika). Wyposażenie jednak nie zawsze oznacza, że nasze samopoczucie jest optymalne i potrafimy sobie uargumentować wydanie ponad 180 tysięcy złotych.

W CX-5 będziemy jednak potrafili. Jakość użytych materiałów oraz poziom ich spasowania to klasa – jest cicho, porządnie i naprawdę dobrze, a nie jest tandetnie i z akompaniamentem dziwnych trzasków. Poza tym samochód został rewelacyjnie wyciszony, a dokładając jeszcze dobrze grające audio firmy BOSE, całkiem wygodne fotele, wyższą pozycję za kierownicą i dobrą widoczność, rysuje nam się przyjemne miejsce do pokonywania dalekich wojaży. Idąc zadanym tokiem rozumowania tak właśnie odbieram CX-5 – jako dobrego kompana w daleką trasę. Dlaczego? Tutaj dochodzimy do tematu, który w przypadku recenzowanej Mazdy nie jest kluczowy, ale buduje w pewien sposób jej wizerunek, a nam pozwala się trochę pozachwycać. Inaczej mówiąc: słów kilka o nietypowym układzie napędowym:

Test Mazdy CX-5

Korzystaj z wygodą

Nie zostałem wielkim fanem rozwiązania pod tytułem 2.5 SKYACTIV-G, co wcale nie oznacza, że nie doceniam jego zalet. Doceniam fakt, że w tak dużym jednak samochodzie i przy obecności automatycznej skrzyni biegów oraz napędu realizowanego na cztery koła, owy silnik potrafi zachować wstrzemięźliwość i zużywać średnio wyraźnie poniżej 8 litrów benzyny na sto kilometrów. Doceniam również błyskawiczne reakcje Mazdy na komendy prawej stopy, ale to w końcu rozwiązanie wolnossące – nie może być inaczej. Ponad wszelką miarę jednak doceniam fakt, że Japończycy utrzymali jeszcze taką jednostkę w ofercie, jednostkę, których, niestety, jest coraz mniej, lecz nie zmienia to faktu, że 2.5 SKYACTIV-G pozostaje dla mnie ciekawostką, którą powinny zakupić osoby z ogromną potrzebą użytkowania silnika na bezołowiową. Dlaczego? 2.5-litrowa jednostka nie brzmi jakoś spektakularnie (chyba, że mówimy o burczącym wydechu – ten jest całkiem przyjemny), a poza tym widziałbym tutaj bardziej diesla, którego CX-5 również posiada w cenniku. Pozwólcie, że to wyjaśnię…

Przejechanie kilkuset kilometrów tym samochodem okazało się dla mnie trochę zaskakujące. Niektórych elementów spodziewałem się od samego początku, lecz zaskakująca okazała się dywersyfikacja charakteru omawianego modelu względem testowanego wcześniej CX-30. Crossover na bazie „trójki” okazuje się bowiem konkretny w reakcjach, bardziej zwarty w prowadzeniu i na zakrętach, czuć, że kurek z napisem „sport” został tutaj wyraźnie bardziej odkręcony, a CX-5? Poza wszelką dyskusją czuć, że to Mazda – samochód jędrnie resoruje i nadal jest posłuszny kierowcy w prowadzeniu, ale CX-5 wydaje się bardziej zmiękczone, bardziej wygodne, a wręcz budujące aurę pewnego luksusu (drzwi zakrywają progi!). Świetnie wykonane, mile ciche, wystarczająco komfortowe, a przy tym nieodcinające kierownika od rzeczywistości. To taki luksus „by Mazda”porządny, bogaty, argumentujący swoją cenę, ale nieustannie dający kierowcy poczucie, że to on jest panem sytuacji, więc przeginając z prędkością w zakręcie, samochód efektownie się w nim położy. Warto o tym pamiętać.

Przyszła mi do głowy myśl, że to znakomita propozycja dla przyzwoicie sytuowanego jegomościa, który jednak lubi prowadzić. Godny uwagi samochód.

Tekst i opracowanie: Patryk Rudnicki
Zdjęcia: Bartosz Kowalewski / BKfoto

Serdeczne podziękowania dla firmy Mazda Grupa Wróbel (oficjalna strona) za udostępnienie samochodu do opracowania niniejszej recenzji.

No Comments

Leave a Comment

*