Dacia Jogger Extreme 1.0 ECO-G 100 KM LPG

Dacia Jogger Extreme 1.0 ECO-G 100 KM LPG – test

Kilka pytań o zasadność wyboru

W poprzednim odcinku: byłem zafascynowany realizacją samochodu rodzinnego w ograniczonym budżecie, inspirujący wydał mi się poziom dopracowania i stwierdziłem, że 110 benzynowych koni jest dobre, pod warunkiem, że liczba podróżujących osób zostanie ograniczona do kierowcy i pasażera (mówiliśmy o aucie mieszczącym do siedmiu ludzi, nawet dorosłych). Dzisiaj postaram się w dość merytoryczny sposób odpowiedzieć na kilka dodatkowych pytań. Bierzemy się za Joggera z fabrycznym gazem.

Czy jest „fajniejszy”?

W zasadzie, to nie wiem, od czego, a określenie „fajniejszy” lubię, jak niezręczne pytanie, które pada dokładnie w momencie przełykania niedzielnego rosołu przy stole. Podobnie, jak benzynowy egzemplarz, tak Jogger zaopatrzony w butlę z gazem w bagażniku, jest w moich oczach propozycją dosyć wszechstronną i dopracowaną. Miejsce w bagażniku, które w recenzowanym samochodzie zabrał fabryczny pomysł na pewne oszczędności, zrekompensowano wersją pięciomiejscową, a to dało bezkompromisową i foremną przestrzeń do zagospodarowania, czytaj: zmieścisz tutaj naprawdę sporo. Pozostała roletka, z którą nie bardzo jest co zrobić, kiedy jej nie potrzebujemy, ale to malutka kość niezgody w drodze o prymat najbardziej wszechstronnego urządzenia w groszowym budżecie. Z plusów: nadal są tacki w drugim rzędzie, a deska rozdzielcza urzeka w dalszym ciągu intuicyjnością, zaawansowaniem i łatwym dostępem. Odpowiadając jednak na pytanie: tak, z estetycznego punktu widzenia można upatrywać nieco więcej „fajności” (jak to prostacko brzmi) w recenzowanym egzemplarzu, bo to wersja Extreme, a jak rzeczą naklejki umieszczone na przednich drzwiach, to dodatkowo edycja limitowana. Guzik prawda – Extreme jest wersją najbogatszą pod względem dostępnego wyposażenia, oferuje polakierowane na czarno felgi, okleinę imitującą karbon czy wspomniane naklejki, ale faktora świadczącego o jej limitowanym charakterze jest w moich oczach tyle, co pomidorów w ketchupie pewnej firmy na literę „t”. Nie poczujesz się lepiej czy, niech będzie – „fajniej” kupując odmianę najdroższą, więc śmiało można zejść półkę niżej.

Czy jest większy?

Jakby nie patrzeć – nie. Zresztą, to wersja pięcioosobowa, więc nie ma ku temu żadnych powodów. Oceniając jednak daną kwestię inaczej – procentowo i matematycznie, za 95 100 złotych otrzymujemy znacznie więcej samochodu, niż potrafi zaoferować jakakolwiek konkurencja. Oczywiście, Dacia będzie wykonana z twardych jak skorupa żółwia plastików, nie dostaniemy nawet wentylacyjnych otworów na kanapę, a jakiegokolwiek efekciarstwa możemy poszukać gdzieś indziej, niemniej o to właśnie tutaj chodzi. Delikatną próbą zaoferowania radosnej gawiedzi konsumpcyjnej czegoś, czego realnie, z mojej perspektywy, nie potrzeba, jest właśnie odmiana Extreme, dlatego może faworyzuję Joggera „nie tak bogatego”. To jeden z tych samochodów, które oferują dokładnie to, czego potrzeba i ta właśnie maksyma pasuje mi tutaj najlepiej. Tak, ideologicznie oraz procentowo Jogger jest większą propozycją od tego, co daje rynek.

Czy jest szybki?

W recenzowanym egzemplarzu pracował drugi układ napędowy, na który już w chwili testowania odmiany benzynowej spoglądałem jakoś cieplej. Nadal mamy tutaj benzynowy silniczek trzycylindrowy, który prawdopodobnie ustępuje pojemnością napojowi gazowanemu, który trzymasz w lodówce, ale tutaj możesz dodatkowo tankować gaz LPG. Użytkowo wchodzi 40 jego litrów i bez specjalnych wyrzeczeń pokonamy na takim zasilaniu ponad 400 kilometrów, a przecież Jogger pomieści jeszcze 50 litrów bezołowiowej. Pomyślcie o tym: 900 kilometrów łącznego zasięgu to argument bardzo przekonujący w przypadku samochodu rodzinnego, tylko parametry są takie sobie. Znaczy, mając 100 koni mechanicznych na zasilaniu gazem, Jogger LPG cierpi na tą samą dolegliwość, co Jogger wyłącznie benzynowy – prawdziwą dynamikę jedynie w teorii. We dwie osoby czuć jeszcze, że samochód walczy, ale włącz klimatyzację, a wizja dynamicznego nabierania prędkości gdzieś uleci. Nie wspominam o sporej dziurze turbinowej oraz wizji zapakowania do tego autobusu kompletu pasażerów. Teoretycznie do tego właśnie został stworzony, ale nie – patrzenie na przeładowanego konika sprawia mi ogromny ból. Dajcie tę zapowiadaną hybrydę!

Czy zwraca na siebie uwagę?

Nie. Kilku przechodniów delikatnie łypało wzrokiem, ale sądzę, że mogło chodzić o niecodzienny lakier Brązowy Terracotta (nie wiem, dlaczego, ale kojarzy mi się z pinakoladą).

Czy można go mieć w korzystnym finansowaniu?

Aż tak się nie zagłębiałem, co prowadzi mnie do łatwego wniosku, że to nie jest propozycja dla mnie, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że ustalając wystarczająco duży wkład początkowy i rozkładając swoje zobowiązanie wobec banku Renault na co najmniej trzy lata, nie przekroczymy miesięcznie raty tysiąca złotych, a to już coś.

Czy gaz się opłaca?

Nie zwariowałem na punkcie Joggera zasilanego tym samym, co brytyjska kuchenka o nazwie „Aga”, niemniej trudno zwariować na punkcie czegoś, co zostało podporządkowane funkcji. To bardzo dobra wiadomość, bo przecież Dacia nie powstała w celu skręcania karków i wywoływania ekstazy za kierownicą. Tutaj liczy się poprawność, tak w prowadzeniu, zachowaniach pojazdu, jak i oferowanym wyposażeniu. To uczciwa propozycja za uczciwe pieniądze i to w czasach, kiedy nasza waluta zaczyna tyle znaczyć, co zeszłoroczny śnieg, a perspektyw na poprawę tego stanu brak. Doceniajmy takie samochody, jak Dacia Jogger, bo to jasny odpowiednik bezwarunkowo kochającego pupila – nie jest idealny, bo wiele razy pogryzł Twój narożnik, a z telefonu zrobił sobie kuwetę, ale za garść suchej karmy i bezwarunkową miłość, dostarczy Ci najpiękniejszych wrażeń i emocji, jakie można sobie wyobrazić. Nie próbuję mówić, że Jogger to rasowy labrador, ale ma coś z tej szczerości, prawdziwości oraz błysku w oku. A co z tym gazem? Z pewnością wolałbym takiego Joggera, który daje benefity w postaci tankowania za 3,04 i 900 kilometrów łącznego zasięgu, ale ogromnie wyczekuję odmiany hybrydowej – głównie ze względu na dynamikę. Obawiam się tylko ceny, ale może nie martwy się zawczasu?

Recenzja wideo Dacii Jogger Extreme LPG

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*