Czeski rejs lotniczy – brać to na poważnie?
Podobno nowy Superb, czyli tak zwany crème de la crème oferty czeskiego producenta z Mladá Boleslav, to aktualnie samochód najwyżej pozycjonowany w gamie, niemniej bardziej pomyślany, jako reprezentacyjna limuzyna firmowa. Nie wiem, tak gdzieś usłyszałem, ale miałoby to całkiem spore pokłady sensu biorąc pod uwagę, że klientom indywidualnym pozostaje wciąż dopracowany i wszechstronny Kodiaq. Rozumiecie ideologię: samochód podwyższony, ale oferujący zasadniczo bardzo podobny zakres możliwości do nowego Superba, znacząco szybciej znajdzie prywatnego klienta gotowego wyłożyć niemałe przecież środki, a dyrektorzy handlowi mogą się przecież tarabanić limuzyną z dogodną ratą leasingową. 😉 To, rzecz jasna, wymyślony trochę scenariusz, choć jakby się tak nad tym zastanowić, to wcale nie taki nieprawdopodobny i wiecie, co? I tak wolałbym Superba…
Mały wtręt odnośnie czeskiego Mladá Boleslav: ostatnio przejeżdżałem tamtędy i magazyn części do samochodów tytułowego producenta jest literalnie molochem, robi duże wrażenie swoimi rozmiarami, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Škoda to nieźle prosperujące i funkcjonujące przedsiębiorstwo. Wracam jednak do Superba – trafił mi się do zrecenzowania elegancki liftback i od razu muszę powiedzieć, że stylistyka nowej wizytówki stanowi raczej udane rozwinięcie kompozycji poprzednika. Odnoszę wrażenie, jakoby samych zmian dużo nie było, ale te poczynione znacząco wpływają na image nowego modelu – to aktualnie poważny rekin biznesu, a nie jakieś tam udawanie (żeby nie powiedzieć inaczej). Nie wiem natomiast, kto był odpowiedzialny za konfigurację recenzowanego egzemplarza, niemniej ów persona musiała chyba mieć gorszy dzień, albo nie zacząć dnia od fantastycznie aromatycznej kawy – najwyższa odmiana Laurin & Klement dostarcza nam dużo elegancji oraz wyposażenia, koniakowa tapicerka z drewnianymi (choć idę o zakład, że to dobrej próby zwyczajny plastik) inkrustacjami pozwala nam się poczuć, jak w luksusowym, hotelowym lobby, mamy gustowne podświetlenie ambientowe i… Krzykliwy, czerwony lakier nadwozia?! Może się nie znam i pewnie tak jest, ale paprykowa czerwień burzy mi tutaj skrzętnie budowane poczucie wysokiej elegancji, klasy, jakości oraz dopieszczenia. Superb to wszystko bez wątpienia posiada – zagłówki są fantastycznie mięciutkie i wygodne, dopracowanie wnętrza i spasowanie bezapelacyjne, a całość podana w przystępny i prosty, acz pomysłowy sposób, patrz: Smart Dials. 😊 Generalnie można się tutaj poczuć, jak ważny człowiek na odpowiednim stanowisku. Nawet identyczne rozwiązanie napędowe, co w testowanym Kodiaq’u – klasyczne 2.0 TDI o mocy 150 koni mechanicznych – jest w Superbie jeszcze bardziej oszczędne, co raczej oczywiste, ale żeby spora kolumbryna paliła z prędkościami autostradowymi niecałe pięć litrów? Abstynencja bezwarunkowa, co jeszcze bardziej podkreśla charakter limuzyny „na poziomie”, reprezentującej na sporych dystansach jakąś dużą firmę.
Będę z Wami szczery: przez kilka dość intensywnych dni pokonałem aktualnym Superbem relatywnie sporo kilometrów i – poza niedopieszczoną, moim zdaniem, specyfikacją, co wadą oczywiście nie jest – jedyną rzeczą, która mi w tym samochodzie realnie przeszkadzała, było adaptacyjne zawieszenie DCC Pro, tylko ja nie mam na myśli gwarantowanego poziomu komfortu, bo ten jest znakomity, a hałaśliwość wspomnianego rozwiązania. Myślę, że Škoda powinna jak najszybciej to poprawić (choć to podobno sól w oku całej grupy Volkswagena), bowiem nowy Superb wydaje się propozycją kompletną – dużo zaoferuje, może być oszczędny, może też być szybki, fantastycznie pakowny i przestronny, dopracowany, wręcz luksusowy, zatem czy kwota około 220 tysięcy złotych (recenzowany egzemplarz) wydaje się przesadzona? Za praktycznego i dopracowanego towarzysza codzienności? No cóż, mógłbym się przebranżowić, zostać tym przedstawicielem handlowym i korzystać z owocowych czwartków, ale bezsprzeczną zaletą tego zajęcia byłaby jazda flotowym Superbem. Bo to znakomity samochód.
No Comments