Škoda Octavia Sportline 1.5 TSI 150 KM mHEV DSG7

Škoda Octavia Sportline 1.5 TSI 150 KM mHEV DSG7 – test

Już hobby, jeszcze nie zawodowstwo

Za oknem góra białego puchu. Skrzętnie poukładane dachy uginają się pod ciężarem białego płaszcza, mróz nie ustępuje i generalnie aura przypomina obraz widokówki zakupionej u pani Gieni na poczcie. O, najwyraźniej pogoda nie ma dość, bo ponownie zaczęło prószyć. W perspektywie czasu patrząc, aż trudno uwierzyć w takie „anomalie” pogodowe na początku grudnia ( 😉 ). Mój aktualnie zaparkowany na podjeździe samochód z pewnością zadowolony nie będzie z tego faktu. Wyobrażam sobie, że wygląda teraz niczym inteligentnie zaprojektowana maszyna z nawiniętą czapką i powpychanymi w każdą wolną przestrzeń brejami lodu, ale wiecie, co Wam powiem? Wsiadanie do aktualnej Octavii w zimowy obraz nadchodzącego armagedonu ma w sobie dużo przyjemności oraz uroku.

Wyjaśnię od razu jedną rzecz: nie będę Was zanudzał pisaniem i opowiadaniem tego samego po raz piąty o praktycznej, wszechstronnej oraz przestronnej koleżance Octavii. Poznaliśmy tę propozycję z bardzo różnych kątów – jako wysokoprężne, prorodzinne i drażniące Unię Europejską kombi, pełen elektryczności, a jednocześnie pozbawiony sensu wariant RS iV, substytut pojazdu wielozadaniowego z delikatnym przyprószeniem sportowymi naleciałościami, czyli RS TDI oraz TSI, a teraz mamy pod lupą coś w połowie drogi. Zasadnym byłoby pytanie: do czego? Do wywierania na swoim właścicielu przyjemnego i łechcącego ego wrażenia samochodu delikatnie usportowionego, bo to wersja Sportline. Dostaniemy kilka elementów rodem z topowego wariantu RS (wspaniałe, kubełkowe fotele, trójramienną, skórzaną kierownicę z perforacją i oznaczeniem, zadarty do góry, czarny spojler na klapie bagażnika, wyczernione napisy zdobiące nadwozie czy oznaczenia na przednich błotnikach pojazdu; gwoli ścisłości: RS tego akurat nie ma), niemniej powinniśmy zachować świadomość, że to pewnego rodzaju półśrodek. Sportline nie ma dawać tyle, co topowa Octavia RS, ale też nie ma być synonimem absolutnej zwyczajności. Rzeczywiście widać, że to nie jest zwykła i podstawowo wyposażona Octavia i z pewnością w jakimś stopniu potrafi cieszyć oko, ale pod względem układu jezdnego i zachowania to nie powinien być samochód kategoryzowany jako sportowy. Tak właśnie powinno być…

Wychodząc na zewnątrz poczuję z pewnością dojmujący mróz i zacznę się trząść, jak osika, niemniej wtedy przyjdą mi z ratunkiem dominujące cechy recenzowanego pojazdu: zajmę miejsce na wygodnym fotelu, włączę podgrzewanie frontowej szyby (niestety – dotykowo), uruchomię podgrzewanie fotela oraz kierownicy i będę miał satysfakcję z przebywania w uporządkowanym i dopracowanym samochodzie. To nie jest urządzenie do urywania sekund na lokalnym torze sprawnościowym – największą przyjemność będziemy mieć bowiem podczas dojazdu na wspomniany tor, w relatywnej ciszy (testowany egzemplarz miał dźwiękochłonne szyby przednie), komforcie, bez wątpienia oszczędnie, ale jednocześnie całkiem dynamicznie. To, rzecz jasna, domena czterocylindrowego silnika 1.5 TSI, który posiada wystarczająco krzepkie 150 koni mechanicznych i 250 niutonometrów momentu obrotowego, współpracuje z szybką i błyskotliwą przekładnią DSG o siedmiu biegach i w tym przypadku – nie wiem do końca, po co – został doposażony w układ miękkiej hybrydy. Teoretycznie mówiąc, to znakomita wiadomość, ponieważ to powinno usprawniać funkcjonowanie systemu wyłączającego i uruchamiającego silnik, a praktyka obnaża przed nami, że… Faktycznie, działa to nieco płynniej oraz mniej inwazyjnie, ale pozostawia trochę do życzenia. Mój ideał więc, to Sportline z jednostką 2.0 TSI oraz największym argumentem, czyli napędem 4×4. Pozwalając sobie jeszcze na odrobinę subiektywizmu dotyczącego widocznej konfiguracji: nie rozumiem dokładania pakietu na bezdroża do samochodu z usportowioną aparycją – sama opcja być może posiada swoje zalety, ponieważ dokłada osłonę silnika tudzież skrzyni biegów, niemniej aplikuje również podniesione o 15 milimetrów zawieszenie, przez co urządzenie, które ma cieszyć nasze zmysły, wygląda trochę, jak długonoga koza. Rozumiecie dysonans poznawczy? A może wskazywać ma to na wszechstronny przede wszystkim wymiar samochodu?

Resztę opowiem w swoim występie:

Recenzja wideo Octavii Sportline 1.5 TSI 150 KM mHEV DSG7

Patryk Rudnicki

No Comments

Leave a Comment

*